Dzięki programowi Adopcji na Odległość prowadzonemu przez Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie można czynić wiele dobra w Kenii.
„Bosco Boys” to trzy salezjańskie ośrodki dla chłopców ulicy, które działają w Nairobi w Kenii. Jest to miasto wielu kontrastów. Luksus bogatych dzielnic przeplata się z ubóstwem i przeludnieniem peryferii miasta. Kenijskie slumsy Kibera, największe w Afryce Wschodniej, robią wrażenie wielkiego śmietniska. Wśród wąskich uliczek domy zbudowane są z kartonów, folii i papieru. Te lepsze mają dachy z blachy. Nie ma kanalizacji, w porze deszczowej uliczki przypominają rynsztoki.
Dzięki programowi Adopcji na Odległość prowadzonemu przez Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie możemy tu czynić wiele dobra. Ratujemy dzieci ulicy. Dwa tygodnie temu byliśmy w Gikomba Market – to ogromny targ, na którym ludzie mają stragany, a drobni obnośni sprzedawcy handlują czym się da. Kwitnie tu sprzedaż odzieży używanej, w języku suahili – mitumba. Może niejednokrotnie dziwi Was, że dzieci ulicy i ludzie bardzo ubodzy mają markowe stroje, które są bardzo drogie w Europie czy Ameryce. Do Afryki trafiają ubrania lekko używane lub nowe, z niewielkimi usterkami, w bogatych krajach uważane za bezwartościowe. Za niewielkie pieniądze można kupić naprawdę ładną odzież. Do Kenii rocznie dociera ponad 100 tysięcy ton ubrań. Niektórzy twierdzą, że taka polityka niszczy przemysł tekstylny Kenii. Jednak dzięki temu wielu ubogich znajduje pracę jako sprzedawca. Inni ubodzy mogą kupić markowe spodnie czy bluzę nawet za kilka dolarów. Tak więc i tu, do Gikomba Market przychodzą dzieci ulicy. Jest to dla nich szansa na znalezienie dorywczej pracy np. przy przenoszeniu towaru. Mogą wtedy kupić sobie coś do jedzenia. W najgorszym wypadku wszystko wydają na klej, który potem wdychają i się odurzają. Czasem zaprószy się ogień i wybucha pożar. Tak było w październiku ubiegłego roku. Wtedy ludzie w jednej chwili tracą towar, jedyne źródło dochodu, często ponoszą też uszczerbek na zdrowiu. Państwo nie wypłaca żadnych odszkodowań. W Gikomba koczuje wiele dzieci. Są w różnym wieku. Zanosimy im jedzenie. Wtedy w ich oczach pojawia się iskra radości, niektórzy szczerze się uśmiechają. Niektóre są tak słabe i głodne, że nie mają siły nawet się uśmiechnąć.
Do jednego z salezjańskich ośrodków „Bosco Boys”, Kariua, przychodzą chłopcy ulicy. Dla nas to miejsce spotkania z nimi. Zapraszamy ich, by przychodzili tu często, a wtedy przywozimy jedzenie, rozmawiamy. Kupujemy dla nich koce i materace. Mamy kilku pracowników. Szukają oni chłopców na ulicy i biorą ich pod opiekę. To pierwszy etap, kiedy dzieci, które żyją na ulicy, dowiadują się o naszym ośrodku. Chłopcy przychodzą do Kariua, jednak nie porzucili jeszcze nałogu wdychania kleju. Staramy się im pomóc wyjść z nałogu. Regularne jedzenie, zabawy, gry, telewizja, zajęcia lekcyjne będą motywować ich do porzucenia problemów trudnego życia i w niedalekiej przyszłości zamieszkania w ośrodku.
ks. Luke Mulayinkal SDB
Więcej na misjesalezjanie.pl/adopcja-na-odleglosc
opr. ac/ac