Pan Bóg mnie odnalazł

Odnaleźć drogę do Kościoła i przyjąć chrzest, będąc dorosłym, to swego rodzaju przywilej. Na czym polega katechumenat?

Chrzest nie był finałem, ale stał się początkiem drogi - mówi z przekonaniem Michał, który wraz z pięcioma innymi dorosłymi osobami w Wigilię Paschalną, 20 kwietnia, w katedrze siedleckiej przyjął sakramenty chrześcijańskiego wtajemniczenia.

- To ci, którzy uwierzyli w Chrystusa i Chrystusowi. Przed nimi jest prawdziwe życie - pochodzące od Boga - powiedział bp Kazimierz Gurda w homilii wygłoszonej podczas liturgii Wigilii Paschalnej, nawiązując do istoty chrztu, bierzmowania i Eucharystii. Jak uczy Katechizm Kościoła Katolickiego, te trzy sakramenty są fundamentami całego życia chrześcijańskiego. „Uczestnictwo w Boskiej naturze, które ludzie otrzymują w darze przez łaskę Chrystusa, objawia pewną analogię do powstania, rozwoju i wzrostu życia naturalnego. Wierni odrodzeni przez chrzest zostają umocnieni przez sakrament bierzmowania, a w Eucharystii otrzymują pokarm życia wiecznego. W ten sposób przez sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego w coraz większym stopniu osiągają skarby życia Bożego i postępują w doskonałej miłości”.

- W przypadku dorosłych te trzy sakramenty udzielane są łącznie, stanowiąc pełne wtajemniczenie chrześcijańskie - precyzuje ks. Waldemar Mróz kierujący Diecezjalnym Centrum Katechumenatu działającym przy siedleckiej parafii katedralnej. Tłumaczy też, że od pierwszych wieków istnienia Kościoła za najwłaściwszy moment do ich udzielania uznawano Święta Paschalne. - Św. Paweł mówił o chrzcie, że jest on zanurzeniem w śmierci Jezusa Chrystusa. W Święta Paschalne celebrujemy właśnie przejście Chrystusa przez śmierć do nowego życia - mówi.

Początek drogi

Jednym z sześciorga neofitów w diecezji siedleckiej jest Michał Dąbkowski z Żeliszewa. Rozmawiamy miesiąc po przyjęciu chrztu, Komunii św. i bierzmowania, a w przeddzień - jak się z zaskoczeniem dowiaduję - pierwszej spowiedzi. Chrzest zmywa grzech pierworodny i wszystkie dotychczas popełnione grzechy, przypomina ks. W. Mróz, którego również tego dnia gościmy w redakcji, dlatego z nim dorośli mogą przyjąć Komunię św. i bierzmowanie. - Dla neofitów sakrament pokuty jest jakby jednym z etapów osiągania chrześcijańskiej dojrzałości, którą rozpoczyna przyjęcie sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego - zaznacza. I dodaje, że ta pierwsza spowiedź również wymaga przygotowania.

W przypadku Michała pragnienie przyjęcia chrztu przyszło wraz z pełnoletniością, sześć lat temu. Ale nie obyło się bez problemów i dopiero za trzecim podejściem udało mu się wstąpić na drogę katechumenatu. Z ks. W. Mrozem skontaktowała go znajoma siostra zakonna. Było to w listopadzie 2017 r. Na początku 2018 r. roku umówili się na rozmowę. Biegł na nią jak na skrzydłach. - W końcu coś się zaczęło dziać, sprawy ruszyły z miejsca - wspomina Michał. Jeśli jeszcze miał jakieś obawy, a dotyczyły one głównie tego, co powiedzą inni, rozwiało je przyjęcie do katechumenatu. Obrzęd miał miejsce we wrześniu 2018 r. - Ku memu zaskoczeniu nawet ci z mego otoczenia, którym z Kościołem nie jest po drodze, reagowali z pewnego rodzaju podziwem, uznaniem, radością. W końcu rzadko zdarza się, że do chrztu wybiera się 24-latek - mówi roześmiany od ucha do ucha chłopak. Tak było również podczas „białego tygodnia”, gdy codziennie przychodził do swego parafialnego kościoła w białej albie. Po Mszy ludzie podchodzili do niego i gratulowali.

