Ze śmierci do życia

Alkoholik, który zwyciężył, bo stając w prawdzie o sobie, zgodził się na przegraną

Zwyciężył, bo stając w prawdzie o sobie, zgodził się na przegraną. Umarł i zmartwychwstał. Ożył, ponieważ uznał własną niewystarczalność i zdecydował się powierzyć swoją wolę opiece Boga. Uwierzył Miłości większej od najgorszego zła! Zaufał Ojcu, który za cenę jego nawrócenia zgodził się na szaleństwo krzyża.

„Przyrzekam, że to był ostatni raz!” - kajał się przed trzema laty, kiedy żona w przypływie zwątpienia spowodowanego jego pijackim ciągiem zagroziła, że zabierze dziecko i przeprowadzi się do matki. „Nigdy więcej nie będziesz płakać przez tatusia. Ja wyzdrowieję!” - mamił obietnicami córkę po powrocie z izby wytrzeźwień. Klamka zapadła! Trzaśnięcie drzwi miało zwiastować nowy etap w życiu mężczyzny.

***

Jak długo dobra żona może karmić się złudzeniami, że jej codzienna troska i oddanie zawrócą męża z drogi wiodącej na manowce? Kobieta przeszła wszelkie możliwe etapy współuzależnienia. Szukała ślubnego po knajpach, usprawiedliwiała przed pracodawcą, podnosiła z wycieraczki... „Stwarzasz mu azyl do picia!” - wykrzyczanych przez koleżankę słów początkowo nie traktowała serio. Kiedy jednak okazało się, że z powodu pijaństwa mąż został wyrzucony z pracy - do tego dyscyplinarnie - zdecydowała się na separację. „Może rozstanie nim wstrząśnie” - tłumaczyła następnie sens podjętej decyzji swojej teściowej, a jego matce.

Ze śmierci do życia

***

Został sam! Czuł się niezrozumiany, opuszczony, wzgardzony... Alkoholizm jest chorobą emocji, a do picia każdy pretekst okazuje się dobry... „No i co tak patrzysz?! Warto było dźwigać krzyż dla takiego śmiecia jak ja?! Żona się mnie brzydzi, córka wstydzi...” - pomstował i na głos, i w myślach, nie mogąc oderwać oczu od pasyjki. „Żeby to się wreszcie skończyło...” - prosił Boga w momentach trzeźwości, a kiedy ból życia wydawał się nie do udźwignięcia, znieczulał go kolejną butelką.

Mądrzy ludzie przyklaskują prawdzie, że aby móc powstać, najpierw trzeba upaść! Następnym krokiem do osiągnięcia dna umożliwiającego wejście na drogę trzeźwości miała być dla alkoholika utrata mieszkania.

***

Z powodu zaległości w czynszu mężczyzna znalazł się na bruku. Bezdomny i bezrobotny szukał schronienia u matki oraz brata. Wdowa bolała nad losem swoich synów. Młodszy wpadł w alkoholizm... „Pewnie po ojcu” - zawyrokowała. Starszy jakoś nigdy nie miał śmiałości do kobiet. „Żeby choć na księdza...” - marzyła dawniej, ale że u niego ani powołania, ani zdolności, został więc na gospodarstwie. „Rozumu trzeba nie mieć, żeby zmarnować takie szczęście!” - biadoliła matka i modliła się, zawierzając ból serca Tej, która spowita cierpieniem trwała pod krzyżem Chrystusa. „Daj mu łaskę nawrócenia! Twój Syn umarł i za moje dziecko... Ulituj się nad nami!” - szturmowała niebo pomna słów modlitwy, że nigdy nie słyszano, aby ktokolwiek wzywający opieki Maryi pozostał niewysłuchany.

