Pielgrzymują, gdzie bliżej nieba

Krzyż umieszczony na Giewoncie to znak charakterystyczny, świadectwo góralskiej - i nie tylko góralskiej - pobożności

Paryż — wieża Eiffla, Rzym — Koloseum, Zakopane — Giewont, Giewont — krzyż. Mało kto może wyobrazić sobie Tatry bez krajobrazu ze znakiem Golgoty. Znakiem, który własnymi siłami, z własnej woli, z potrzeby serca umieścili tam mieszkańcy naszej górskiej stolicy.

Na najbardziej rozpoznawalnej górze po polskiej stronie Tatr postawiono krzyż w 1901 r. Podejmując wysiłek pielgrzymki pod krzyż na Giewoncie, warto znać historię sprzed stu lat. Dzięki temu droga w tłumie nabierze szczególnego znaczenia, bo choć w górach raczej szuka się wyciszenia i samotności, akurat tę trasę dobrze jest pokonać w grupie.

Nie obudzili śpiącego rycerza

Gdyby dziś w jednej z poczytnych gazet ukazała wypowiedź księdza, w której wspomina o pomyśle postawienia krzyża na wysokości 1894 m n.p.m., wielu pewnie krytycznie oceniłoby tę inicjatywę, komentując, że pieniądze lepiej wydać na szkoły czy drogi, a wiarę najlepiej zamykać w zakrystii lub co najwyżej manifestować ją w swoim domu.

Na szczęście 100 lat temu tych wątpliwości nie było i do dziś krzyż stoi w imponującym, godnym miejscu, wyrażając wiarę Polaków. Przetrwał dwie wojny światowe, okupację hitlerowską i rządy nieprzyjaznej Kościołowi władzy ludowej. W dyskusji o obecności krzyża w miejscach publicznych śpiący rycerz nie został obudzony głosem tych, którzy domagali się usuwania go z miejsc publicznych. — Musimy dbać o to, by krzyż rzeczywiście odbierał należną mu cześć od ludzi wierzących. W przestrzeni publicznej umieszczamy krzyż, bo on przypomina nam o zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią i grzechem — mówił do pielgrzymów ruszających na Giewont 19 sierpnia 2011 r. ks. Stanisław Szyszka z parafii Podwyższenia Krzyża w Zakopanem, gdzie zainaugurowano oficjalne pielgrzymki pod krzyż na Giewoncie. Ten apel wypływa ze stolicy Tatr w całą Polskę, a wzmacnia go widok najsłynniejszego krajobrazu z krzyżem na pięknym, a zarazem niebezpiecznym szczycie.

Wielki inicjator

Proboszcz zakopiańskiej parafii ks. Kazimierz Kaszelewski na łamach „Głosu Narodu” pisał tak w 1901 r.: „Mówiąc o jubileuszu, wspomniałem moim parafianom, że we Włoszech na pamiątkę kończącego się starego i rozpoczynającego się nowego stulecia postawiono kilkanaście żelaznych krzyży na szczytach gór, między innymi nawet na Wezuwiuszu. Biorąc z tego asumpt, prosiło mnie kilkunastu najpoważniejszych górali, abym się zajął postawieniem podobnego krzyża na Giewoncie. Uczyniłem chętnie tej prośbie zadość i ogłosiłem z ambony ten zamiar, wzywając do składek, które też zaraz wpływać dość obficie poczęły”. Inicjatywa proboszcza znalazła natychmiast uznanie parafian, zapewne dlatego, że u proboszcza troska o sprawy materialne szła w parze z troską o sprawy duchowe. Ks. Kaszelewski znany był z pomocy najuboższym (współzałożyciel Domu Zdrowia i Młodzieży „Bratnia Pomoc” , dyrektor Dzieła Świętego Dziecięctwa Pana Jezusa), współpracował z władzami Zakopanego przy planowaniu przyszłości miasta, troszczył się o wczasujących — szczególnie w kwestii ich uczestnictwa w Mszach św. Spośród wielu krzyży stawianych w Tatrach, które swoimi początkami sięgają XIX w. (najstarsze, z 1809 r., stoją na polanie Huciska i Siwej), ten największy i najbardziej wrośnięty w historię Polski w znacznej mierze swoje istnienie zawdzięcza zakopiańskiemu proboszczowi.