Moje miejsce w Kościele

Pytany o to, jak było wcześniej, tłumaczy, że tak jak inne dzieci chodził na lekcje religii. Bywał w kościele, ale czuł się nieswojo Mierzył się z Biblią, ale była to bardziej próba przekonania siebie, że podoła tej trudnej lekturze, niż chęć odnalezienia w Ewangelii Pana Boga i siebie. Usiłował się modlić. - Chciałem czegoś więcej, ale czułem, że sam nie jestem w stanie nic zrobić. Że jestem ograniczony - przyznaje. - Przed przygotowaniami miałem inny obraz Kościoła. Może dlatego, że - zwłaszcza w grupie rówieśników - czułem, że jestem „spoza”. Że pozostaję obserwatorem.

Opowiadając o przebiegu trwających prawie półtora roku przygotowań, M. Dąbkowski podkreśla: w przekonaniu, że jego miejsce jest w Kościele, utwierdzał się na każdym kolejnym spotkaniu. - Człowiek, który nigdy nie był we wspólnocie, nie wie, co go czeka. A ja miałem okazję poznać ludzi, którzy są w Kościele, współtworzą go. Poczułem, co to znaczy być jego częścią - podkreśla. W zrozumieniu tego pomogli mu gwaranci: Ewa i Tadeusz Lipińscy. - Opowiadali mi o swojej drodze formacyjnej, rekolekcjach, spotkaniach. Odkryciem było dla mnie, że kościół to nie tylko niedzielna Msza św. Że można tutaj spędzić tyle czasu. Zapewnili mi też wielkie wsparcie przez modlitwę. Nie spodziewałem się, że spotkam się z taką otwartością, gotowością pomocy w chwilach zwątpienia, życzliwością. Bardzo się zaprzyjaźniliśmy - dodaje. Z czasem przyszła myśl, że sam też chciałby w przyszłości w taki sposób świadczyć innym o Chrystusie.

Jest radość!

Chrzest przyniósł prawdziwe uspokojenie. - Doszedłem do celu, na którym najbardziej mi zależało - mówi Michał. Pytany, co zmieniło się w nim najbardziej, odpowiada: to, czego na oko nie widać - życie duchowe. - Zacząłem systematycznie się modlić. Poznaję słowo Boże, w czym pomagają mi czytania na dany dzień - uściśla z uwagą, że stara się nie wpaść w pychę, której źródłem jest przekonanie, że ma już wszystko…

- Radość? Jest! Ale też odpowiedzialność - mówi mój rozmówca. - Wiedziałem, w co wchodzę, i nie żałuję. Pewnie - łatwo nie będzie. W końcu chrzest nie był finałem, ale stał się początkiem drogi. Dopiero teraz widzę, z jak wielu rzeczy nie zdawałem sobie sprawy. Podejmując decyzję, nie mogę już kierować się tylko moim widzimisię. „Co Jezus zrobiłby w danej sytuacji?” - zastanawiam się. Ale żeby to wiedzieć, trzeba Jezusa poznać… - wyznaje szczerze.

Nowy człowiek i stary człowiek

- Próbowałem odpowiedzieć sobie na pytanie, co przyciągnęło mnie do chrześcijaństwa. Odpowiedź być może dopiero poznam. Wydaje mi się w każdym razie, że było to w dużym stopniu niezależne ode mnie. Więcej było w tym łaski Pana Boga niż mego zainteresowania Nim - stwierdza prostolinijnie Michał. Nie zna też odpowiedzi na pytanie, dlaczego w tym samym czasie co on chęć przyjęcia chrztu św. zgłosiło trzech braci, którzy mieszkają z nim po sąsiedzku. Spotkali się na katechezie w Siedlcach.

Jesienią pracę rozpoczyna kolejna grupa kandydatów do przyjęcia sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego. Swoją gotowość zadeklarowało troje dorosłych. - Jeśli komuś po głowie chodzi myśl, żeby przyjąć chrzest, niech się nie boi. Wystarczy podjąć decyzję na „tak”. Potem człowiek przestaje się bać - mówi M. Dąbkowski. - A który człowiek? - dopytuje ks. W. Mróz. - No... ja - śmieje się Michał. - Uda się. Trzeba tylko zaufać Bogu i ludziom. Wtedy znikają przeszkody - dodaje.

MONIKA LIPIŃSKA
Echo Katolickie 22/2019

 

Ks. Waldemar Mróz
Centrum Katechumenatu w Siedlcach

W jaki sposób Kościół trafia do nieochrzczonych z „ofertą” realizowaną w CK?

Raz w roku ogłaszamy, że rozpoczyna się przygotowanie dorosłych do przyjęcia sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego: chrztu, bierzmowania i Eucharystii. Zainteresowani - albo sami, albo przez swoich duszpasterzy - kontaktują się z centrum. Zgodnie z wytycznymi Kościoła przygotowanie odbywa się w grupie; może się rozpocząć, kiedy zbierze się kilka osób. Pierwsze spotkania mają pomóc rozeznać, na czym zależy tym, którzy zgłaszają się do nas, i wskazać im intencje Kościoła.

Z jaką motywacją kandydaci wchodzą na tę drogę?

Jest ona bardzo różna, ale zasadniczo dotyczy poczucia pewnego braku w życiu. Zgłaszających się do CK łączy to, że z jakichś względów nie zostali ochrzczeni jako niemowlęta. Zwykle mają jakieś doświadczenie praktyk religijnych. Niektórzy chodzą na niedzielną Mszę św., modlą się, jak potrafią, czy tak, jak nauczył ich dom rodzinny. Na etapie dorosłego życia podejmują decyzję, że chcą wejść do wspólnoty Kościoła. Motywacja będzie się zmieniać w całym procesie przygotowania. Jego trwanie uzależnione jest od tego, na ile kandydaci pozwalają się kształtować. Powtarzam im, że to nie zawody, gdzie wszyscy biegną równo. Tutaj potrzeba czasu, rozeznania, słuchania słowa Bożego, katechez. Chrześcijaństwo jest pewną drogą i stylem życia, toteż decyzja o przyjęciu sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego wymaga odpowiedzi na pytanie: „czy chcę wejść na drogę życia z Jezusem i przyjąć Jego styl życia?”.

Z jakich powodów dochodzi do zaniedbania chrztu św. dziecka?

Nie chcę używać słowa „zaniedbanie”… Zdarza się, że rodzice dorosłych kandydatów do chrztu nie są katolikami. W tej sytuacji nie można mówić o zaniedbaniu. Bywa też, że rodzice zostali ochrzczeni, sami przyjęli także inne sakramenty i należą do wspólnoty Kościoła, a z jakichś względów dziecka do chrztu nie przynieśli. Każdy, kto zgłasza się do CK, przychodzi ze swoją historią. Nie oceniamy tego.

Jakie zmiany obserwuje Ksiądz w kandydatach w trakcie przygotowania?

Najogólniej mówiąc, odbywają się one w trzech obszarach. Pierwszy obejmuje katechezę biblijną i egzystencjalną w CK. Drugi to indywidualna praca kandydata z tekstami katechez. Dopełnieniem tych dwóch form są spotkania z tzw. gwarantami, tj. małżeństwem, które żyje wiarą na co dzień (najczęściej z jednej ze wspólnot obecnych w parafii), gotowym towarzyszyć katechumenowi w tej drodze. Spotkania te są czasem dzielenia się w grupie treścią katechez, poznawaniem chrześcijańskiego stylu życia i uczeniem się modlitwy. Są jeszcze spotkania z duszpasterzem związane z poznawaniem prawd katechizmowych.

O dopuszczeniu kandydata do przyjęcia sakramentów decyduje biskup. Wcześniej rozmawia z kandydatami, a na początku Wielkiego Postu wysłuchuje opinii osób odpowiedzialnych za ich przygotowanie. Ważną rolę odgrywają tutaj gwaranci, którzy mają zaświadczyć o gotowości kandydata do chrztu. Sam kandydat ma też dać świadectwo o tym, co w jego dotychczasowym życiu się zmieniło.

Chrześcijaństwo nie jest obowiązkiem. Jeśli ktoś widzi i słyszy, że to inny sposób życia niż „w świecie” i sam pragnie tak żyć, nie może jedną nogą tkwić w tym stylu, który proponuje świat, np. pozostawać w związku niesakramentalnym.

Szczegóły dotyczące przygotowania dorosłych kandydatów do chrztu, bierzmowania i Eucharystii określa księga liturgiczna „Obrzęd chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych”.

Katechumeni po przyjęciu chrztu stają się pełnoprawnymi chrześcijanami?

Są neofitami, tj. nowo ochrzczonymi, nowo wierzącymi. Warto uściślić terminologię. Osoby zgłaszające się do Centrum Katechumenatu i deklarujące chęć zostania chrześcijaninem nazywamy sympatykami. Pierwszy okres przygotowania do chrztu, podczas którego kandydat słucha katechez, nosi nazwę prekatechumenatu. Wraz z przyjęciem do kolejnego etapu zwanego katechumenatem, staje się katechumenem - wiadomo już, że będzie ochrzczony, ale jeszcze nie wiadomo, kiedy. „Wybrany do przyjęcia sakramentów” - to miano przysługuje osobie, która zostanie wybrana na początku Wielkiego Postu, żeby zostać ochrzczonym w Wigilię Paschalną. Okres po chrzcie to czas mistagogii, czyli dojrzewania w wierze. Przez najbliższy rok - chociaż nie jest to określone w dokumentach - wraz z neofitami raz w miesiącu będę się spotykać na katechezach i Liturgii.

Odnaleźć drogę do Kościoła i przyjąć chrzest, będąc dorosłym, to swego rodzaju przywilej...

Kiedy im mówię: dobrze, że tu trafiliście i że nie zostaliście ochrzczeni jako niemowlęta, trochę się dziwią. Dzisiaj wielu traktuje sakramenty jako pewne etapy życia religijnego, które trzeba przejść, niekoniecznie stawiając sobie pytania, o co w nich chodzi i jak to dotyka mojego życia. Tymczasem oni - jako dorośli - mogą świadomie przygotować się do przyjęcia sakramentów zgodnie z tym, co mówi o nich Kościół. Nikt ich do tego nie przymusza. Decydują się podjąć trud pracy, systematycznego udziału w katechezach, na które nierzadko trzeba dojechać spoza Siedlec, czasami kilka razy w miesiącu. Nie narzekają, chociaż bywa, że pytają, ile to potrwa.

Czy z punktu widzenia Księdza to trudna droga?

Ochrzczeni w ostatnią Wigilię Paschalną to pierwsza grupa, którą prowadziłem od początku do końca. Wcześniej tylko brałem udział w przygotowaniu dorosłych i dzieci w wieku katechizacyjnym, uczestniczyłem też w przygotowaniu liturgii na różnych etapach. Nie przypuszczałem wtedy, że stanie się to moim samodzielnym zadaniem. Ta droga jest o tyle trudna, że organizowanie katechez bardzo absorbuje, trzeba na to znaleźć czas niezależnie od obowiązków w parafii, często w soboty czy niedziele. A jednak towarzyszenie ludziom, którzy bez żadnych pretensji dają się prowadzić, i obserwowanie zmian, jakie w nich zachodzą, jest dla mnie czymś niesamowitym. I daje dużo radości.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

reklama

reklama

reklama