Choć przez lata przegrywały z ogólniakami, teraz to szkoły branżowe przyciągają więcej uczniów.
Choć przez lata przegrywały z ogólniakami, teraz to szkoły branżowe przyciągają więcej uczniów.
Przez wiele lat tzw. zawodówki były spychane na margines i otoczone złą sławą. Dzisiaj mogą być dobrym punktem wyjścia do dalszej kariery. Tym bardziej że w coraz większym stopniu odpowiadają na potrzeby rynku pracy i pracodawców. Jeśli chodzi o profile i specjalności, jakie proponują młodzieży, to jest ich kilka setek!
Liczba szkół kształcących młodzież w konkretnym zawodzie jeszcze kilka lat temu sukcesywnie malała. Spadek ten wynikał z coraz mniejszego zainteresowania uczniów tym typem kształcenia. Nic dziwnego, bo aż 41 proc. absolwentów zawodówek zasilało szeregi bezrobotnych. Dzisiaj, gdy na rynku pracy brakuje coraz więcej pracowników mających praktyczne umiejętności, fachowcy w wielu zawodach są na wagę złota. Wysokich pensji niejednokrotnie mogliby im pozazdrościć absolwenci prestiżowych uczelni. Fachowiec, przede wszystkim z branży budowlanej czy stoczniowej, może także liczyć na satysfakcjonującą i bardzo dobrze płatną pracę za granicą. Nic dziwnego, że w niektórych firmach kierowca czy operator koparki dostanie na dzień dobry 5, a nawet 10 tys. złotych. Wielkie billboardy z taką ofertą stoją przy wielu głównych szlakach komunikacyjnych Polski.
Absolwenci gimnazjów coraz częściej więc, zamiast do liceum, idą do technikum lub szkoły zawodowej, dzisiaj branżowej. Jeszcze w roku szkolnym 2013/2014 aż 51 proc. gimnazjalistów poszło do LO. Już rok później proporcje się odwróciły. Szkoły zawodowe wybrało 54 proc. absolwentów gimnazjów. W ub. roku ten odsetek był jeszcze wyższy. – To bardzo dobrze. Rynek potrzebuje fachowców, a pracodawcy coraz częściej są skłonni inwestować w edukację przyszłych kadr – cieszy się Jacek Kwiatkowski, prezes Zarządu Zakładu Doskonalenia Zawodowego w Katowicach. W jego opinii, trzeba jeszcze więcej popracować nad tym, by przekonać młodzież, żeby chętniej wybierała szkoły branżowe i technika. Ten specjalista uważa, że potrzebne jest wspólne działanie – nauczycieli, rodziców i szefów firm. Bo, jego zdaniem, nic bardziej nie przyciąga do danego zawodu, niż perspektywa zrobienia w nim kariery i uzyskania satysfakcji materialnej. – Pracodawcy muszą to zrozumieć i myślę, że coraz częściej już rozumieją. Optymistyczne jest to, że od około dwóch-trzech lat ponad 50 proc. absolwentów gimnazjów wybiera u nas szkoły branżowe i technika. To dobra zmiana jakościowa, którą należałoby utrzymać. Ja mam takie hasło „zawodowo, znaczy dobrze” i chciałbym, żeby zyskało powszechne przekonanie – podsumowuje Jacek Kwiatkowski.
Katarzyna Matusiak, doradca zawodowy z Kowar, podkreśla, że wybór zawodu, a nie tylko konkretnej szkoły, to najważniejsza decyzja, którą powinien podjąć absolwent gimnazjum, a od tego roku również podstawówki. Przypomina też, że w polskich szkołach mamy obecnie aż 213 branż, w których można rozpocząć naukę. Wśród nich są powszechnie wszystkim znane i popularne zawody, takie jak: mechanik pojazdów samochodowych, fryzjer, kucharz, cukiernik, sprzedawca, ale też i nowe, na przykład technik robót wykończeniowych w budownictwie, magazynier logistyk. Katarzyna Matusiak radzi zwrócić uwagę na specjalności, na które jest zapotrzebowanie od niedawna, a więc: operator obrabiarek skrawających, ślusarz, operator maszyn przemysłu spożywczego lub tworzyw sztucznych, operator maszyn i urządzeń hutniczych. Zwraca też uwagę, że jeśli młody człowiek nie wie, jakie ma predyspozycje zawodowe lub interesuje się zbyt wieloma rzeczami naraz, powinien poszukać pomocy doradcy zawodowego w szkole lub w jednej z wielu jednostek ochotniczych hufców pracy. – To specjaliści, którzy pomogą podjąć młodzieży tę trudną decyzję, bo przecież, prawdopodobnie, będzie się wykonywać ten zawód przez następne kilka, kilkanaście lat, 8 godzin dziennie. Czy jesteś młody człowieku gotowy? Pracodawcy ciebie potrzebują, a wybór należy do ciebie! – zachęca do pojęcia nauki w szkołach branżowych Katarzyna Matusiak, doradca zawodowy z Kowar.
Na rynku pracy brakuje dziś fachowców z wielu dziedzin. Niemal połowa pracodawców w Polsce ma problem ze znalezieniem wykształconych specjalistów. Ciągle brakuje pracowników w branży motoryzacyjnej, energetyce, w przemyśle. W radiu, w telewizji kilka razy dziennie można usłyszeć o pilnej potrzebie zatrudnienia operatorów maszyn, spawaczy, magazynierów. W urzędach pracy i na portalach internetowych z ogłoszeniami o pracę pojawia się coraz więcej ofert dla pracowników z konkretnym zawodem. W jednym z lokalnych dzienników ukazujących się w Małopolsce można było niedawno przeczytać, że najnowsza lista najbardziej poszukiwanych fachowców składa się niemal wyłącznie z osób o wykształceniu technicznym. Są na niej: betoniarze i zbrojarze, blacharze i lakiernicy, brukarze, cieśle i stolarze, cukiernicy, dekarze, elektrycy, elektromonterzy itd. Na tej długiej liście jest tylko kilka profesji, które można uznać za „nietechniczne”. To: lekarze, opiekunowie osoby starszej lub niepełnosprawnej, pielęgniarki i położne oraz księgowi.
Warto podkreślić, że szkoły branżowe i technika zajmują coraz wyższe miejsca w rankingach edukacyjnych. Według rankingu Fundacji Perspektywy jedną z najlepszych szkół tego typu jest Technikum Nowoczesnych Technologii w Kleszczowie w woj. łódzkim. Na to, by zapracować na tę markę, kadra pedagogiczna potrzebowała siedmiu lat. Technikum kształci tylko w jednym zawodzie: technik mechatronik. – Od samego początku najważniejsza była wysoka jakość. Zwracaliśmy uwagę na dobór kadry nauczycielskiej, wyposażenie pracowni – opowiada dyrektor szkoły Agnieszka Nagoda-Gębicz. Wykładowcami przedmiotów zawodowych są tu nauczyciele akademiccy i praktycy. Uczniowie wyjeżdżają na praktyki nie tylko do krajowych przedsiębiorstw, ale też np. do Hiszpanii. To przyciąga młodzież nie tylko z okolicy. Do szkoły przyjeżdżają uczniowie z całej Polski. Nic zresztą dziwnego – maturę zdaje tu prawie sto procent uczniów! – Młodzież zaczyna rozumieć, że podejmując kształcenie w technikum, od razu uzyskuje zawód, więc po skończeniu szkoły może i dalej się uczyć, i już pracować. Robi tak 16 proc. absolwentów. 34 proc. uczy się dalej, a 26 proc. podejmuje pracę. Liceum wymaga dłuższej inwestycji – wyjaśnia dyrektor szkoły.
Popularyzowanie kształcenia zawodowego jest jednym z celów reformy edukacji podjętej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Minister Anna Zalewska postawiła na zmianę wizerunku techników i szkół branżowych. W akcję zaangażował się m.in. Rezigiusz – jeden z najpopularniejszych wśród młodych ludzi youtuberów, który sam uczył się w technikum. Resort edukacji stara się także monitorować losy absolwentów zawodówek. Priorytetem działań MEN w tym obszarze jest m.in. aktywne włączenie pracodawców w proces kształcenia i egzaminowania.
opr. ac/ac