O nowych narzędziach ewangelizacji
Współczesny adresat nowej ewangelizacji jest dzieckiem swoich czasów. Oznacza to, iż doświadcza on skutków życia w cywilizacji zdominowanej wszechobecnością środków społecznego przekazu. Jednym z istotnych przejawów postępu technicznego i dobrobytu materialnego współczesnych społeczeństw jest błyskawiczny rozwój narzędzi komunikacji. Niemal każdy człowiek ma obecnie dostęp do radia, telewizji, prasy, książek, Internetu. Można pokusić się o stwierdzenie, że na naszych oczach dokonuje się przejście od homo sapiens do homo communicans. Początek trzeciego tysiąclecia już został uznany za wiek komunikacji. Z nieznaną wcześniej szybkością rozwijają się obecnie nowe formy społecznego przekazu informacji. Powszechnym zjawiskiem stała się komunikacja masowa, elektroniczna, audiowizualna, multimedialna.
Obecne zmiany społeczne i kulturowe dotyczą czegoś więcej niż tylko postępu technologicznego. Sięgają samych podstaw ludzkiej egzystencji. W poprzednich epokach wymiana informacji była bowiem czymś wtórnym wobec ludzkiego życia, wobec myślenia i działania, wobec wartości i edukacji, wobec fundamentów kultury i moralności. Dzisiaj natomiast komunikacja i informacja wkracza we wszystkie wymiary ludzkiego życia. Staje się wartością samą w sobie. Czasem odciąga wręcz od rzeczywistości, tworząc świat „rzeczywistości” wirtualnej. Nierzadko odciąga też od wartości, promując świat pustki aksjologicznej i moralnej. W tej sytuacji nie dziwi fakt, że rozwój środków społecznego przekazu wyciska silne piętno na wszystkich dziedzinach ludzkiego życia i staje się jednym z istotnych wyznaczników kultury naszych czasów. To właśnie z tego powodu społeczeństwa dysponujące nowymi technologiami zwane są społeczeństwami informatycznymi.
Jedną z podstawowych cech społeczeństwa informatycznego jest przejście od ekonomii opartej na sprzedaży dóbr materialnych do gospodarki opartej na oferowaniu dóbr kultury. Wiąże się to z faktem, że produkcja i sprzedaż dóbr materialnych ma swoje granice (ograniczony dostęp do surowców, nasycenie rynku). Co więcej, wysoko rozwinięte społeczeństwa przeżywają wyraźne oznaki kryzysu ekonomicznego (rosnący dług publiczny, bezrobocie, kryzys służby zdrowia, spadek poziomu życia obywateli). Z tego właśnie powodu odnotowujemy charakterystyczną obecnie zmianę ideologii. Politycy i „politycznie” poprawne autorytety społeczne coraz mniej mówią o obietnicy dobrobytu materialnego, a coraz częściej zachęcają obywateli do szukania „osobistej samorealizacji”. Jest to strategia, która ma doprowadzić do odwrócenia uwagi społeczeństwa od pogarszającej się sytuacji materialnej oraz od rosnących lęków o przyszłość.
Tam, gdzie dane społeczeństwo ma poważne trudności, by zaoferować swoim obywatelom pracę, odpowiedni poziom szkolnictwa, służby zdrowia czy bezpieczeństwa socjalnego, tam stara się oferować nowy rodzaj dóbr rynkowych, jakim stała się obecnie informacja. W tej dziedzinie nie zabraknie przecież nigdy „surowca”. Wydarzeń, o których można informować — zwłaszcza tych błahych i trzeciorzędnych - będzie przecież zawsze bez liku. Pojawiają się jednak bardzo negatywne konsekwencje faktu, że informacja jest obecnie traktowana jak zwykły towar, który można sprzedać, na którym można zarobić i którym można zagłuszyć inne potrzeby człowieka. W tej bowiem sytuacji głównym kryterium dla producentów informacji i treści zamieszczanych w mediach nie jest waga danych spraw czy ich aspekt wychowawczy, ale możliwość zbytu. Przygotowuje się zatem takie serwisy informacyjne i tworzy takie filmy, czasopisma, książki czy wytwory kultury, które najłatwiej jest sprzedać. Nawet wtedy, gdy zawierają one treści banalne, promujące przemoc czy szkodliwe wzorce postępowania.
