Jak nie zmarnować swoich wakacji?
Przez cały rok z utęsknieniem czekamy na lato, kiedy to na krótko stajemy się w pełni panami swojego czasu. Właśnie teraz jest najlepsza pora na wykorzystanie urlopu, bo to i cieplej, i dzień dłuższy, no i dzieci mają wakacje. Przecież wypoczynek słusznie nam się należy, a nawet jest moralnym obowiązkiem, bo nie wolno nam być niewolnikami pracy. Instynktownie rozumiemy też, że nie chodzi o zwykłą bezczynność, ale o wyrwanie się z monotonii codzienności. Temu celowi służą nasze wyjazdy, w których zmieniamy tryb życia i otoczenie, a jednocześnie poznajemy nowych ludzi i miejsca godne uwagi. To wszystko jest bardzo cenne i ważne.
Niestety, sezon urlopowy ma też swoje zagrożenia, których dla własnego dobra nie możemy lekceważyć. Przede wszystkim grozi nam złe wykorzystanie czasu i jego zmarnowanie. Trzeba umieć wypoczywać rozsądnie, bo lekkomyślność, a także lenistwo są wrogami nie tylko dobrej pracy, ale i odpoczynku. Wolny czas wymaga roztropnego zaplanowania. Nie można „zabijać” czasu, ani go „spędzać”, czas należy przeżywać. Na relaks fizyczny zazwyczaj nie brakuje nam pomysłów. Każdy robi to, co najbardziej lubi. Jednak nie tylko ciało z jego psychiką potrzebuje odmiany, także nasz duch głodny jest czegoś nowego: medytacji, kontemplacji, a zwłaszcza wyciszenia. Powinniśmy szukać takich azylów ciszy, abyśmy nie wracali z urlopu zmęczeni i rozbici.
Na pewno sposobem na podtrzymanie i pomnożenie dobra duchowego jest regularna modlitwa, ale szczególne znaczenie ma Eucharystia, zwłaszcza niedzielna. Teraz może być przeżywana w jeszcze pełniejszy sposób, bo mamy więcej czasu, aby przemyśleć usłyszane słowo Boże. Możemy życiem dotknąć tajemnicy wiary, bo nic nam w tym nie przeszkadza. Tak często tłumaczymy się brakiem czasu, teraz go mamy! I raczej nie braknie nam okazji do uczestniczenia we Mszy świętej, chyba że wyjątkowo w jakichś odludnych miejscach. Oby nie zabrakło nam dobrej woli. Tak więc urlop staje się dla nas sprawdzianem wierności Panu Bogu i tego, czy uczestniczymy w życiu Kościoła z potrzeby serca, czy też tylko z obowiązku.
Przy okazji warto przypomnieć o odpowiednim stroju, jaki przystoi miejscu świętemu. To nie jest obojętne, jak jesteśmy ubrani w kościele. Tak jak zewnętrzną postawą ciała wyrażamy duchowe zaangażowanie lub jego brak, tak też ubiór jest znakiem naszego szacunku dla sacrum. Ani poczucie swobody, ani sezonowa moda nie zwalniają nas z odpowiedzialności i zwykłego wyczucia. Na szczęście większość ludzi posiada ten zmysł, który podpowiada, co jest właściwe dla miejsc świętych.
Z zagrożeniami duchowymi powiązane są także te inne, które mogą zniszczyć nasz odpoczynek fizyczny i psychiczny. Są to modele spędzania wolnego czasu, które należy uznać za „chore”. Wielką pokusą jest alkohol, który w nadmiarze psuje dobre samopoczucie. Wprawdzie czytamy w psalmie (Ps 104, 15), że „wino rozwesela serce człowieka”, ale niestety tylko do czasu. Tu też potrzeba wyczucia i zwyczajnego rozsądku, a czasem odwagi, aby sprzeciwić się głupim zwyczajom i namowom.
Warunkiem koniecznym udanego urlopu jest i to, abyśmy w ogóle szczęśliwie dotarli do celu podróży i wrócili zdrowi. Nasze polskie drogi już same z siebie stanowią zagrożenie dla życia i zdrowia. Niestety, czasem tzw. ułańska fantazja potęguje niebezpieczeństwo. Każdego dnia docierają do nas informacje o wypadkach drogowych i o ich ofiarach. W przeważającej większości winnym tych zdarzeń jest człowiek. Byłoby wielką naiwnością uważać, że jesteśmy szczęściarzami i nas to nigdy nie spotka. Szczególnie teraz aktualna jest starożytna zasada: „spiesz się powoli”.
Jesteśmy odpowiedzialni za nasz czas, zwłaszcza za czas wolny. Teraz bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy panami siebie. To egzamin z naszej dobrze rozumianej wolności, a także pobożności i wierności.
opr. mg/mg