Człowiek, seksualność i odpowiedzialność

Odpowiedzi na pytania o ludzką seksualność

W chrześcijaństwie człowiek
jest ważniejszy niż seksualność
a miłość ważniejsza niż przyjemność.

- Księże Marku, z moich doświadczeń wynika, że trudno jest otrzymać od kapłanów jasne i konkretne odpowiedzi na pytania z zakresu seksualności. Może Ksiądz da radę udzielić nam takich właśnie odpowiedzi?

- Spróbuję. Aby łatwiej było zrozumieć moje odpowiedzi na pytania, które mi postawisz, pragnę przedstawić dwie podstawowe zasady, które są specyficzne dla chrześcijaństwa i w świetle których należy czytać i rozumieć wszystkie odpowiedzi szczegółowe. Zasada pierwsza brzmi: człowiek ważniejszy jest od swojej seksualności, a miłość ważniejsza jest od przyjemności. Nikt dojrzały i szczęśliwy dla seksualnej przyjemności nie poświęci sumienia, więzi, wartości, zdrowia, ani marzenia o trwałym małżeństwie i szczęśliwej rodzinie.

Zasada druga brzmi: w dziedzinie seksualnej - jak w każdej dziedzinie — w obliczu różnych dylematów i trudności chrześcijaństwo proponuje rozwiązania optymalne, czyli najlepsze, a nie takie, które są najłatwiejsze. Rozwiązania optymalne opierają się na postawach świadomych i wolnych, a także na mądrości, dyscyplinie i odpowiedzialności. Dla przykładu chrześcijaństwo będzie zawsze proponować — ale nie zmuszać! — by człowiek kierował swymi emocjami bez „pomocy” alkoholu czy narkotyków, chociaż to czasem jest dużo trudniejsze niż zagłuszanie bolesnych emocji substancjami psychotropowymi.

- Antykoncepcja to zło? Grzech? Czy można powiedzieć, że antykoncepcja jest zawsze złem, czy też zależy to od konkretnego przypadku (na zasadzie analogii — nóż używany do krojenia chleba czy nóż używany do zabijania)?

- Antykoncepcja jest złem i to z kilku oczywistych powodów. Po pierwsze, jest złem fizycznym, gdyż sięganie po zbędne dla organizmu hormony jest bardzo i długotrwale szkodliwe dla zdrowia. W przypadku antykoncepcji nie chodzi tylko o szkodliwe skutki uboczne, ale również o skutek wprost zamierzony, jakim jest niepłodność! Przypomnijmy, że niepłodność znajduje się na liście chorób Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Po drugie, antykoncepcja to zło moralne, gdyż człowiek, który stosuje antykoncepcję, rezygnuje z władzy kierowania własną płodnością własną mocą, czyli w oparciu o świadomość i wolność. Po trzecie, antykoncepcja jest przejawem dyskryminacji kobiet, gdyż najczęściej to właśnie kobiety — a nie mężczyźni — niszczą zdrowie tabletkami antykoncepcyjnymi. Antykoncepcja zaburza ponadto relację kobieta — mężczyzna, gdyż ma sprawić, że kobieta powinna być zawsze do dyspozycji mężczyzny.

Pytanie o grzech jest bardziej skomplikowane. Norma moralna: nie czyń zła, obowiązuje wszystkich ludzi, ale jej naruszenie wiąże się z indywidualną odpowiedzialnością, zależną od stopnia świadomości (w tym świadomości sumienia), a także od stopnia wolności danej osoby. Zwykle kwestię grzechu może rozstrzygać tylko sam zainteresowany w ramach rachunku sumienia oraz w rozmowie ze swoim spowiednikiem.

- W takim razie w rozumieniu chrześcijańskim antykoncepcja jest zawsze złem, ale nie zawsze grzechem? Czy należy unikać ogólnych i kategorycznych stwierdzeń co do oceny moralnej? Co należy rozumieć pod pojęciem świadomy i dobrowolny?

Gdy chodzi o ocenę moralną, to zawsze należy wystrzegać się ocen ogólnych i kategorycznych. Mogę kategorycznie powiedzieć, że kobieta, która sięga po antykoncepcję hormonalną, wyrządza sobie krzywdę, gdyż czyni swój organizm niepłodnym, chorym, a ponadto ryzykuje dziesiątki negatywnych skutków ubocznych, o których producenci antykoncepcji informują w dołączonych ulotkach (zwykle ulotki te uważnie czytają jedynie te dziewczyny i kobiety, które... nie sięgają po antykoncepcję, gdyż one nie boją się prawdy o negatywnym działaniu na organizm zbędnych hormonów!).