Inną negatywną konsekwencją traktowania informacji jako towaru przeznaczonego na sprzedaż jest absolutyzacja oraz ideologizacja wolności słowa. W społeczeństwie informatycznym można mówić dosłownie o wszystkim oraz pokazywać dosłownie wszystko. Pod warunkiem jednak, że przekazywane treści czy obrazy są „poprawne” politycznie. Z tego właśnie powodu nie ma takiej samej wolności słowa dla informacji o dobru, szlachetności czy ideałach, jak dla informacji o przemocy, przestępczości czy wyuzdaniu. Za ideologią absolutnej wolności słowa kryje się bezwzględne podporządkowanie środków społecznego przekazu określonym instytucjom, partiom politycznym czy sponsorom.
W społeczeństwie informatycznym środki społecznego przekazu stały się nie tylko towarem, na którym można łatwo zarobić, ale jednocześnie podstawowym narzędziem walki o władzę oraz skutecznym sposobem kontrolowania społeczeństwa. Władza polityczna i społeczna zależy obecnie bardziej od dysponowania informacjami niż surowcami. Wygranie wyborów parlamentarnych coraz mniej zależy od rzeczywistych kompetencji czy od uczciwości danej osoby czy partii, a coraz bardziej wynika z umiejętności prezentowania się w mediach. Sukces należy zwykle do tych, którzy kuszą odbiorcę miłymi iluzjami, a nie do tych, którzy realistycznie myślą i promują rzeczywiste wartości. Środki społecznego przekazu nie produkują wprawdzie rzeczy, ale wytwarzają coś niezwykle skutecznego dla tych, którzy zainteresowani są zdobyciem i utrzymaniem władzy. Wpływają bowiem w zasadniczy sposób na opinię publiczną, na dominujący system przekonań, na sposób rozumienia człowieka i świata, a także na sposób interpretowania bieżących wydarzeń. Media podsuwają określone bodźce, obrazy, zainteresowania. Promują określone postaci, autorytety, postawy. Naświetlają jedne aspekty życia, a skrzętnie pomijają milczeniem inne.
Z wyżej wyliczonych powodów sprawowanie nadzoru nad środkami społecznego przekazu to niezwykle skuteczna władza, która w decydujący zwykle sposób wpływa na preferencje polityczne obywateli, tworzy system modnych potrzeb, narzuca „poprawność” dotyczącą obyczajów, wartości i norm moralnych. Media powielają określone wzorce zachowań. Przyzwyczajają odbiorcę do określonych sposoby myślenia, przeżywania i działania. Dla wielu ludzi media stają się nową formą narkotyku, który uzależnia człowieka i odrywa go od prawdziwego życia.
Jednym z problematycznych aspektów społeczeństwa informatycznego jest przemożny wpływ reklamy na wszystkie dziedziny ludzkiej egzystencji. Reklamy nie ograniczają się już tylko do promowania określonych towarów (reklama ekonomiczna), ale także do promowania określonych postaw i norm postępowania (reklama obyczajowa) oraz do wspierania określonych grup społecznych (reklama polityczna). Współczesna reklama jest do tego stopnia wyrafinowana, a nawet przewrotna, że „opakowanie” i skojarzenia powiązane z reklamowanym produktem stają się ważniejsze niż sam produkt. W konsekwencji odbiorca skłania się do kupna jakiegoś towaru ze względu na sugestywność reklamy, a nie ze względu na jakość czy wartość danej rzeczy. Coraz częściej tego typu sugestywna reklama adresowana jest do dzieci, czyli do odbiorcy najmniej krytycznego i najmniej umiejącego się bronić przed magią tego środka komunikacji. Z tego względu w wielu krajach prawo zabrania wręcz emitowania reklam skierowanych wprost do dzieci.