Nazywają go ojcem

Dlaczego krzyż postawiono właśnie na Giewoncie, a nie na przykład, jak sugerowano na początku XX w., na Czerwonych Wierchach? Powodów jest wiele. Już w 1875 r. na pieczęci gminy Zakopane uwieczniono ten szczyt. Urok tej góry, już od połowy XIX w., opiewało w swojej twórczości wielu artystów (Aleksander Płonczyński, Alfred Schouppe, Maksymilian Cercha, Stanisław Witkiewicz). O Giewoncie nie zapominali podróżnicy, notując w swoich kronikach m.in. takie słowa: „Giewont jest prawdziwym królem okolicy; z całego łańcucha najbardziej naprzód wysunięty, wydaje się najwyższym, najwspanialszym ze wszystkich turni. Mieszkańcy Zakopanego nazywają go ojcem, mają dla niego jakieś szczególne poważanie. Szczerbina jego służy za zegar, gdy słońce nad nią się wzniesie, jest właśnie południe” — pisała Maria Steczkowska w 1857 r. Giewont nazywany był również „kompasem dla górali”, „kochankiem gości bawiących przez lato”, „zakopiańskim zegarem”, „patriarchą zakopiańskiego ludu”. Dla wielu Giewont to przede wszystkim śpiący rycerz, bowiem w podaniach ludu przekazywano legendy o „zaśnionych w Tatrach rycerzach”. Adam Asnyk uwiecznił go w swoim wierszu w 1880 r., nazywając właśnie rycerzem: „Stary Giewont na Tatr przedniej straży/ Głową trąca o lecące chmury/ Czasem uśmiech przemknie mu po twarzy, Czasem brwi swe namarszczy ponury. / I jak olbrzym w poszczerbionej zbroi/ Nad kołyską ludzkich dzieci stoi”.

Wielki dzień

Zanim krzyż stanął na Giewoncie, zamówiono projekt w Zakładzie Artystyczno-Ślusarskim Józefa Goreckiego w Krakowie. Aby ocenić widoczność krzyża ze szczytu dla mieszkańców, najpierw postawiono drewniany prototyp. Zdecydowano jednak, że oryginalny krzyż będzie kilka metrów wyższy, i tak latem 1901 r. koleją z Krakowa w 400 częściach krzyż dotarł do Zakopanego. 3 lipca po Mszy św. przy pomocy 250 mężczyzn metalowe części, cement, wodę i piasek wniesiono wielkim wysiłkiem na szczyt. Montaż trwał kilka dni. Ponad miesiąc później, tj. 19 sierpnia, ok. 300 osób wyszło pod sam krzyż w pielgrzymce. Wielką białą chustą dano znak, na który zabiły dzwony okolicznych kościołów. Poświęcenia krzyża dokonał kanclerz kurii biskupiej w Krakowie ks. Władysław Bandurski.

