Wysiłek, walka duchowa, praca nad sobą, dzielenie się wiarą - to wszystko ma sens tylko, gdy opiera się na więzi z Jezusem
Skończyły się wakacje. Pora wrócić do codzienności: szkoła, uczelnia, znajomi, zadania do wykonania. Akumulatory sił fizycznych zostały doładowane, energia gotowa jest do spożycia. A co z naszym duchem? Jak jego kondycja? Być może przeżyliśmy rekolekcje, wakacje z Panem Bogiem i chcielibyśmy dzielić się naszym doświadczeniem żywej relacji z Chrystusem. Czy każdy z nas może? Czy jest już gotowy? Jak to wszystko zrobić?
Z odpowiedzią na nasze pytania przychodzi św. Paweł, który w Liście do Koryntian pisze pod natchnieniem Ducha Świętego: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1 Kor 9, 16b). Zdajemy sobie sprawę, że musimy dzielić się więzią z Jezusem, którego poznaliśmy. Nie możemy zachowywać Go dla siebie, bowiem nie na samolubstwie i egoizmie polega chrześcijaństwo. Do nieba nie idzie się w pojedynkę, ale we wspólnocie. Ma nam zależeć na zbawieniu braci i sióstr w Chrystusie Panu.
Chrystus jest tylko jeden. Mamy pokazywać, że Jezus wybawia, ma moc ratować nas od naszych lęków. Nawet takie błahostki jak strach przed burzą, obawa przed wystąpieniami publicznymi. To wszystko jest w mocy Boga. Każdy aspekt naszego życia może zostać poddany Jego zbawczej mocy, Jego łasce, która nas umocni i uzdrowi. A potem uzdolni do działania. Jak widzimy, znaczenie ewangelizacji jest więc ogromne. Podkreślał je już papież Paweł VI, który tak mówił o głoszeniu Dobrej Nowiny w Adhortacji apostolskiej „Evangelii nuntiandi”: „Nakaz głoszenia Ewangelii wszystkim ludziom jest pierwszorzędnym i naturalnym posłannictwem Kościoła; nakaz ten i posłannictwo zobowiązuje tym bardziej w dobie wielkich i poważnych przemian w dzisiejszym społeczeństwie. Obowiązek ewangelizacji należy uważać za łaskę i właściwe powołanie Kościoła; wyraża on najprawdziwszą jego właściwość.
Wspomniany wyżej dokument Papieża będzie dla nas przewodnikiem w działaniu. Wskaże miejsca, sposoby i zwróci uwagę, dlaczego ewangelizacja jest potrzebna. Będzie naszym drogowskazem na drodze dawania świadectwa. Świadectwa nie tylko słowem, ale przede wszystkim życiem. Należy pamiętać, że ewangelizacja wiąże się nierozerwalnie ze świadectwem.
Dzięki podjęciu trudu ewangelizowania możemy odmieniać oblicze naszych rodzin, środowisk pracy i nauki, naszych parafii. Zdawał sobie z tego sprawę ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie, który sygnalizował, że należy zaufać Bogu i poddać się Jego prowadzeniu, gdyż On sam nas uformuje i ukształtuje do działania w swoje imię. W tych pierwszych dniach września dajmy się więc zaprosić do szkoły nowej ewangelizacji. — Czemu nowej? — może ktoś zapytać. Dlatego nowej, że nasze polskie społeczeństwo usłyszało już o Jezusie, zostało kiedyś zewangelizowane. Jednak dzisiejszy świat, współczesne trendy przyczyniają się do tego, że Bóg schodzi na drugi plan. Potrzebna jest więc nowa ewangelizacja, która przywróci nasz pociąg wiary na właściwe tory. Te tory, które bez opóźnień, niewygody i usterek technicznych doprowadzą do radości w niebie. Niech zachętą będą dla nas słowa Tertuliana: „Nie rodzimy się, lecz stajemy się chrześcijanami”.
Tertulian jako rzymski teolog żyjący w latach 160-220 niech będzie dla nas symbolem odwagi i męstwa w przeciwstawianiu się szarej codzienności, która wyklucza obecność Boga i chrześcijan w świecie. Nie lękajmy się, ale odpowiedzmy z gorliwością i zaangażowaniem na potrzebę ewangelizowania naszych czasów. Każdy z nas jest do tego powołany i uzdolniony. Te słowa są kierowane także do Ciebie.
opr. mg/mg