Kolejny problematyczny aspekt społeczeństwa informatycznego to zupełny brak proporcji między bogactwem istniejących środków komunikacji, a ubóstwem czy wręcz prymitywizmem przekazywanej za ich pośrednictwem treści. Najbardziej popularne media pozostają zwykle narzędziem „niskiej” kultury, a nawet cywilizacji śmierci, gdyż promują postawy typowe dla ponowoczesności (egoizm, subiektywizm, relatywizm, hedonizm, nihilizm, indyferentyzm). Symptomatycznym zjawiskiem jest fakt, że w odniesieniu do świata rzeczy media promują zwykle myślenie logiczne, ukazują fakty i dane statystyczne. Tymczasem w odniesieniu do człowieka laickie środki przekazu w coraz bardziej otwarty sposób promują absurdalne ideologie, naiwne mity, a także przesądy, zabobony, horoskopy. W odniesieniu do świata rzeczy społeczeństwo informatyczne opiera się zatem głównie na gospodarowaniu zasobami wiedzy, podczas gdy w odniesieniu do świata osób społeczeństwo to opiera się głównie na gospodarowaniu iluzjami, fikcjami oraz ideologiami. Doszło do tego, że Internet, który jest symbolem błyskawicznego porozumiewania się w skali całego globu, staje się jednocześnie symbolem największego i najbardziej toksycznego śmietnika świata od strony znajdujących się tam treści.
Pod wpływem nowych środków społecznego przekazu kształtuje się nowy rodzaj człowieka. Jednym ze skutków społeczeństwa informatycznego jest życie w „globalnej wiosce”, w której wszyscy wiedzą niemal wszystko o bliższych i dalszych sąsiadach. Drugi skutek to możliwość szybkiego i łatwego komunikowania się z coraz odleglejszymi zakątkami świata. W konsekwencji na naszych oczach tworzy się nowy typ człowieka, jakby nowa „rasa” ludzi o specyficznej wrażliwości, o specyficznej formie wypowiadania siebie i odnoszenia się do innych, o nowym sposobie rozumienia siebie i świata, o nowej strukturze myślenia, o innym podejściu do życia, aktywności i współpracy.
Za wcześnie jeszcze na ostateczne oceny i syntezy sygnalizowanych tutaj przemian psychicznych i społecznych, ale już teraz możemy określić pewne specyficzne cechy człowieka będącego owocem rewolucji w zakresie technik i treści komunikacji międzyludzkiej. Współczesny człowiek jest zwykle bardziej ikoniczny niż logiczny, bardziej wrażliwy emocjonalnie niż intelektualnie, bardziej intuicyjny niż krytycznie analizujący, bardziej uwrażliwiony na chwilowe odczucia niż na zjawiska dokonujące się w dłuższej perspektywie czasowej. Jest to także człowiek bardziej poddany informatyzacji niż komunikacji. Oznacza to, że zwraca on większą uwagę na formę przekazu niż na komunikowaną treść.
Z powyższych analiz wynika, że życie w społeczeństwie informatycznym, w którym informacja stała się podstawowym towarem na sprzedaż i w którym forma jest ważniejsza niż treść komunikacji, faktycznie modyfikuje nasz sposób bycia i funkcjonowania. W minionych epokach człowiek funkcjonował głównie w oparciu o to, kim był oraz jakimi cechami, zdolnościami czy umiejętnościami dysponował. Jego sytuacja zależała przede wszystkim od tego, co osiągnął w pracy nad sobą. On i jego najbliższe otoczenie odgrywało zwykle decydującą rolę w wychowaniu, w procesie identyfikacji i socjalizacji, w wyborze filozofii i drogi życia. Dzisiaj w wielkim stopniu wpływają na danego człowieka informacje, które do niego docierają, czy którymi jest wręcz „bombardowany” (telewizja, radio, Internet, prasa). Te informacje modelują jego sposób myślenia, decydowania i działania. Dzięki programom telewizyjnym, filmom video czy czasopismom nawet człowiek żyjący gdzieś na odludziu ma możliwość podobnie zachowywać się, ubierać i rozumować, jak ktoś żyjący w wielkiej metropolii. Wcześniej nie było to po prostu możliwe i dlatego życie ludzi w poszczególnych krajach czy rejonach było w znacznie większym stopniu zróżnicowanie niż obecnie. Współczesny człowiek ma możliwość niemal bezpośredniego uczestniczenia w życiu ważnych postaci oraz w najważniejszych wydarzeniach w skali świata. Prowadzi to jednak do swego rodzaju „klonowania” ludzi o podobnym stylu myślenia, przeżywania i funkcjonowania. Coraz częściej to nie dany człowiek otwiera się na świat, by „eksplodować” na zewnątrz, lecz to raczej świat wdziera się do człowieka i w nim „imploduje”.
Człowiek współczesny ma zatem szansę, by aktywniej uczestniczyć w sprawach świata oraz by podjąć współodpowiedzialność za to, co dzieje się na naszym globie. Z drugiej strony podlega nieznanym wcześniej pokusom i zagrożeniom. Może przecież w kilka dni i bez większych zasług stać się powszechnie znanym „bohaterem”. Wystarczy, że wystąpi w jakiejś audycji telewizyjnej, albo zostanie pokazany w serwisach informacyjnych jako uczestnik bijatyki na stadionie. Taki człowiek łatwo może ulec pokusie życia w świecie iluzorycznej kariery czy pozornego sukcesu. Drugie zagrożenie płynie z nadmiaru informacji, która dociera do współczesnego odbiorcy. Powoduje to u niego trudności w rozumieniu odbieranych treści oraz w ich uporządkowaniu i syntetyzowaniu. Prowadzi ponadto do stopniowej utraty wrażliwości na zło, cierpienie i śmierć. Trudno przecież zachować wrażliwość psychiczną i moralną wtedy, gdy dany człowiek setny czy tysięczny raz widzi obrazy ukazujące przemoc, nędzę, nienawiść, gwałt, zabójstwo czy cynizm. W tej sytuacji człowiek może przyzwyczaić się dosłownie do wszystkiego. Może też zupełnie pomieszać poziomy rzeczywistości jako owo dziecko, które wyskoczyło z okna, gdyż było przekonane, że jest w stanie naśladować zachowania bohaterów oglądanego właśnie filmu rysunkowego. Współczesny człowiek coraz częściej reaguje na rzeczywistość tak, jakby to był film, a w innych z kolei sytuacjach przeżywa filmy czy inne obrazy tak, jakby to była „najprawdziwsza” rzeczywistość.
Kolejnym zagrożeniem w obliczu społeczeństwa informatycznego jest tendencja do zamykania się danego człowieka w swoim małym świecie po to, by „ratować” własną tożsamość, wrażliwość moralną oraz własny sposób rozumienia człowieka i świata. Inne jeszcze zagrożenie polega na szukaniu czy przyjmowaniu informacji na zasadzie czystej ciekawości, czyli jako materiału do plotkarstwa i banalnych „dyskusji”. Zagrożeniem jest także poddawanie się zupełnej bierności w odbiorze docierających do nas informacji, bez podjęcia wysiłku potrzebnego do ich racjonalnej, krytycznej oceny, do rozumnego hierarchizowania znaczeń czy wagi poszczególnych wydarzeń. Prowadzi to do klasyfikowania informacji i wydarzeń bardziej w oparciu o ich widowiskowość niż w oparciu o ich merytoryczne znaczenie.