Gdy chodzi o kwestię winy moralnej, to zależy ona od stanu sumienia, świadomości, wolności i motywacji danej osoby. Właśnie dlatego wina moralna jest zawsze indywidualna. Z powyższych względów może się zdarzyć tak, że ten sam zły czyn u jednej osoby nie będzie się wiązał z żadną winą moralną, a w odniesieniu do innej osoby będzie grzechem ciężkim.

W kontekście oceny moralnej pojęcie „świadomość” oznacza, że dana osoba wie, na jakie zachowania się decyduje i jakie są ich skutki — dobre lub złe — dla niej samej i dla innych osób. Winy moralnej nie zaciąga ktoś, kto czyni zło nieświadomie, na przykład ze względu na wiek (małe dziecko), ze względu na ignorancję czy ze względu na źle uformowane sumienie. Pojęcie „wolność” oznacza, że dana osoba wykonuje dany czyn z własnej inicjatywy, że jej wolność nie jest w danym przypadku wyłączona ze względu, na przykład, na działanie silnych emocji, na występowanie jakiegoś uzależnienia czy na szantaż ze strony osób trzecich.

- Czy świadome i dobrowolne stosowanie antykoncepcji jest zawsze grzechem ciężkim?

Nie można sformułować takiej ogólnej zasady. Powtórzę raz jeszcze, że przypadek każdej osoby należy rozpatrywać indywidualnie. Każdy z nas ma różny stopień świadomości i wolności. Im bardziej dojrzała jest dana osoba, im większym dysponuje doświadczeniem, im bardziej szuka ona obiektywnej prawdy, a nie subiektywnych odczuć, im większy ma stopień wolności, tym większą też ponosi odpowiedzialność moralną, jeśli wyrządzi krzywdę samej sobie czy innym osobom.

  - Popatrzmy na sytuacje kryzysowe, na przykład kobieta, która czuje lęk przed ciążą; kobieta, której życie lub zdrowie w wyniku ciąży mogłoby być zagrożone; okres poporodowy i zupełnie niejasne cykle - jaki ma wybór - abstynencja i "niesienie krzyża" albo seks z zabezpieczeniem i odsunięcie od sakramentów? A może jeszcze jakieś inne wyjście?

Z wymienionych przez Ciebie, a także z wielu innych powodów, kobieta ma prawo lękać się poczęcia dziecka. Najlepszym wyjściem (a przypomnę, że chrześcijaństwo interesuje się tylko rozwiązaniami optymalnymi!) w takiej sytuacji nie będzie seks z „zabezpieczeniem”, gdyż „zabezpieczenie” to wyłącznie wyrażenie marketingowe producentów i sprzedawców antykoncepcji. Różne badania potwierdzają, że w skali rocznej około 30% kobiet stosujących antykoncepcję zachodzi w ciążę. Jeszcze bardziej niewygodne dla zwolenników antykoncepcji są badania, które pokazują, iż antykoncepcja - właśnie ze względu na swoją zawodność! - często prowadzi do aborcji. Potwierdzeniem tego faktu są choćby badania przeprowadzone w 2007 roku przez seksuologów z Edynburga pod kierunkiem Anny Glasier. Badaniami tymi objęto trzy tysiące kobiet w ciąży. Okazało się, że aż 75% wszystkich przypadków aborcji dokonują te kobiety, które stosują antykoncepcję!

- Czy ludzie stosujący antykoncepcję (na przykład para, która nie mieszkała ze sobą przed ślubem i chce nacieszyć się sobą przed 2-3 lata po ślubie; ludzie mający stresujący tryb życia, w których konkretnym przypadku NPR może się nie sprawdzać) mają czego szukać w Kościele?

- Tak, ludzie ci znajdą w Kościele dobrą dla nich wiadomość, że mogą nacieszyć się sobą i współżyciem seksualnym najbardziej wtedy, gdy sobą nawzajem cieszą się bardziej niż współżyciem seksualnym i że znajomość fizjologii płodności pary ludzkiej (maksimum 5-6 dni w cyklu!) sprawi, że będą mogli cieszyć się sobą i seksualnością bez potrzeby sięgania po zbędne hormony. To świetna wiadomość zwłaszcza dla kobiet! I dla portfeli osób współżyjących.