Pielgrzymkowy cel

Krzyż ma wysokość 17,5 m, z czego 2,5 m jest wkopane w skały, zaś ramię poprzeczne liczy 5,5 m. Składa siź z 400 ćelaznych elementów o łącznej masie ok. 1900 kilogramów. Na skrzyćowaniu ramion krzyća znajduje siź napis: Jesu Christo Deo, restitutć per ipsum salutis MCM („Jezusowi Chrystusowi, Bogu, w 1900. rocznicź przywrócenia przez Niego zbawienia”); w 2000 r. zamontowano na krzyżu witraż z Chrystusem Miłosiernym wraz z napisem: „Jezu ufam Tobie”. Do krzyża na Giewoncie oprócz zwykłych turystów przybywają także pielgrzymki. Dzieje się tak od wielu lat. Nie ma danych, w którym roku odbyła się pierwsza taka pielgrzymka. Oficjalnie wyruszono na Giewont po raz pierwszy w 1981 r. Inicjatorem tej pielgrzymki był pierwszy proboszcz parafii Świętego Krzyża w Zakopanem (jeszcze wtedy nieistniejącej) — ks. Stanisław Szyszka. Obecnie pielgrzymki ruszają na Giewont dwa razy w roku — 19 sierpnia, w rocznicę poświęcenia krzyża, oraz 14 września, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Do pielgrzymowania zachęca w tym roku nowy proboszcz parafii-organizatora pielgrzymki — ks. Mariusz Dziuba, który znany jest z umiłowania gór. — Zwykle lubię spędzać czas w górach w samotności. Czasem spędzam tam nawet sylwestra. Jednak zachęcam do podjęcia pielgrzymki, by iść, odpoczywając, a zarazem znaleźć czas na zadumę — zachęca.

Większość pielgrzymów idących na Giewont to turyści przybywający z różnych stron Polski. Najliczniejszą grupę (nawet jedną trzecią wszystkich pielgrzymów) od lat stanowią wierni z parafii Bożego Ciała w Siedlcach, którzy od kilku lat organizują pielgrzymkę po sanktuariach, a jej głównym celem jest krzyż na Giewoncie. Wszyscy chętni wpisują się do Księgi Pamiątkowej Pielgrzymek. Wpisują tam intencje, które zanoszą na szczyt i przekazują Bogu w geście ucałowania znaku chwały na wysokim szczycie. Wierzą, że tam, bliżej nieba, ich prośby niesione w pielgrzymim trudzie zostaną wysłuchane.

Korzystałem z publikacji Sto lat krzyża na Giewoncie pod red. Zbigniewa Moździerza, Zakopane 2001.


WARTO WIEDZIEĆ

Repliki krzyża na Giewoncie

Na początku XX w. żelazne krzyże podobne do tego na Giewoncie stanęły w Szczawnicy, na Galicowej Grapie, na górze Ranisberg w Szaflarach. Podobny umieszczono w 1934 r. w Ludźmierzu. W 2001 r. miniaturę krzyża na Giewoncie postawiono przy sanktuarium na Krzeptówkach. Od maja 2006 r. replika tego krzyża stoi w miejscowości Pustkowo n. Bałtykiem, w Kozienicach oraz na Polach Lednickich. Zakopianie podarowali replikę miastu Sopot — stanęła ona w parafii pw. Zesłania Ducha Świętego w 2001 r.

Zmiana herbu

Tuż przed wizytą Jana Pawła II w 1997 r. z inicjatywy grupy radnych zmieniono herb Zakopanego na wizerunek krzyża na Giewoncie wspartego na skrzyżowanych kluczach św. Piotra.

Solidarność na Giewoncie

13 września 1982 r. Józef Jabłoński zawiesił na krzyżu transparent Solidarności.

21.37 na Giewoncie

Co roku 2 kwietnia o godz. 21.37 lampy halogenowe i agregat prądotwórczy wnosi na Giewont grupa młodych zakopian, by tradycyjnie o godz. 21.37 rozświetlić krzyż w hołdzie Janowi Pawłowi II. Pierwszy raz krzyż na Giewoncie został rozświetlony w 2005 r. podczas uroczystości pogrzebowych papieża.

 