Inne niepokojące zjawisko to przewaga informacji o świecie zewnętrznym nad informacją o człowieku, przewaga informacji negatywnej nad pozytywną, przewaga opinii nad faktami. Prowadzi to do sytuacji, w której współczesny człowiek coraz lepiej rozumie otaczający go świat i prawa przyrody, a coraz mniej rozumie samego siebie i prawa rządzące ludzkim życiem. Dochodzi do tego, że współczesny człowiek nie potrafi lub nie chce logicznie myśleć o samym sobie i wyciągać wnioski z informacji, którymi dysponuje. Z tego właśnie względu staje się możliwa zupełnie absurdalna sytuacja, którą obecnie obserwujemy. Otóż najbardziej popularne środki społecznego przekazu promują styl życia, który prowadzi człowieka do kryzysu, zdrad, przemocy, uzależnień, zaburzeń psychicznych, dramatycznego cierpienia i rozpaczy. Mimo to te same media informują z „bólem” czy „oburzeniem”, że w rzeczywistym świecie coraz więcej jest tego typu tragicznych wydarzeń. Oczywiście po serwisie informacyjnym media te znowu „bombardują” odbiorcę przemocą, wyuzdaniem czy okrutnymi ideologiami. W obliczu bierności i naiwności odbiorców tego typu środki przekazu potrafią przekonywać, że ludzkie dramaty, o których informują i które prowokują (!), mają miejsce wyłącznie z drugiej strony ekranu, podczas gdy słuchacz czy telewidz może żyć spokojnie w swoim świecie pokoju, miłości i bezpieczeństwa.
Warto zasygnalizować jeszcze kilka innych negatywnych zjawisk, związanych z życiem w społeczeństwie informatycznym. Jednym z nich jest zaburzona postawa w odniesieniu do aktywności i zaangażowania. W minionych epokach człowiek funkcjonował głównie w oparciu o bezpośrednie doświadczenie i osobisty kontakt z rzeczywistością. Obecnie modny staje się styl życia „kibica”, czyli dominacja doświadczenia pośredniego i przeżywanie własnej egzystencji za pomocą czy za pośrednictwem mediów. Dla wielu współczesnych ludzi żyć i być aktywnym znaczy... oglądać program telewizyjny, który pokazuje życie i aktywność innych ludzi.
W erze masowej komunikacji zanika rozróżnienie między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Wszystko zostaje spłaszczone i zawężone do teraźniejszości. W poprzednich epokach człowiek mógł znacznie łatwiej poruszać się psychicznie we wszystkich wymiarach czasu. W obliczu określonych problemów w teraźniejszości mógł sięgnąć po wspomnienia i doświadczenia z przeszłości. Mógł także wziąć pod uwagę swoje nadzieje czy potrzeby związane z przyszłością. Przeszłość była symbolem stabilności, doświadczenia i poczucia pewności potrzebnego tu i teraz. Z kolei przyszłość nadawała sens obecnym wysiłkom czy zmaganiom. Tymczasem współczesne środki przekazu ukazują zwykle ludzkie życie w sposób odizolowany od przeszłości i przyszłości. Niemal wszystko ukazywane jest jako chwilowe, względne, doraźne, mające sens jedynie tu i teraz. Media zachęcają do przesadnej koncentracji na teraźniejszości. Przyszłość wydaje się wtedy czymś tajemniczym. Czymś, co nie ma żadnego związku z teraźniejszością i co trudno przewidzieć. W tej sytuacji wielu ludzi próbuje „odgadnąć” przyszłość, szukając „pomocy” horoskopów, magów i innych „jasnowidzów”.
Postrzeganie siebie i świata, promowane przez dominujące media, realizuje się na zasadzie: „popatrz i pomieszaj wszystko”: informację, reklamę, piosenkę, polemikę, katastrofę, anegdotę, plotkę. Człowiek, który przez większą część życia pobieżnie przegląda oraz bez zastanowienia miesza informacje i wydarzenia, traci stopniowo zdolność logicznego myślenia, konfrontowania informacji z rzeczywistością, obrony najbardziej nawet oczywistych wartości i norm moralnych. Liczy się wtedy nie racja, lecz „opinia” publiczna, nie fakt tylko komentarz, nie zdrowy rozsądek tylko polityczna „poprawność”. Odbiorca pozbawia się własnych wartości i przekonań, własnego sensu życia i własnego spojrzenia na rzeczywistość. Staje się biernym odbiciem mediów, którym oddał władzę nad sobą i od których się uzależnił. W konsekwencji czuje się zagrożony, gdy zostaje w ciszy, sam na sam ze sobą, z własną sytuacją życiową, z prawdą o własnym postępowaniu. Musi wtedy coś zrobić, by wyrwać się z osobistego życia i by znowu uciec w hałas informacji. Włącza telewizor (czasem w ogóle już go nie wyłącza), słucha muzyki, surfuje w Internecie, wysyła setny już tego dnia SMS. Czuje się „bezpiecznie” jedynie w tłumie innych ludzi, podobnie funkcjonujących, jak on. Ucieka od siebie i od tych informacji, które płyną z jego wnętrza.
W tej sytuacji bierne naśladowanie i rytuały stają się głównym sposobem przynależności do danej grupy społecznej. Kontakt z mediami i doraźna rozrywka staje się sposobem na ucieczkę od własnej rzeczywistości. Magia i irracjonalizm stają się sposobami na „przezwyciężenie” lęków i niepewności. Wolność traktowana jest jako bezkrytyczne powielanie medialnych mitów, które w swojej irracjonalności traktują fakty i podstawowe prawdy o człowieku jako coś irracjonalnego.
Dominacja tego typu kultury medialnej powoduje istotne przemiany w postawie współczesnego człowieka nie tylko w odniesieniu do samego siebie, ale także w odniesieniu do innych osób. Codziennie widzimy tłumy ludzi (na ulicy, w pociągu, na dyskotece, w hipermarkecie), których prawdopodobnie nie spotkamy już nigdy po raz drugi. Tymczasem rzadko kontaktujemy się z przyjaciółmi, a nawet z najbliższymi osobami w gronie rodzinnym. Za pomocą mediów odnosimy wrażenie, że mamy „kontakt” ze wszystkimi mieszkańcami ziemi, a tymczasem w rzeczywistości stajemy się coraz bardziej samotni i niezdolni do pogłębionych spotkań z samym sobą i z drugim człowiekiem.
Na progu XX wieku Kościół Chrystusowy stoi w obliczu istotnych pytań. W jaki sposób rozbudzić we współczesnym człowieku otwartość na Boże Objawienie? Czy dotychczasowe sposoby głoszenia Ewangelii (język, argumenty, forma) mogą nadal dotykać serca współczesnego słuchacza? Co trzeba zmienić w metodach i języku komunikacji pastoralnej, by Ewangelia odsłaniała swą siłę i by odnawiała oblicze tej ziemi? Jak łączyć codzienne doświadczenie człowieka, który przeżywa siebie i świat za pomocą mediów z przesłaniem Ewangelii, która ukazuje mu zupełne inne horyzonty znaczeń? Na ile i w jaki sposób rzeczywistość ukazywana za pomocą dominujących środków przekazu może stać się narzędziem ewangelizacji? W jaki sposób docierać z Ewangelią życia do człowieka dotkniętego egoizmem, subiektywizmem, pustką aksjologiczną, indyferentyzmem religijnym, a nawet obojętnością na własny los?
Pogłębiona i kompetentna odpowiedź na powyższe pytania wymaga rozumienia znaków czasu i wzmacniania czynników nadziei. „Tak, jak imperium rzymskie z jego strukturą kulturową postawiło przed Kościołem starożytnym problem teologiczny i jak pojawienie się społeczności industrialnej wymagało zmierzenia się z innymi problemami teologicznymi, tak również pojawienie się społeczeństwa informatycznego wymaga nowej perspektywy teologicznej, która pozwoli nauce Chrystusa zachować swoją tożsamość. Trzeba podjąć wyzwanie, jakie płynie ze samoświadomości współczesnego człowieka oraz z postawy tych, którzy tworzą jego mentalność. Istotnym elementem tego wyzwania jest zmierzenie się z problemem środków społecznego przekazu”.