- Jeśli współżyjący stosują antykoncepcję, to czy mają szansę na rozgrzeszenie i pod jakimi warunkami? W Internecie można natrafić na vademecum w tej sprawie dla spowiedników. Co jest punktem dojścia: sytuacja, gdy ci ludzie mimo obaw albo realnego zagrożenia, będą współżyli - stosując NPR - i będą gotowi na wszystko (od gromadki dzieci zaczynając, a na zagrożeniu życia kończąc) albo zrezygnują ze współżycia, tłumacząc to wolą Boga?

- Oczywiście, że mają szansę na rozgrzeszenie pod warunkami, jakie obowiązują także w każdej innej dziedzinie życia, a mianowicie, że żałują za przeszłość i że postanawiają nie krzywdzić samych siebie ani tej drugiej osoby na przyszłość. Punktem dojścia nie będzie jednak wtedy „gotowość na wszystko”, nieodpowiedzialnie liczna gromadka dzieci ani rezygnacja ze współżycia! Punktem dojścia będzie natomiast odpowiedzialne rodzicielstwo osiągane odpowiedzialnymi metodami, a zatem za pomocą kontrolowania zachowań, a nie ich skutków. Wielu małżonków z zaprzyjaźnionych ze mną rodzin tak właśnie postępuje: korzystają oni z wiedzy i z wolności w kwestii współżycia. Znacznie lepiej na tym wychodzą niż ci, którzy stosują antykoncepcję.

- Zobowiązanie w KKK do postępowania w zgodzie z własnym sumieniem - ma tutaj zastosowanie, czy to tylko puste hasło ?

- W chrześcijaństwie w każdej dziedzinie ma zastosowanie zobowiązanie do postępowania w zgodzie z własnym sumieniem! Bóg też respektuje nasze sumienie! Jezus wyraźnie to potwierdza w słynnym zdaniu: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.

- Niepokonana ignorancja — taka sytuacja też jest respektowane?

Niepokonana ignorancja może być tylko tam, gdzie nie ma dostępnych danych i informacji na dany temat! Nie może być mowy o niepokonanej ignorancji na przykład w dziedzinie szkodliwości papierosów czy tabletek antykoncepcyjnych, gdyż takie dane są w każdej dołączonej ulotce. Nie może też być niepokonanej ignorancji na przykład co do wiedzy, że para ludzka jest płodna zaledwie 5-6 dni w cyklu. Takie informacje są w każdym podręczniku dotyczącym fizjologii płodności. Może natomiast ktoś uciekać przed prawdą. A to jest już coś zupełnie innego niż niepokonana ignorancja.

- Jeśli dogłębnie zbadam NPR, ale nie będę mieć zaufania do tej metody, uznam, że to nie jest dobre dla mojego małżeństwa, to będzie to respektowane przez spowiednika?

- Jeśli ktoś dogłębnie pozna NPR, to będzie wiedział, że tu nie wchodzi w grę zaufanie lecz wiedza o faktach, które przytoczyłem powyżej. Odpowiedzialny spowiednik o tym przypomni. Spowiedź to nie tylko wyznanie minionych grzechów. To także miejsce poznawania siebie i rzeczywistości, w której żyję. Dojrzałość moralna polega na tym, że coraz bardziej kieruję się wiedzą, a coraz mniej moimi subiektywnymi odczuciami.

- Czy istnieją jakieś wytyczne w sprawie liczby dzieci w małżeństwie: jak najwięcej, "ile Bóg da", ile fizycznie będziemy w stanie urodzić? Czy to sprawa indywidualna, rozstrzygana w ludzkim sumieniu? Czy spowiednik/wspólnota/ksiądz ma prawo wypytywać o motywy, albo coś w tej materii nakazywać? 

Decyzja o rodzicielstwie i liczbie dzieci należy wyłącznie do małżonków! Niczego nie można im tu nakazać. Nie ma w tej dziedzinie żadnych wytycznych z góry. Socjolodzy czy politycy mogą i powinni wskazywać na zależność między liczbą dzieci a przetrwaniem danego narodu czy wydolnością systemu emerytalnego w danym społeczeństwie. Z kolei księża mogą i powinni wskazywać na związek między miłością małżeńską a miłością rodzicielską. Im bardziej małżonkowie są pewni wzajemnej miłości, tym bardziej pragną się tą miłością dzielić z dziećmi i tym mądrzejsze podejmują decyzje w sprawach liczby potomstwa oraz w kwestii właściwego momentu przekazania życia dzieciom.

