Czy można oddać ducha muzyki w obrazie?
Czy można oddać ducha muzyki w obrazie? Dźwięk instrumentu, piękno ludzkiego głosu i harmonię melodii? Czy patrząc na obraz, można usłyszeć muzykę? Niezwykle ciekawa wystawa „Usłyszeć obraz. Muzyka w sztuce europejskiej od XV do początku XX wieku", zorganizowana w Muzeum Narodowym w Gdańsku, wprowadza nie tylko w świat kolorów, ale i dźwięków.
Boecjusz, dzięki któremu terminologia klasycznej teorii muzyki przetrwała do czasów renesansu, pisał w swym słynnym traktacie „Zasady muzyki": „Nic bowiem nie jest tak naturalne dla człowieka jak to, że słodkie tony działają nań kojąco, a te, którym brak słodyczy, budzą niepokój (...) W ten sposób możemy się zbliżyć do zrozumienia jakże słusznej nauki Platona, która głosi, że dusza świata jest zespolona w jedną całość dzięki muzyce. Gdy bowiem porównujemy to, co jest spójnie i harmonijnie pogodzone w naszej własnej istocie, z tym, co jest spójnie i harmonijnie pogodzone w dźwięku - a to sprawia nam rozkosz - wówczas przekonujemy się, że my sami jesteśmy wewnętrznie zjednoczeni według tej samej zasady podobieństwa". To Boecjusz jako pierwszy wyszczególnił kategorie: musica mundana, musica humana i musica instrumentalis (muzyka, która jest w człowieku, muzyka we wszechświecie - muzyka sfer oraz muzyka instrumentów), a na jego „Zasadach" w Oksfordzie uczono studentów teorii muzyki aż do 1856 roku. Postrzeganie muzyki przez cały okres średniowiecza było oparte na matematycznej regule pitagorejsko-platońskiej. Renesans powrócił do pogańskich źródeł, a kompozytorzy często próbowali odtworzyć muzykę antyku. Wprawdzie szesnastowieczna melodia florencka nie miała wiele wspólnego z muzyką attycką, ale te pragnienia szczególnie widoczne są właśnie w sztukach plastycznych. Wciąż uważano, że niebiosa są utworzone z kryształowych kul, które wskutek ruchu udzielanego im przez aniołów wydają harmonijne dźwięki. Wiele zmienił romantyzm: uwaga przeniosła się z kosmosu na człowieka, jego wyobraźnię i wrażenia. Muzyka stała się antropocentryczna. Organizatorzy wystawy chcieli pokazać, jak te przemiany w podejściu do muzyki ukazywały sztuki plastyczne. W gdańskim Muzeum Narodowym zgromadzono 320 arcydzieł: obrazy, grafikę, sztukę dekoracyjną, pochodzących z muzeów w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Radomiu, Kielcach, Wrocławiu, Szczecinie. Punktem wyjścia ekspozycji jest „Sąd Ostateczny" Hansa Memlinga, a dalej przeróżne instrumenty i muzykujące postaci zobaczymy na obrazach takich artystów, jak: Albrecht Dürer, Lucas Cranach, Piętro Della Vecchi, i malarzy polskich: Leona Wyczółkowskiego, Henryka Siemiradzkiego, Jana Matejki, Jacka Malczewskiego, Józefa Mehoffera i Stanisława Wyspiańskiego. Rzuca się w oczy niezwykłe bogactwo i różnorodność personifikacji i motywów muzycznych, symboli muzyki, portretów, scen religijnych i antycznych, martwych natur z nutami.
„Mamy nadzieję, że zgromadzone na wystawie dzieła sztuki pozwolą zobrazować kondycję człowieka, jego relacje z kosmosem i sposób rozumienia świata, a przede wszystkim będą ilustracją faktu, że zmysł słuchu, dynamiczny i trudno przedstawiany za pomocą środków wizualnych, był częstym tematem plastycznym. Ten trud zobrazowania dźwięku, podejmowany przez wielu artystów na przestrzeni dziejów, jest świadectwem wyjścia malarzy, rzeźbiarzy, grafików i artystów rzemieślników poza trzeci wymiar. Była to próba usłyszenia obrazu. Czasami dochodziła do tego korespondencja z innymi sztukami. Dlatego tytuł wystawy brzmi „Usłyszeć obraz". Usłyszeć to, co wyobrażone w plastycznej wizji, czyli podkreślić specyfikację uczuć i emocji, życiowej dynamiki zarówno artysty, jak i odbiorcy dzieła sztuki. Jest to przyjrzenie się żywiołowej i zmiennej koncepcji artystycznej pragnącej sprostać tradycjom estetycznym, teoriom rządzących sztukami od czasu antyku, aby pokazać wizje malarzy, rzeźbiarzy, rzemieślników w wiecznym rezonansie natury i tworzenia". Na wystawę zaprasza autorka koncepcji Beata Purc-Stępniak. Ekspozycji towarzyszą warsztaty tańca, koncerty i cykl wykładów.
Wystawa trwa do 31 lipca
opr. mg/mg