Na czym polega prawdziwa duchowość małżeńska? Rozmowa na temat najnowszej książki o. Ksawerego Knotza OFMCap, "Zaślubiny w Bogu mężczyzny i kobiety"
Właśnie wydał Ojciec swoją siódmą książkę Zaślubiny w Bogu mężczyzny i kobiety. Czym różni się ona od poprzednich?
Książka pokazuje przede wszystkim, na czym polega życie sakramentalne małżeństwa i jego wyjątkowa duchowość, mówi o budowaniu tożsamości małżeńskiej. Te zagadnienia są podstawą dla zrozumienia moralności życia seksualnego, na którym koncentrowały się moje poprzednie książki.
W czym pomaga budowanie tożsamości małżeństwa?
Bez określenia swojej tożsamości człowiek nie wie, kim jest. Dopiero gdy małżonkowie wiedzą, kim są dla Boga i jaka jest ich misja w Kościele, mogą odkryć swoją wartość i głębię swojego powołania. W książce pokazuję ogromną rangę, jaką małżeństwo zyskało w Bożym planie zbawienia. Jest ono nie tylko naturalnym związkiem kobiety i mężczyzny, ale czymś dużo, dużo głębszym. Miłość małżonków — sama w sobie niezwykle wartościowa — staje się objawieniem miłości Boga do człowieka.
„Małżeństwo jest w samym centrum historii zbawienia” — pisze Ojciec w książce.
Tak, małżeństwo w historii zbawienia człowieka, od Adama i Ewy po zaślubiny ludzi z Bogiem w niebie, wyjaśnia najważniejsze tajemnice wiary. Pomaga zrozumieć na przykład tak ważną relację jak relacja Chrystusa z Kościołem, czyli Oblubieńca zakochanego w swojej Oblubienicy. Nie ma ważniejszej rzeczywistości teologicznej jak małżeństwo — co od czasów Jana Pawła II teologia coraz bardziej odkrywa i docenia. Te zagadnienia studiowałem w minionym czasie i im poświęcam moją ostatnią książkę.
Specjalista od seksu zmienił branżę?
Pokazuję wypływające z Pisma Świętego uzasadnienie dla sposobu życia, jakie ma prowadzić małżeństwo katolickie, żyjące z Chrystusem.
Jak dojść do takiego spojrzenia na własne małżeństwo?
Poprzez Słowo Boże i sakramenty. Przez nie wchodzimy w tajemnicę spotkania się z Chrystusem w Kościele i równocześnie w tajemnicę małżeństwa, które dzięki sakramentowi staje się małą wspólnotą Kościoła.
Niekiedy można usłyszeć, że jak się człowiek modli, to wszystkie problemy znikają, a małżeństwo nigdy się nie rozpadnie.
Wiadomo, że modlitwa jest bardzo ważna. Duchowość małżeńska uczy dostrzegania Boga w więzi małżeńskiej, a to wyklucza budowanie relacji z Bogiem w obojętności dla małżonka, a także wyklucza troszczenie się o siebie wzajemnie bez wspólnego budowania więzi z Bogiem. Modlitwa nie może być przeciwstawiona budowaniu więzi, która wymaga poznania siebie, drugiej osoby, słuchania się wzajemnie i dialogu ze sobą. Gdy troszczy się o więź i się modli, aby ona się rozwijała, można oczekiwać dobrych owoców.
Na przykład?
Jeśli małżeństwu poczęło się dziecko z wadą serca, mogą podejść do tego technicznie — i przy całym bólu, który z tego powodu odczuwają — po prostu je abortować. A mogą odkryć, że jest to doświadczenie, próba wiary, która pomaga człowiekowi odkryć coś dla niego ważnego. Małżonkowie, w trudnym doświadczeniu mogą zniszczyć swoją więź, a mogą ją umocnić. Kryzys może mieć różne finały zależnie od tego, w jaki sposób człowiek myśli, jaką ma relację do Pana Boga i jaką więź ze współmałżonkiem. Małżonkowie potrzebują bardzo konkretnej umiejętności odczytywania działania Boga w ich więzi małżeńskiej. Wówczas będą widzieć szerzej, niż tylko sprowadzając swoje problemy do kwestii medycznych, socjologicznych czy psychicznych.
Wyobraźmy sobie, że małżonkowie kłócą się o byle co, posądzają, zwracają do siebie ze złośliwością.
Mogą znaleźć takie rozwiązanie: jeśli coraz bardziej się kłócimy, to sensownie jest się rozejść i znaleźć kogoś bardziej zgodnego. A mogą całą energię skierować na rozwiązywanie problemu. Żeby to zrobić, potrzebują wiary, że Bóg ich złączył razem i da im łaskę jedności, która jest łaską sakramentu małżeństwa. Jedność w różnorodności tworzy się z wykorzystaniem wszelkich ludzkich sposobów stymulujących proces uzdrowienia i pojednania czyli rodzenia się wzajemnej życzliwości, przyjęcia własnych ograniczeń.
A intymne życie małżonków? Jak ono wpisuje się w to szerokie, teologiczne spojrzenie, o którym mówił Ojciec na początku?
Ważne, by zobaczyć seksualność w całym spektrum — jako wyraz życia fizycznego, psychicznego i duchowego równocześnie. Bo te wszystkie wymiary są ze sobą złączone.
Małżeństwa mówią o rewolucyjnej zmianie, jakiej doświadczają, gdy określą sobie, czym jest dla nich wymiar seksualny w kontekście wiary i jak on wpływa na ich życie. W intymnej bliskości z małżonkiem zaczynają dostrzegać głębię: miłości Boga, która jest między nimi i która przybliża ich do siebie nawzajem i równocześnie do Pana Boga. Intensywność spotkania, głębia i sublimacja przeżyć stają się tak delikatne i wyrafinowane zarazem, że małżonkowie mówią, że ich życie odwróciło się o 180 stopni. A zaczęło się od zmiany sposobu myślenia.
Z takiego myślenia „to grzech, a to już nie grzech”?
Z myślenia skażonego zagrożeniem. To nieistotne, czy to zagrożenie wynika z negatywnych doświadczeń życiowych, czy z nadmiernego skupiania się na własnej grzeszności w sferze seksualnej, czy może z lęku przed swoim ciałem, płodnością.
Jak sobie z tym lękiem poradzić?
Rozwiązaniem jest doprowadzenie do zmiany w sposobie myślenia: że życie opiera się nie na lęku tylko na miłości. Trzeba nauczyć się interpretować własne życie z nowej perspektywy. A żeby to zrobić w sposób bezpieczny dla wszystkich, potrzebne są narzędzia: precyzyjny, pełen życzliwości język, który będzie otwierał na relacje, nie tworząc poczucia zagrożenia. Potrzebne jest rodzące się osobiste doświadczenie, jak budować duchowość małżeńską, jak dostrzegać ją w więzi Chrystusa. Dzięki temu łatwiej będzie budować czułość, troskę i szacunek dla własnego ciała.
A konkretnie?
Pyta Pani o sto pięćdziesiąt pozycji seksualnych? To konkret, który jest pułapką. Taki konkret nie uratuje rozpadającego się małżeństwa, bo ono nie ma mądrości, jak żyć, aby się kochać.
Niemniej: jest ważny w kontekście małżeństwa. Chodzi przecież także o to, by być umiejętnym kochankiem.
Bo potrzebne jest myślenie, które wszystko łączy w harmonii i odpowiednich proporcjach. Wszystko, co stworzył Pan Bóg.
I wymyślili ludzie. Pan Bóg nie stwarzał przecież pozycji seksualnych.
Można powiedzieć, że stworzył, a ludzie potem nazwali po swojemu własne zachowania, zaplanowane przez Boga dla życia seksualnego. Bo na więź, która się tworzy między małżonkami, składa się i czułość, i przyjemność, i radość bycia ze sobą, przyjęcia drugiej osoby i oddanie się jej. Także odczucie delikatnej i pełnej szacunku obecności Pana Boga. I jak najbardziej techniczne kwestie ars amandi. Wszystko to może i ma ze sobą współgrać. Jak dźwięki, które zebrane w odpowiedni sposób tworzą harmonię melodii.
O. Ksawery Knotz — doktor teologii pastoralnej, duszpasterz małżeństw i rodzin, pisze książki i prowadzi rekolekcje o seksie dla małżeństw. Na jego wortalu internetowym szansaspotkania.pl, http://www.szansaspotkania.net/ można znaleźć setki artykułów dogłębnie zajmujących się tematyką w aspektach fizycznym, psychicznym i duchowym.
opr. mg/mg