Rozmowa z liderem grupy muzycznej "Arka Noego"
— Jak powstała "Arka Noego"?
Ten zespół powstał zupełnie przez przypadek. Najpierw dostaliśmy propozycję napisania piosenki z okazji zeszłorocznego przyjazdu Ojca Świętego do Polski. Po tym wydarzeniu zadzwoniła siostra Mariola z telewizyjnego programu "Ziarno" i zapytała, czy chcielibyśmy tworzyć oprawę muzyczną programu. Ku ogromnemu zaskoczeniu i zdziwieniu zaczęły powstawać nasze przeboje: "A gu gu", "Ona powiedziała tak" i "Nigdy nie zostawisz mnie". Pan Bóg po prostu daje pomysły, a my je realizujemy.
— Główną atrakcją dla najmłodszej publiczności "Arki Noego" jest możliwość obejrzenia i wysłuchania rówieśników. Czy częste koncerty nie przeszkadzają dzieciom z "Arki" w zwyczajnym życiu i nauce?
Nasze wyjazdy nie trwają dłużej niż kilka dni. Po powrocie z trasy koncertowej dzieci muszą odrobić lekcje. Jeśli zdarzają się przypadki, że któreś z nich nie radzi sobie ze szkolnymi obowiązkami, po prostu nie uczestniczy w występach i sesjach nagraniowych. Musi odrobić zaległości. Dzieci dojeżdżają do grupy i w miarę możliwości biorą udział w występach. Poza tym w zespole sporo jest maluchów, które jeszcze nie chodzą do szkoły. To są dzieci naszych znajomych — muzyków z całej Polski, których rodziców poznaliśmy w podróży. Z Darkiem Malejonkiem gramy razem. Izę Szczepaniak spotkałem podczas rekolekcji dla muzyków w Ludźmierzu. Każde z dzieci jest dla mnie bardzo ważnym członkiem grupy, która pomaga żyć nie tylko sobie, ale również innym.
— Coraz większa jest popularność zespołu. Na występach tłumy fanów. Dzieci wzorujące się na waszej prezentacji, doskonale znające przeboje "Arki Noego". Bawi się młodzież, zafascynowani są dorośli. Podobacie się duchownym i świeckim. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że oddziałując na słuchaczy dokonujecie nowej ewangelizacji na przełomie tysiącleci? W czym tkwi jej siła?
Jeżeli Pan Bóg wykorzystuje to, co my robimy, do nowej ewangelizacji, to bardzo dobrze. Chciałbym jednak zaznaczyć, że gdy obserwuję wspaniałą atmosferę na koncertach, to dochodzę do wniosku, że to przerasta moje możliwości. Jednakże, gdybym musiał zacząć się zastanawiać nad tak rewelacyjnym odbiorem wydarzeń, w których bierzemy udział, pewnie nie udałoby mi się nic nowego napisać.
— Kto Ciebie inspiruje w tworzeniu nowych tekstów? Do kogo są one skierowane?
Początkowo kompozycje były przeznaczone dla mnie i moich pociech. I one do dzisiaj pozostają pierwszymi recenzentami. Zawsze, gdy coś skomponuję, sprawdzam, jak to działa na moje dzieci. Obserwuję, jak one bawią się i kiwają do rytmu tych melodyjek. Gdy zaczynają się poruszać, to oznacza, że muzyka spodobała się, i to jest gwarancja sukcesu wśród najmłodszych. Nie ukrywam, że pragnę również, by lubiła je siostra Mariola. Zdaję sobie sprawę, że nasze występy mają coraz większy wpływ na publiczność, która słucha nas uważnie, co skłania do większej odpowiedzialności w trakcie naszej, jak to ładnie określiłeś, ewangelizacji.
— Czy jako artysta czujesz, że spełniasz swoje pragnienia, rozwijasz własne zdolności?
Tak. Nagrałem około dwudziestu płyt. Sądziłem, że tego nikt nie będzie potrzebował. Okazało się, że największy sukces odnosi płyta "Arki Noego". Jestem przekonany, że, jako twórca oraz ojciec rodziny, czuję się potrzebny i wiem, że warto żyć.
— "Arka Noego" wystąpiła podczas obchodów 80. urodzin Jana Pawła II w Wadowicach. Jakie znaczenie miał dla Ciebie udział w tym koncercie?
Pragnąłem tam zagrać. Jednak tego, co robię, nie adresuję bezpośrednio do Papieża. Marzę, aby moja praca była zgodna z jego nauką. "Arka Noego" stara się słuchać słów Jana Pawła II, które on do nas nieustannie kieruje. W odpowiedzi na jego nauczanie my komponujemy i piszemy, mam nadzieję, że zgodnie z jego oczekiwaniami. Podczas tego koncertu najistotniejsze nie były na pewno uroczyste życzenia dla Ojca Świętego, ale fakt, że kochamy go na co dzień. Papież jest najlepszym przykładem fragmentu naszej piosenki: "Święty kocha Boga, życia mu nie szkoda".
— Kim dla Ciebie jest Jezus Chrystus?
Jest jedyną odpowiedzią na moje życie, jedynym jego wytłumaczeniem. Nadaje sens pracy i służbie. Zbawiciel jest moim ratunkiem.
— Dziękuję za rozmowę.
opr. mg/mg