INFORMACJE O PIELGRZYMCE

Pielgrzymka wyrusza na Giewont dwa razy w roku — 19 sierpnia, w rocznicę poświęcenia krzyża na Giewoncie, i 14 września w święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Pielgrzymi rozpoczynają ją od Mszy św. o godz. 9.00 w kościele pw. Świętego Krzyża w Zakopanem (ul. Chałubińskiego 30, 34—500 Zakopane, tel. 18 206 39 71, www.swkrzyz-zakopane.pl). Każdy z pątników otrzymuje pamiątkowy obrazek, który stanowi jednocześnie bilet wstępu na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego. Po Eucharystii wszyscy dochodzą na Kalatówki. Ok. godz. 10.30 pątnicy ruszają niebieskim szlakiem na Giewont, odmawiając Drogę Krzyżową, Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Przez Dolinę Kondracką docierają do przełęczy Wyżnia Kondracka (Herbaciana Przełęcz), gdzie następuje nieformalne rozwiązanie pielgrzymki. Ci, którzy są w stanie, wychodzą na szczyt i całują krzyż. Powrót pielgrzymów jest już indywidualny. Pielgrzymkę prowadzi zawsze dwóch TOPR-owców. To oni decydują, czy w ogóle się odbędzie, ewentualnie podejmują decyzję o powrocie w przypadku złych warunków atmosferycznych.

 

Oby pielgrzymka trwała

Ks. prałat Stanisław Szyszka, organizator pielgrzymek, budowniczy kościoła pw. św Krzyża w Zakopanem

— Nie potrafię powiedzieć, bo nie ma żadnej dokumentacji, od kiedy i z jaką częstotliwością odbywały się pielgrzymki do Krzyża na Giewoncie. Z opowiadania ks. infułata Jakuba Gila, emerytowanego proboszcza parafii Ofiarowania NMP w Wadowicach, wiem, że podczas pobytu w Zakopanem odbył on z młodzieżą pielgrzymkę w czasie, kiedy odnowiono krzyż. Odprawił on też z tej okazji Mszę św. na szczycie góry. Regularne pielgrzymowanie do krzyża na Giewoncie rozpoczęło się w 1981 r. W pierwszej pielgrzymce uczestniczyło tylko 70 osób, co świadczy o tym, że nie było takiej tradycji. Rok później na Giewont doszło 260 osób. Pielgrzymka była dużym przeżyciem dla wielu jej uczestników. Widać było solidarność, życzliwość, radość i wzajemną pomoc. W 1983 r. — w Jubileuszowym Roku Odkupienia — pielgrzymki odbywały się co miesiąc. We wrześniu 1987 r. w pielgrzymce wzięła udział Anna Walentynowicz, ofiarowując swój pątniczy trud m.in. w intencji Solidarności, aby była wierna Bogu i Ewangelii. W 2001 r. podczas jubileuszu stulecia wzniesienia krzyża w pielgrzymce w trzech grupach wzięło udział przeszło 3 tys. osób.

Oby te pielgrzymki nadal trwały, stając się źródłem głębokich przeżyć i zbliżając ludzi wzajemnie do siebie i do Boga.

 

Wiele intencji, wiele pielgrzymek

Henryk Malejew, mieszkaniec Zakopanego, lat 81

— W 1981 r. byłem po raz pierwszy na pielgrzymce do krzyża na Giewoncie. W zależności od warunków pogodowych albo mojego stanu zdrowia bywałem na pielgrzymkach raz, a czasem nawet dwa razy w roku. Trudno mi zliczyć, ale na pewno piętnastokrotnie pielgrzymowałem na Giewont. Pamiętam, że raz odwołano ją z powodu obfitych opadów deszczu, ale zebrało się nas sześć osób z różnych stron Polski i mimo to wyszliśmy na sam szczyt, chociaż muszę szczerze przyznać, że potem to odchorowałem. Zawsze miałem wiele intencji, by je nieść ze sobą i złożyć pod krzyżem — tam bliżej nieba. Pielgrzymowałem, modląc się za zmarłych z mojej licznej rodziny, za moją mamę, która dożyła 95 lat, za kolegów z ławy szkolnej, za ojców paulinów z Jasnej Góry, u których byłem ministrantem. Na pewno ta pielgrzymka kosztuje wiele trudu. Wyrzeczeniem jest także to, że idzie się w tłumie, a nie wygodnie w samotności czy małej grupie. Czasem trzeba czekać nawet 2—3 godziny, żeby dojść na sam szczyt, ale warto przeżyć takie nietypowe wyjście w góry — wyjście w atmosferze skupienia i modlitwy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama