Kłopoty rodzin wielodzietnych pokazują, jak fasadowa jest prorodzinna polityka naszego państwa. Czy samorządy są w stanie poprawić to, czego nie zdołało zrobić państwo?
Kolejne miasta wprowadzają Karty Dużej Rodziny, prezydent Komorowski zapowiada przygotowanie strategii polityki rodzinnej, a minister Boni — gotowość rządu do rozmów o finansowym odciążeniu rodzin wielodzietnych
Dlaczego, skoro jest tak dobrze, jest tak źle? Na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Co nie znaczy, że nikt tej odpowiedzi nie szuka i że nikt nie chce zmian. Przeciwnie: odpowiedzi szukali — niestety, bez większych efektów — uczestnicy konferencji „Polska dla rodziny” z podtytułem: „Karta Dużej Rodziny w miastach i gminach”, która odbyła się w Warszawie. Zgadzali się chyba w jednym: sytuacja rodzin wielodzietnych w Polsce była i jest bardzo trudna. Wszelkie dane wskazują na ubóstwo rodzin wielodzietnych w Polsce, tym większe, im więcej mają dzieci.
— Im więcej dzieci, tym większa rodzina, a tym samym jej sytuacja jest bardziej dramatyczna — mówi Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”, współorganizatorka konferencji. O ile średni dochód na członka rodziny w rodzinie bezdzietnej wyniósł w ub.r. ponad 1710 zł, to w rodzinie z jednym dzieckiem wynosi on już ok. 990 zł, a w rodzinie z trójką dzieci — niecałe 720 zł. — Przy większej liczbie dzieci, np. powyżej sześciorga, rodzina popada w ubóstwo. Aż 45 tys. takich rodzin korzysta ze świadczeń rodzinnych, czyli ma dochód poniżej 504 zł na osobę. Rodzice rodzin wielodzietnych mają poczucie pełnej bezradności i jawnej niesprawiedliwości.
Rodzina Anny i Tomasza — ich dochód 4500 zł. Po urodzeniu trzeciego dziecka Anna przestała pracować. Potem urodziło się czwarte dziecko. Pomoc społeczna im nie przysługuje, dlatego ledwo wystarcza im na utrzymanie. Chcą zbudować dom, ale z czego, skoro nie udaje im się odłożyć ani złotówki? Dlatego mają pokoik u teściów Anny i żadnych widoków na polepszenie warunków.
Rodzina Kasi i Jacka — ośmioro dzieci. Po urodzeniu ostatniego dziecka Kasia ciężko zachorowała i jest niepełnosprawna. Pomoc społeczna jest niewystarczająca. Dzieci wychowują się, mimo heroicznej postawy rodziców, w bardzo trudnych warunkach.
Rodzina Agnieszki i Pawła — dziesięć osób na 20 metrach kwadratowych. Paweł jest kierowcą, nie ma dużych zarobków, Agnieszka próbowała wyjeżdżać do Anglii i tam zarobić cokolwiek więcej, ale nie udało się. Ośrodek Pomocy Społecznej potwierdza, że to porządna rodzina, nie ma jednak możliwości udzielenia im skutecznej pomocy.
To tylko trzy przykłady sytuacji opisywanych przez Joannę Krupską, z którymi niemal na co dzień stykają się liderzy Związku Dużych Rodzin. — Nadmiar pieniędzy nie musi być wcale dobry do wychowywania dziecka. Ale nadmiar biedy też może powodować, i powoduje, fatalne skutki dla rozwoju dzieci, wpychając je w sytuację wykluczenia społecznego — podkreśla Krupska.
— Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, że kłopoty dużych rodzin to kłopoty sporej części polskich dzieci. Bo co szósta rodzina jest wielodzietna. W takich rodzinach wychowuje się jedna trzecia polskich dzieci. W sytuacji, gdy dzieci brakuje, w sytuacji demograficznego kryzysu, potrzebujemy rodzin, które zdecydują się na wychowywanie więcej niż dwoje dzieci oraz mądrej polityki rodzinnej. Taka jest potrzeba chwili — twierdzi prezes Krupska.
Z okazji takich konferencji pada dużo wielkich słów i zapowiedzi. Prezydent Bronisław Komorowski, pod którego patronatem odbyła się konferencja, nie przybył osobiście, w jego imieniu wystąpiła prof. Irena Wóycicka, podsekretarz stanu w jego kancelarii. Prezydent, jak poinformowała, podejmie wkrótce inicjatywę, która służyć będzie stworzeniu całościowej strategii polityki rodzinnej. Zostanie powołany zespół ekspertów, który przedstawi wnioski pod kolejne debaty. — Praca nad polityką wsparcia rodzin będzie oparta na współpracy i dyskusji ze wszystkimi partnerami, którzy będą chcieli się w to zaangażować — mówiła minister Wóycicka.
List od ministra Michała Boniego, szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów, adresowany do uczestników konferencji, zapowiedział z kolei gotowość rządu do rozmów o nowych mechanizmach odciążających obciążenia podatkowe rodzin wielodzietnych. Prezydent Komorowski w swoim liście wyraził natomiast nadzieję, że hasło konferencji: „Polska dla rodziny” stanie się w najbliższych latach priorytetem działań państwa.
Oby tak się stało, jednak na razie rodziny wielodzietne wspierają tylko — nieliczne — polskie samorządy. Wprowadzają Karty Dużej Rodziny, dające ulgi i preferencje takim rodzinom. Karty, które sprawdziły się już w wielu krajach europejskich jako skuteczny instrument polityki rodzinnej, mają różny charakter: bywają ogólnokrajowe, jak we Francji czy Belgii, regionalne, jak w Austrii, oraz miejskie, jak we Włoszech. Przedstawiciele polskich samorządów, które karty wprowadziły, opowiedzieli o tym w czasie konferencji w Warszawie.
Pierwszy był w 2005 r. Wrocław, a kartą zostały objęte nie tylko rodziny wielodzietne, ale także rodziny zastępcze i prowadzące rodzinne domy dziecka. Karta umożliwia m.in. darmową komunikację miejską, darmowy wstęp (lub zniżki) do instytucji kultury (muzea, kina, wystawy) i obiektów sportowo-rekreacyjnych. Do idei przekonuje się coraz więcej firm prywatnych, oferując ulgi na swoje usługi.
W 2008 r. Grodzisk Mazowiecki umożliwił rodzinom z czworgiem dzieci darmową komunikację, a także tańszy o połowę dostęp do obiektów sportu i kultury oraz na zajęcia pozalekcyjne. Dziś w tym mieście wszystkim rodzinom z co najmniej trójką dzieci przysługują zniżki do kina i na zajęcia w Centrum Kultury oraz na pływalnię, a rodziny z co najmniej czwórką dzieci jeżdżą bezpłatnie komunikacją miejską.
Grzegorz Benedykciński, burmistrz Grodziska, współorganizator konferencji, zachęca, by takie rozwiązania wprowadzać, ale stopniowo, we współpracy z różnymi partnerami. I jak dodaje, karty nie należy się bać. Kosztuje samorząd stosunkowo niewiele, a efekty są dość wymierne. — Nawet jeśli gmina nie ma zbyt wiele do zaoferowania rodzinom, bo nie ma ani obiektów sportowych, ani kulturalnych, może dogadać się z sąsiadami, którzy takimi miejscami dysponują — twierdzi.
Tak jest w przypadku leżącej w pobliżu Grodziska Żabiej Woli. To pierwsza gmina wiejska w Polsce, która taką kartę wprowadziła. Rodzinom wielodzietnym umożliwiono spore zniżki przy korzystaniu z kina i basenu w Grodzisku, zajęcia w miejscowym domu kultury, a także bezpłatne dojazdy do szkoły na terenie gminy. Co ciekawe, Żabia Wola kartę ma, a nie ma jej... Warszawa. Ale ponoć ma mieć, a zwłoka wynika z potrzeby rozeznania potrzeb rodzin i zintegrowania pracy urzędów.
Karty obowiązują już w Sandomierzu, Łowiczu, Gdańsku, Tychach, a od miesiąca w Siedlcach. Wprowadzenie kart planują kolejne samorządy. Do tych jeszcze wahających się uczestnicy konferencji wystosowali zachęcający apel.
Do rządzących skierowano natomiast postulaty, których wprowadzenie jest, zdaniem Związku Dużych Rodzin, niezbędne, żeby w Polsce można było mówić o polityce rodzinnej. Główne przesłanie to konieczność regulacji zachęcającej do posiadania dzieci i przeciwdziałającej wykluczeniu społecznemu rodzin wielodzietnych.
Nie wiadomo, dlaczego wciąż w Polsce powtarzany jest pogląd, że wielodzietna rodzina to rodzina patologiczna. Tymczasem to tylko niemądry stereotyp. Dzieci to skarb dla rodziny i dla państwa.
opr. mg/mg