Także w naszych czasach istnieje szansa na skuteczne głoszenie słowa Bożego, gdyż człowiek współczesny — zwykle po omacku i według recept promowanych w mediach — poszukuje transcendencji, powrotu do sacrum, pogłębienia duchowego i spotkania z osobowym Bogiem. Tęsknotę za Bogiem współczesny człowiek wyraża na nowe sposoby: poprzez doświadczenie, że dobra tego świata nie mogą zaspokoić wszystkich jego potrzeb i aspiracji, poprzez powrót do wspólnoty parafialnej i do praktyk religijnych, poprzez poszukiwanie dziwnych form religijności, poprzez prywatny, ukryty przed innymi ludźmi kontakt z Bogiem. Z drugiej strony ci, którzy oddalają się o Boga, rozpaczliwie szukając coraz to nowych rzeczy czy przeżyć oraz doprowadzając siebie do kryzysu, uzależnień, a nawet samobójstw, również stają się ważnym znakiem czasów. Odsłaniają bowiem dramat człowieka, który zagłusza w sobie pragnienie Boga. W tej sytuacji trzeba postawić na nowo problem komunikacji pastoralnej, czyli problem podstawowych metod, form i kompetencji w przekazywaniu Ewangelii.
Relacja między ewangelizacją a komunikacją ma trzy podstawowe wymiary, które są ściśle ze sobą powiązane. Wymiar pierwszy to ewangelizacja za pośrednictwem wszystkich dostępnych nam narzędzi komunikacyjnych. Oznacza to między innymi dojrzałe korzystanie ze środków społecznego przekazu w celu głoszenia Ewangelii. Wiąże się z tym konieczność kodyfikowania przekazu ewangelicznego zgodnie ze strukturą i językiem typowym dla danej formy komunikacji. Wymiar drugi to ewangelizacja komunikacji. Chodzi tu o nadanie współczesnym technologiom komunikacyjnym takiej formy i treści, by była ona zgodna z postawą Chrystusa, z jego stylem życia i komunikowania. Wymiar trzeci to ewangelizacja w ramach komunikacji. Oznacza to pogłębioną pracę formacyjną z tymi ludźmi, którzy są specjalistami w komunikacji pastoralnej, aby ich działania były zgodne z duchem Ewangelii i by stawały się skutecznym świadectwem wiary.
„Światowa sieć elektroniczna może stać się ziemską infrastrukturą w służbie miłości. Dzisiaj znowu znajdujemy się między wieżą Babel a Zesłaniem Ducha Świętego. Jestem przekonany, że Duch Boży nieustannie działa i że powiew Pięćdziesiątnicy zwycięży”. Jednak, aby stało się to możliwe, trzeba w znacznie większym niż dotąd stopniu naśladować sposób komunikowania, jakiego uczy nas Jezus. On potrafił wyrażać trudne prawdy w tak prosty sposób oraz z pomocą tak różnorodnych form przekazu, że rozumieli go nawet analfabeci. Jednocześnie zachowywał taką logikę i precyzję komunikacji, że nie mogli Mu niczego zarzucić uczeni w Piśmie ani faryzeusze. Chrystus tworzył optymalną przestrzeń do przyjęcia tego, co słuchacz zrozumiał, gdyż komunikował mu miłość i dodawał nadziei nawet wtedy, gdy treści, które głosił, stawiały odbiorcy twarde wymagania, szokowały czy wzywały do nawrócenia.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Jeśli chcemy naśladować Chrystusa w Jego sposobach komunikowania i odnoszenia się do słuchacza, to nikogo nie powinniśmy traktować jako wroga. Głosiciel Ewangelii może mieć przeciwników, którzy odnoszą się do niego z wrogością, a nawet nienawiścią. Jednak on sam nie powinien odnosić się do nich w ten sam sposób. Świadek Ewangelii może widzieć w drugim człowieku swego adwersarza, ale nigdy powinien traktować go jako wroga czy nieprzyjaciela. Nawet w obliczu najbardziej agresywnych czy cynicznych słuchaczy mamy do dyspozycji narzędzie ewangelizacji, które polega na tym, by kochać i milczeć.
opr. ab/ab