***

„Toś posypał głowę popiołem, nie ma co...” - przeżegnał się starszy brat na widok młodszego, który wtoczył się do domu wieczorem w Środę Popielcową. „Taki dzień, a ty...” - matka na jego widok załamała ręce. Nauczona, że najpewniejszą bronią w walce z szatanem jest różaniec, klęknęła na dwa kolana i zaczęła odmawiać „Ojcze nasz”. Starszy syn zawstydzony świadectwem wiary starej matki dołączył do wspólnej modlitwy. A przecież Jezus uczy, że gdzie dwaj lub trzej zebrani są w imię Boże...

***

„Jesteś przy mnie i najlepiej wiesz, co służy zbawieniu mojego dziecka. Niech się dzieje Twoja wola!” - godziła się, kiedy młodszy syn wyjawił jej diagnozę, jaką usłyszał: nowotwór! „Brzmi jak wyrok” - podsumował. „Śmierć to początek życia” - kobieta nie wiedziała, skąd przyszło jej to stwierdzenie. Ufając jednak, że Pan Bóg z każdego, największego nawet zła może wyprowadzić dobro, przebłagiwała Go w imieniu grzesznego syna łzami i modlitwą.

***

„I z czym ja przed Nim stanę?” - rzucone niby od niechcenia w przeddzień operacji zdanie było niczym plaster miodu na zbolałe serce matki. „Coś ty powiedział?” - próbowała się upewnić. „Tak sobie myślę, co ja zaniosę na tamten świat... Oprócz zepsutej przez picie wątroby - rzecz jasna” - sprecyzował.

Mimo że od Wielkanocy dzieliły ich trzy tygodnie, kobieta czuła, jak jej dusza nastraja się w rytm radosnego „Alleluja!”. Poczucie szczęścia wzmogło się na wieść, że syn przystąpił do spowiedzi rekolekcyjnej. Czas rekonwalescencji upłynął mu zaś na czytaniu religijnych książek. Procesowi zdrowienia towarzyszyło też silne postanowienie poprawy dotychczasowego postępowania. Zdając sobie sprawę z ryzyka kolejnych upadków, mężczyzna zaczął chodzić na mityngi anonimowych alkoholików.

***

„Nie liczę, że mi przebaczysz, bo sam sobie nie potrafię... Chciałbym jednak, żebyś dała nam szansę...” - prosił żonę w Wielki Czwartek. Nieprzypadkowo akurat ten moment wybrał na odwiedziny u córki. Znał swoją ślubną i dobrze wiedział, że jeśli nie z powodu miłości wybaczy mu zło, jakie sprowadził na ich dom, to dlatego, że w swojej prostolinijności nie umiałaby wypowiadać słów modlitwy: „i odpuść nam nasze winy, jako i my...”. „Wybaczyć to jedno, ale jak zapomnieć?” - rozpłakała się poruszona jego skruchą. „Daj mi ostatnią szansę, bym mógł udowodnić wam, że zrozumiałem swój błąd” - błagał, nie uciekając już jak dawniej od spojrzenia w jej oczy.

***

Wsparcie rodzonego brata na drodze trzeźwienia mężczyzna porównywał do postawy Szymona z Cyreny pomagającego dźwigać Mistrzowi krzyż cierpienia. Każde spotkanie z matką otulało zaś serce pewnością, że istnieje miłość przewyższająca zło całego świata... Jej fenomen kryje słowo „macierzyństwo”. Kobieta nigdy nie zwątpiła w łaskę nawrócenia swojego syna. Tymczasem żona stała się jego nauczycielką jednej z najcenniejszych lekcji - przebaczenia.

Mężczyzna zwyciężył, bo stając w prawdzie o sobie, zgodził się na przegraną. Umarł i zmartwychwstał. Ożył, ponieważ uznał własną niewystarczalność i zdecydował się powierzyć swoją wolę mocy Boga. Uwierzył Miłości większej od najgorszego zła! Zaufał Ojcu, który za cenę jego nawrócenia zgodził się na szaleństwo krzyża.

AGNIESZKA WARECKA
Echo Katolickie 14/2015

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama