Z poradnika "Mamo, tato, a gdzie jest Bóg?"
Rodzina to wielki i skomplikowany twór, który ciągle rośnie i się zmienia. Ona nie zaczyna się wraz z pojawieniem się niemowlaka. Jego rodzice mają swoich rodziców, ci z kolei swoich i tak dalej. Jak się weźmie pod uwagę rodzeństwo w każdym z tych pokoleń, to obraz komplikuje się jeszcze bardziej. Zdarza się, że świadkiem narodzin naszego dziecka jest jego prababcia. Wokół nas są nasi bliscy, inni dorośli ludzie. Chcemy czy nie, wchodzimy w nasze małżeństwo, a później w wychowywanie potomstwa, z pewnym bagażem doświadczeń wynikającym z relacji, które na przestrzeni lat wykształciły się w naszej rodzinie. Można by potraktować grzech pierworodny jako pewną metaforę tego, czego doświadczamy. Zło wyrządzane w rodzinach, często nieświadomie i bez złych intencji, przekazywane jest przyszłym pokoleniom. Możemy starać się tego unikać, ale nigdy nie uda się to w stu procentach.
Mówiąc o grzechu pierworodnym, dobrze jednak zwrócić uwagę także na „pierworodne dobro”. Czasy raju pozostawiły w nas tęsknotę za miłością. Jesteśmy do niej zdolni i szukamy jej. Oczywiście to pragnienie nigdy nie zostanie zaspokojone w pełni: ani przez rodziców, ani przez współmałżonka. A jednak to rodzina jest przestrzenią, w której możemy doświadczać miłości i okazywać ją swoim dzieciom, nakierowując je jednocześnie na miłość Boga.
Mówiąc o rodzinie i wpływie, jaki wywiera ona na dorosłego człowieka, trzeba dodać, że relacje komplikują się, kiedy poprzez sakrament małżeństwa łączymy ze sobą dwie różne rodziny, dwa różne bagaże doświadczeń, tradycji, zwyczajów. Chociaż nie możemy zacząć kompletnie od zera, ważne jest, żeby w pewnym stopniu odciąć się, oderwać od rodziców. Zawsze to podkreślamy na spotkaniach z narzeczonymi, bo bywa z tym kiepsko. Oderwanie się nie jest zerwaniem relacji, jest pewną jej zmianą. Rodzic nie może już mi narzucić swoich zasad i ustaleń. Jego wpływ na moje decyzje jest ograniczony. Bywa jednak, że narzeczeni boją się tego, uważają to za niewłaściwe lub mają poczucie winy, że się uniezależniają. Na przykład córka ma poczucie, że uniezależniając się od swojej mamy, sprawia jej przykrość.
|
fragment pochodzi z książki:
Izabela Górnicka-Zdziech MAMO, TATO, A GDZIE JEST BÓG?
Czyli jak wychować dziecko w wierze i nie zwariować. Pomocnik dla rodziców.
|
Nie chodzi zatem jedynie o zerwanie pępowiny i uznanie dojrzałości dziecka, ale o uznanie autonomii obu rodzin.
Proces wzajemnego oderwania młodych i rodziców ma miejsce jeszcze przed pojawieniem się dziecka, ale wpływa także na sposób jego wychowywania. Właściwe relacje rodziców i dziadków będą mieć wpływ na różne sfery życia, a więc także na sferę religijną. Konkretnymi przykładami wynikających z tych relacji ustaleń, podejmowanych na różnych etapach życia dziecka, zajmiemy się w kolejnych rozdziałach książki.
opr.ab/ab