Czy Internet zdominuje całe życie człowieka, także życie religijne?
„Działamy w materii, której nie znamy” — napisał mi niedawno w mailu jeden z pracowników portalu Hoga. pl, w ramach którego istnieje tworzony przez redakcję „Gościa Niedzielnego” serwis internetowy www.wiara.hoga.pl. To prawda. Chociaż właśnie świętowane jest dziesięciolecie wkroczenia Internetu do Polski, nadal jest to medium nieznane i nieprzewidywalne. Nie tylko w naszym kraju.
Duża część Czytelników „Gościa” nie rozumie co najmniej kilku sformułowań zawartych w pierwszych czterech zdaniach tego tekstu. Nie wiedzą, co to jest mail i do czego służy, nie mają pojęcia, czym się różni portal internetowy od serwisu, a to, co użytkownicy ogólnoświatowej Sieci nazywają adresami stron (Hoga. pl, www.wiara.hoga.pl), dla nich jest jedynie nic nie mówiącą zbitką liter.
Stwierdzenie, że Internet jest w Polsce zjawiskiem powszechnym, trudno uznać za prawdziwe. Mamy o nim tak niewiele informacji, że nie wiadomo nawet, ilu jest w naszej Ojczyźnie jego użytkowników. Według jednych danych jest ich 3 miliony, według innych — 5 milionów. A więc w najlepszym razie do Sieci zagląda 1/8 mieszkańców Rzeczpospolitej Polskiej.
Dlaczego? Czyżby Internet był medium tak skomplikowanym, że zaledwie 12,5 procent Polaków było w stanie nauczyć się, jak go użytkować? Raczej nie. Przyczyna jest o wiele bardziej materialna. Po prostu dostęp do Sieci jest drogi. Kosztowny jest niezbędny do serfowania po Internecie komputer, a najdostępniejsza dla zwykłego człowieka forma łączenia się z Siecią — przez telefon — przy aktualnych cenach w każdym domowym budżecie powoduje wielką dziurę. Niestety, Internet nie jest wciąż zjawiskiem dla ludzi ubogich. Nasze doświadczenia pokazują, że Polacy wędrują po Sieci przede wszystkim w godzinach pracy. Dla tych, którzy nie siedzą przy biurkach z komputerami podłączonymi do Internetu, zwykle pozostaje on tajemnicą.
Wokół ogólnoświatowej pajęczyny narosło mnóstwo mitów. Jednym z nich jest przekonanie, że na Internecie będzie można w bliżej nieokreślonej przyszłości zarobić ogromne pieniądze. Ulegli mu w minionych latach także wielcy inwestorzy. Swymi pieniędzmi spowodowali gwałtowny rozwój Sieci. Okazało się jednak, że wielkie zyski nie przychodzą. Entuzjazm finansistów gwałtownie osłabł. Akcje spółek internetowych radykalnie potaniały. Niektórzy ponieśli duże straty. Stracili złudzenia. Miejsce Internetu w ogólnoświatowej gospodarce nadal jest niedookreślone. Jednak przez Sieć codziennie przepływają ogromne sumy.
Inny internetowy mit dotyczy środków społecznego przekazu. Nie brak zwolenników tezy mówiącej, że Sieć spowoduje upadek innych mediów, nazywanych tradycyjnymi, czyli prasy, radia i telewizji. Zwłaszcza mass mediom drukowanym — książkom, gazetom i czasopismom — przepowiada się rychły koniec i zastąpienie ich przez Internet.
Czy rzeczywiście ich dni są policzone? Jakoś trudno w to uwierzyć. Druk jest jednym z największych wynalazków ludzkości i nie da się go niczym zastąpić. Przepowiednie mówiące o końcu ery mediów papierowych kojarzą się z prognozami, które przed laty zapowiadały zniszczenie kina przez telewizję. Okazały się nietrafne. Telewizja nie spowodowała upadku kina, lecz wywołała w nim ważne zmiany i poprawę jego jakości.
Są też inne złudzenia. Niektórzy twierdzą, że w przyszłości większość zakupów będziemy robić, nie ruszając się z domu, za pomocą kliknięć myszą. Inni są przekonani, że do Sieci przeniesie się cała edukacja. Można również spotkać się z zapowiedziami, że za pośrednictwem Internetu będziemy się leczyć, załatwiać wszystkie sprawy urzędowe, pracować...
Internet jest zjawiskiem wyjątkowym — nie ma właściciela. Nie ma również centrum, które decydowałoby o strategii jego rozwoju w skali świata. Czy wobec tego wiadomo, jakie czynniki wpływają na jego kształt?
Wiadomo. O kształcie Internetu decydują ludzkie potrzeby. Panuje ogólne przekonanie, że Sieć przede wszystkim zaspokaja ludzką potrzebę informacji. Mnóstwo w niej baz danych z różnych dziedzin, rozmaitych dzienników, aktualizowanych wiele razy w ciągu dnia. Rzeczywiście, w Internecie — przy umiejętnym i cierpliwym szukaniu — można znaleźć niemal każdą wiadomość. Liczba informacji w Sieci nieustannie, w każdej sekundzie, rośnie. Struktura Internetu powoduje jednak, że dotarcie do tej, która jest człowiekowi właśnie w danym momencie niezbędna, wcale nie jest proste. Coraz częściej mówi się o prawdziwym informacyjnym potopie w Internecie. Już dziś jest on przesycony i przeładowany wiadomościami.
Obserwując rozwój „ogólnoświatowej pajęczyny”, można stwierdzić, że dziś bardziej, niż żądzy informacji, stara się on sprostać innej ludzkiej potrzebie — potrzebie wygody. Dlatego pojawiają się w nim coraz liczniejsze usługi, które w świecie kojarzą się z mniejszą lub większą uciążliwością. Na przykład do Sieci przenosi się bankowość. Większość operacji bankowych (niezależnie od ich skali) można już dziś, także w Polsce, wykonać za pomocą kilku kliknięć myszą i stuknięć w klawiaturę. Coraz więcej rzeczy można kupić za pośrednictwem Sieci. W Internecie można znaleźć potrzebną książkę — nie trzeba iść do księgarni lub do biblioteki...
Internet stara się także — i czyni to z coraz większym powodzeniem — w sposób wygodny zaspokoić ludzką potrzebę kontaktu z innymi.
W serwisie internetowym www.wiara.hoga.pl użytkownicy mają możliwość zadawania pytań. Skala, w jakiej z niej skorzystali, jest zaskakująca. Podobnie z możliwością komentowania informacji lub wyników zamieszczonej w serwisie sondy. Za pośrednictwem Sieci toczą się długie, czasami bardzo mądre, czasami płytkie, rozmowy.
Coraz częściej odwiedzający ten serwis pytają jednak o możliwość czatu, czyli prowadzonej przez Internet w formie pisemnej bezpośredniej rozmowy. Wokół tego serwisu, podobnie jak wokół innych często odwiedzanych stron internetowych, powstała pewna społeczność, grupa ludzi, którzy nie mogąc się spotkać i porozmawiać na interesujące ich tematy w inny sposób, czynią to w Sieci. Internet stał się nowym sposobem komunikowania między ludźmi. Spowodował, że mogą się spotkać ludzie zamieszkujący bardzo odległe miejscowości. Dzięki Sieci świat stał się mniejszy, ludzie bliżsi sobie.
Sztuka pisania listów, nad upadkiem której tak często się dziś ubolewa, powoli odradza się właśnie w Internecie.
Drugą, oprócz braku jednego właściciela, szczególną cechą Internetu jest panująca w nim anonimowość. Z jednej strony jest ona poważnym niebezpieczeństwem, nigdy bowiem nie wiemy, z kim mamy do czynienia, kto naprawdę siedzi przy klawiaturze i wystukuje adresowane do nas słowa. Z drugiej strony jednak właśnie możliwość pozostania nieznanym, ukrycia się za pseudonimem, sprawia, że ludzie mówią najszczerzej, jak potrafią, że się otwierają, nie ukrywają, co ich boli, rani, cieszy, denerwuje, czego nie wiedzą lub nie rozumieją. Możliwość zadawania całkowicie anonimowych pytań w serwisie www.wiara.hoga.pl cieszy się ogromnym powodzeniem. Jest coś zastanawiającego w fakcie, że internauci traktują to miejsce w serwisie z wielką powagą. Nie zdarzyło się dotąd ani jedno pytanie złośliwe lub zadane z kpiną.
Czas zadawania pytań o to, czy Kościół ze swą misją głoszenia Dobrej Nowiny powinien wejść również do Internetu mamy za sobą. Wszystkim, którzy mieli wątpliwości, czy Ewangelia powinna się znaleźć wśród informacji dotyczących tylu różnych dziedzin życia odpowiedział Ojciec Święty Jan Paweł II w orędziu na tegoroczny Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Papież napisał: „W dzisiejszym świecie na dachach prawie wszędzie widnieje las przekaźników i anten, wysyłających i przyjmujących różnego rodzaju przekazy z czterech stron świata. Rzeczą najwyższej wagi jest zapewnienie, ażeby wśród tych wielu przekazów znajdowało się również Słowo Boże. Głoszenie wiary z dachów oznacza dzisiaj głoszenie Słowa Jezusa w dynamicznym świecie komunikacji społecznej i dzięki niemu”.
Internet stał się w zdumiewającym tempie częścią naszego świata. Coraz liczniejsi są ci, którzy wpadli w tę Sieć. Jest ona miejscem zaspokajania najróżniejszych ludzkich potrzeb. Jedną z nich jest potrzeba wiary, religii, Słowa Bożego. Kościół jest więc posłany do wypełniania swej misji także w Sieci. W Internecie nie może zabraknąć głoszenia Jezusa, Dobrej Nowiny o zbawieniu. Internet jest taki sam, jak cały świat, w którym żyjemy. Zło i dobro sąsiadują w nim ze sobą. O tym, czy więcej jest dobra, czy zła decydują ludzie, którzy z niego korzystają. Jezus kazał iść na rozstaje dróg i wzywać do zbawienia. Ogólnoświatowa Sieć jest jeszcze jedną drogą.
We wszystkich kulturach i czasach — oczywiście również pośród globalnych przemian dnia dzisiejszego — ludzie zadają sobie te same podstawowe pytania o sens życia: Kim jestem? Skąd przybyłem i dokąd idę? Dlaczego istnieje zło? Co istnieje po tym życiu? (por. „Fides et ratio, 1). I w każdym wieku Kościół daje jedyną ostatecznie zadowalającą odpowiedź na najgłębsze pytanie ludzkiego serca — samego Jezusa Chrystusa, który „objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i ukazuje mu jego najwyższe powołanie” (Gaudium et spes, 22). Zatem głos chrześcijan nigdy nie może zamilknąć, ponieważ Pan powierzył nam słowo zbawienia, za którym tęskni każde ludzkie serce. Ewangelia ofiaruje bezcenną perłę, której wszyscy poszukujemy (por. Mt 13,45-46). Wynika z tego, że Kościół nie może nie angażować się coraz głębiej w zmieniający się świat komunikacji społecznej. Globalna sieć komunikacji społecznej poszerza się i staje się coraz bardziej złożona, a środki przekazu społecznego mają coraz bardziej widoczny wpływ na kulturę i jej przekazywanie. O ile kiedyś wydarzenia były po prostu relacjonowane, dzisiaj, ażeby zadowolić wymogi środków przekazu, często są one kreowane. A więc stosunek między rzeczywistością a środkami społecznego przekazu staje się coraz bardziej złożony, stwarzając zjawisko ambiwalentne. Z jednej strony można zamazać różnicę między prawdą i fikcją; lecz z drugiej strony mogą się otworzyć bezprecedensowe możliwości szerzenia prawdy wśród większej liczby ludzi. Zadaniem Kościoła jest zapewnienie rzeczywistego wykorzystania tej ostatniej możliwości.
Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu 2001
opr. mg/mg