Apostolat wiąże się z ciężkim wysiłkiem. Ale to nie ten wysiłek budzi zniechęcenie...
Wydawnictwo Jedność 2009
ISBN 978-83-7442-836-1
Paweł napotkał przeszkody w swojej misji nie tylko ze strony świata albo Żydów, ale także ze strony samych wspólnot. Właśnie ten opór jest najbardziej bolesny i domaga się dużej odwagi: „Przeto oddani posługiwaniu (...), nie upadamy na duchu” (2 Kor 4,1). Obszerny opis utrapień Apostoła Narodów znajdujemy w 2 Kor 11,23-29. Apostolat wiąże się z ciężkim wysiłkiem. Ale to nie ten wysiłek budzi zniechęcenie.
Paweł, nieustannie ścigany przez judeochrześcijan, którzy nie podzielali jego sposobu głoszenia Chrystusa wśród pogan, był wiecznie oskarżany o to, że nie jest autentycznym apostołem, że wypacza Ewangelię i ulega modzie, aby przypodobać się ludziom (por. Ga 1–2). Zarzucano mu bycie tchórzliwym w bezpośrednim kontakcie i zbyt surowym w napominaniu z daleka (por. 2 Kor 10,1). Oskarżano go, że udaje bezinteresownego, a potem ucieka się do subtelnych podstępów i posługuje się chytrymi sztuczkami (por. 2 Kor 12,16). Były to bardzo poważne i upokarzające oskarżenia. Jednak również te zarzuty nie okazały się dla Pawła największym cierpieniem ani główną przyczyną zniechęcenia. Większe było jego rozczarowanie z powodu własnych wspólnot, które uległy zauroczeniu i zostały zwiedzione przez kaznodziejów zręcznych w mąceniu i przemycaniu własnych idei w imię Chrystusa (por. 2 Kor 11,2-6); można by rzec, rozczarowanie na widok zniszczonego dzieła, nad którym długo i cierpliwie pracował, niejeden raz dochodząc do przekonania, że słowo Ewangelii okazuje się czasami słabsze od innych słów. W tle jest właśnie to doświadczenie: wielokrotna konstatacja odrzucenia i zdrady Słowa.
W doświadczeniu apostolskim Pawła nie brakowało więc powodów do zniechęcenia: nieustępliwe prześladowanie ze strony przeciwników, zdrada przez własne wspólnoty, poczucie niezrozumienia i oskarżenia właśnie o coś, co było mu najdroższe (wierność Chrystusowi, brak zainteresowania i wolność), nieskuteczność (pozorna) głoszonego Słowa. Jak zareagował Paweł na to wszystko? Jak odczytał własne doświadczenie? Gdzie znalazł głębokie motywy, by podtrzymać żywą nadzieję? Aby odpowiedzieć na te pytania – które bardzo mogą pomóc w poznaniu Apostoła Narodów – posłużmy się fragmentem autobiograficznym o wielkiej głębi teologicznej i duchowej (2 Kor 4,1-18).
Wolność i odwaga Pawła rodzą się nade wszystko z przekonania, że Bóg – i tylko Bóg – jest prawdziwym bohaterem każdego dzieła apostolskiego. Paweł jest apostołem pogodnym, uwolnił się od wszelkiego ryzyka demagogii i od wszelkiego zniechęcenia, ponieważ żywi przekonanie, że powierzone mu zadanie pochodzi od Chrystusa. Czuje się zatem wolny od decyzji ludzi i od ich interesów. Paweł wie, że musi zdać sprawę Bogu, nie ludziom. I dlatego jego posługiwanie dokonuje się w wolności. Jego jedyną troską jest zachowanie wierności Chrystusowi. Nie zabiega o sukces ani o to, by się podobać: „Nie głosimy bowiem siebie samych, lecz Chrystusa Jezusa jako Pana” (2 Kor 4,5). Oczywiście, każdy apostoł jest na służbie ludzi („jako sługi wasze przez Jezusa”: 4,5b), ale ta posługa znajduje swój początek i swoją ostateczną inspirację w miłości Chrystusa i do Chrystusa („przez Jezusa”). W sercu apostoła miłość Boga jest uprzednia wobec miłości bliźniego. To pierwszeństwo nie unicestwia jednak miłości bliźniego, lecz ją uwalnia. Bliźni nie powinien być ostateczną racją pracy apostolskiej. Wówczas bowiem apostoł stałby się jego niewolnikiem i żebrałby jego wsparcia, a spotykając się z odrzuceniem, uległby zniechęceniu.
Potwierdziwszy wolność swego posługiwania, Paweł kontynuuje: „Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas” (2 Kor 4,7). Metafora naczynia glinianego, prostego i używanego w domu, znów kieruje uwagę na paradoks, jaki zawsze towarzyszy obecności królestwa Bożego, obecności często ukrytej za pozorami, które zdają się jej przeczyć. Naczynie gliniane nie rzuca się zbytnio w oczy, nie nadaje się, by spróbować ukryć w nim coś cennego. Jest to – używając języka Janowego – temat „chwały” obecnej w „ciele”. Jest to temat królestwa obecnego jako „ziarno” – to znaczy obecnego w historii, która toczy się wśród zaprzeczeń, sprzeczności i fragmentaryczności – z mowy w przypowieściach (por. Mk 4). Kto domaga się obecności Boga widzialnej za wszelką cenę, rzucającej się w oczy, głośnej, bezpośredniej, ten nigdy nie spotka Pana i będzie wiecznie zniechęcony. I zawsze będzie stał przed pokusą, by przyspieszyć jej czas za pomocą metod nie zawsze ewangelicznych. Słowo Boże jest niewątpliwie skuteczne, ale to nie do człowieka należy określanie czasów i sposobów jego działania. Moc Boga staje się obecna w słabości, w kruchości, w niewystarczalności. Tak właśnie Bóg pokazuje, że skuteczność działania jest Jego dziełem, nie człowieka. Warto w związku z tym przeczytać 2 Kor 12,9-10: „Moc bowiem w słabości się doskonali. (...) Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny”. Do tego właśnie tematu Paweł często i z wielką siłą powraca (por. 1 Kor 2,4-5). Temat krzyża nie tylko stanowi dla niego przedmiot głoszenia, ale także determinuje jego metodę. Samo przepowiadanie, jego sposoby i drogi, którymi podąża, muszą dostosować się do logiki krzyża.
Paweł jest ponadto głęboko przekonany o rzeczywistości życia przyszłego i o wiecznej komunii z Chrystusem: „Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień. Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, zaś to, co niewidzialne, trwa wiecznie” (2 Kor 4,16-18). Myśl Apostoła Narodów jest tutaj bardzo jasna i nie wymaga komentarza. Nie należy jednak zapominać, że dla niego „rzeczywistości wieczne” nie są po prostu równoznaczne z przyszłymi. Owszem, w przyszłości ukażą się w pełni, ale już teraz można ich częściowo doświadczyć. Na przykład zmartwychwstanie nie jest przeżywane przez Pawła zwyczajnie jako nagroda końcowa i jako oczekiwanie, ale jest doświadczane już teraz jako działająca siła, jako zdolność kochania w sposób nowy, jako zwycięstwo nad grzechem, jako uparta wola trwania w nadziei wbrew wszelkim przeciwnościom, czucia się żywym wbrew wszelkim przeszkodom: „Zewsząd cierpienia znosimy, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy” (2 Kor 4,8-9)1.
1 Dla głębszego poznania tych zagadnień zob. Ph. Seidensticker,
Paolo l’apostolo perseguitato di Gesù Cristo,Paideia, Brescia 1969.
opr. aś/aś