- Jakie są "ważne powody" odkładania poczęcia na jakiś czas? Kto o tym decyduje? Co Ksiądz sądzi o tych kapłanach, którzy zarzucają rodzicom egoizm albo stawiają pytanie w stylu: "które dziecko jest dla Ciebie za drogie?”

- W każdej dziedzinie życia są sytuacje, w których rozsądny człowiek ma powody, by odłożyć na później realizację swoich najpiękniejszych i najważniejszych nawet marzeń, na przykład decyzję o zawarciu małżeństwa. Jeśli małżonkowie kochają siebie wiernie i nieodwołalnie, to marzą o dzieciach, a jednocześnie podejmują roztropne decyzje w tej sprawie. Słusznym powodem odłożenia decyzji o przekazaniu życia dziecku są na przykład poważne problemy zdrowotne któregoś z rodziców, albo któregoś z już urodzonych dzieci czy trudności finansowe. Faktem jest to, że statystycznie najmniej dzieci mają najbogatsi ludzie. Fakt ten potwierdza, że przekazywanie życia dzieciom to przede wszystkim kwestia miłości a nie zamożności.

- Czy NPR może być stosowane grzesznie, czyli jako zamaskowana forma antykoncepcji?

- Nie, gdyż człowiek jest zobowiązany w sumieniu do naturalnego (czyli ekologicznego, osiąganego mocą świadomości i wolności) planowania rodziny. Kochający się małżonkowie współżyją setki, a niektórzy tysiące razy. Z tego punktu widzenia przekazywanie życia dzieciom jest wyjątkiem, a podstawowym celem współżycia jest wyrażanie i potwierdzanie wzajemnej miłości, bliskości i czułości małżonków. NPR to ułatwia, a nie utrudnia.

- Jak skomentowałby Ksiądz fragment encykliki Humanae Vitae w odniesieniu do NPR: "Odrzucić również należy wszelkie działanie, które - bądź to w przewidywaniu zbliżenia małżeńskiego, bądź podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków - miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego (16)."

- Ten fragment encykliki z definicji nie odnosi się do NPR, gdyż mówi o działaniach, które wychodzą poza NPR. Przypomnę, że Naturalne Planowanie Rodziny opiera się na znajomości cyklicznej płodności pary ludzkiej i oznacza, że jeśli małżonkowie nie uważają za odpowiedzialne przekazanie życia dziecku tu i teraz, to w takiej sytuacji współżyją w okresach poza owymi 5-6 dniami, w których są płodni jako para. Nie podejmują natomiast żadnych dodatkowych działań, które miałyby na celu uniemożliwienie poczęcia dziecka. Jeśli takie dodatkowe działania podejmują, to znaczy, że wyszli już poza NPR.

Na koniec pragnę przypomnieć, że seksualność to najsilniejszy gest bliskości i zaufania, jaki on i ona mogą sobie wzajemnie okazać. Nie istnieje gest jeszcze silniejszy. Przytulanie, całowanie, noszenie na rękach to niewiele w porównaniu ze współżyciem seksualnym, kiedy to kobieta dosłownie wpuszcza mężczyznę do swojego wnętrza — ze wszystkimi konsekwencjami: fizycznymi, emocjonalnymi, moralnymi, społecznymi. Zdrowie psychiczne przejawia się w tym, że gesty są proporcjonalne do więzi. Nikt zdrowy psychicznie nie przytula obcych ludzi na ulicy, gdyż nie byłoby tu proporcji między więzią a gestem. Obcym ludziom można się ukłonić, można się do nich uśmiechnąć, ale już podanie ręki nieznajomym byłoby gestem dziwnym. Jeśli ktoś decyduje się na współżycie seksualne zanim zbuduje najsilniejszą więź (miłość na zawsze i tylko z tobą), to wykonuje gest nieproporcjonalny do tego, co aktualnie łączy go z tą drugą osobą, a to oznacza, że taki człowiek jest niedojrzały psychicznie, a nie tylko nieodpowiedzialny. Na radosną i odpowiedzialną seksualność mają szansę tylko ci, którzy kierują się zasadą, że więź wyprzedza gesty, które tę więź wyrażają i potwierdzają.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama