O neokatechumenacie i jego twórcy
W czerwcu tego roku Papież Benedykt XVI ostatecznie zatwierdził Statuty Drogi Neokatechumenalnej. „Bez wsparcia, pomocy i zachęty Piotra Droga nie mogłaby przetrwać do dzisiaj" - piszą w komunikacie prasowym założyciele Drogi. Od najuboższej dzielnicy w Madrycie Droga Neokatechumenalna w ciągu ponad 40 lat rozprzestrzeniła się na cały świat, wydając obfite owoce i zawsze znajdując wsparcie ze strony papieży.
Trzeba tworzyć wspólnoty chrześcijańskie takie jak Święta Rodzina z Nazaretu, które żyłyby w pokorze, prostocie i uwielbieniu, i w których drugi jest Chrystusem" - takie słowa widnieją na ikonie namalowanej przez inicjatora Drogi Neokatechumenalnej, Hiszpana Kiko Argüello. Obserwując te wspólnoty, już w 1977 roku Paweł VI powiedział: „Tylu ludzi zwraca się ku wspólnotom neokatechumenalnym, bo widzą, że tam jest szczerość, prawda, jest coś żywego, autentycznego, że tam jest Chrystus, który żyje w świecie. Niech to się dokonuje z naszym apostolskim błogosławieństwem".
Jan Paweł II w 1990 roku napisał w liście „Ogniqualvolta": „Uznaję Drogę Neokatechumenalna jako itinerarium formacji katolickiej, istotne dla współczesnego społeczeństwa i czasu". Kardynał Ratzinger pomagał wprowadzić Drogę na teren Niemiec, a 13 czerwca bieżącego roku, jako Benedykt XVI, zatwierdził Statuty, zapewniając Drodze szczególną ochronę i potwierdzając jej wieloletni już charyzmat.
Kiko Argüello, artysta malarz pochodzący z zamożnej hiszpańskiej rodziny, na skutek przeżywanego kryzysu i egzystencjalnego, zostawił pewnego dnia swój dom, swoją pracownię, obrazy i pieniądze i poszedł zamieszkać z najbiedniejszymi w dzielnicy madryckich slumsów. Zajął pusty barak zbudowany z odpadków, który zajmowały bezpańskie psy. Miał ze sobą tylko Biblię i gitarę. Palomeras Altas była dzielnicą ludzi spoza marginesu, złodziei, prostytutek, kryminalistów, Cyganów. Ten madrycki artysta nie poszedł do nich po to, by ich przekonywać do godnego życia albo polepszać ich warunki socjalne, ale po to, by żyć jako jeden z nich.
Zainspirowała go formuła duchowa wypracowana przez Charlesa de Foucauld: żyć w kontemplacji u nóg Chrystusa Ukrzyżowanego, pośród ludzi najnędzniejszych i cierpiących. Ten obcy zaczął w końcu coraz bardziej intrygować, aż wreszcie został zaakceptowany do tego stopnia, że ludzie zaczęli go pytać o radę: a co zrobiłby Chrystus w takiej a takiej sytuacji?
W czasie kilku miesięcy Kiko Argüello poznał Carmen Hernandez, która przez liturgistę ojca Farnesa Scherera miała informacje dotyczące odnowy Soboru Watykańskiego II. Ona również zamieszkała pośród najuboższych. Był rok 1964. Tak narodziła się Droga Neokatechumenalna.
„Ze zdziwieniem byliśmy świadkami SŁOWA, które stając się ciałem wśród ludzi biednych, przyjmujących je z radością, prowadziło do narodzenia się WSPÓLNOTY trwającej w modlitwie, prowadziło do zdumiewającej LITURGII, jako że była ona odpowiedzią tylu braci, którzy pełni grzechów - błogosławili Pana, który na nich wejrzał. W ten sposób w okresie trzech lat zobaczyliśmy pojawienie się drogi prowadzącej do powolnego i organicznego dojrzewania wiary, jakby rodzaj katechumenatu, który powoli tworzył Kościół, realizował braterską wspólnotę, wywoływał miłość w wymiarze zdumiewającym wszystkich, gdyż była to miłość do nieprzyjaciół - miłość w wymiarze krzyża" - mówi Kiko Argüello.
Tak wyglądała pierwsza wspólnota: złodzieje, prostytutki, przestępcy, byli więźniowie, analfabeci. Tam, w barakach Palomeras Altas, został odkryty trójnóg, na którym opiera się Droga Neokatechumenalna: Słowo, Liturgia, Wspólnota. O tym, co się tam dzieje, usłyszał arcybiskup Madrytu, Casimiro Morcillo. Po wizycie w Palomeras Altas, widząc działanie Ducha Świętego, zaprosił Drogę do parafii Madrytu. „Arcybiskup Morcillo był prawdziwym darem Boga. On kazał nam iść do parafii..." - mówi Carmen Hernandez.
W ciągu następnych czterdziestu lat Droga Neokatechumenalna stała się obecna w parafiach wszystkich kontynentów.
Czym jest Droga Neokatechumenalna? Nie jest to stowarzyszenie ani ruch czy zrzeszenie. Przypomina katechumenat Kościoła pierwotnego, tyle że zaadaptowany do sytuacji ludzi już ochrzczonych. Można powiedzieć, że jest środkiem służącym odkryciu tajemnicy chrztu w życiu dojrzałego człowieka. Zostaliśmy ochrzczeni jako niemowlęta, później często pozwalając, aby nasza pobożność zatrzymała się na etapie Pierwszej Komunii Świętej. Droga Neokatechumenalna wprowadza w dojrzałe chrześcijaństwo, w chrześcijaństwo na serio. To droga wtajemniczenia w wiarę, droga wzrastania.
„Pan wezwał nas, byśmy weszli na drogę nawrócenia, poprzez którą pozwala nam w katechumenacie po-chrzcielnym odkryć ogromne bogactwa naszej wiary. W katechumenacie tym powoli, etap za etapem, stopień za stopniem, możemy dojść aż do wód wiecznej odnowy, aby chrzest, którego kiedyś udzielił nam Kościół, mógł stać się poprzez naszą akceptację sakramentem zbawienia i dobrą nowiną dla ludzkości" - mówi Kiko Argüello.
Droga Neokatechumenalna związana jest ściśle z parafią, a proboszcz razem z prezbiterami otacza wspólnoty pasterską troską. Każda wspólnota (których w jednej parafii może być nawet kilkanaście) składa się z kilkudziesięciu osób w różnym wieku, różnych zawodów, których wydawałoby się - nic nie łączy.
Co tydzień w każdej wspólnocie odbywa się celebracja słowa Bożego na wieczornej liturgii, podczas której obecni dzieląc się swym doświadczeniem minionego tygodnia widzą, jak słowo Boże staje się światłem i przewodnikiem życia. Eucharystia, przeżywana także w małej grupie, celebrowana jest w sobotnie wieczory, żeby związać ją z Wigilią Paschalną. Sprawuje się ją zawsze bardzo uroczyście, jako centrum życia chrześcijańskiego. Niedzielę rozpoczyna Liturgia Domowa, podczas której rodziny wraz z dziećmi modlą się psalmami.
opr. mg/mg