Z Maryją przez świat

Czym jest Nieustanna Pielgrzymka Zawierzenia? Jej pątnicy od trzech lat przemierzają całą Polskę. Jednym z nich jest siostra Assumpta

W marcu Kalisz znalazł się na trasie Nieustannej Pielgrzymki Zawierzenia, którą pątnicy pokonują od trzech lat przemierzając Polskę. W dniu odpustu Świętego Józefa, z krzyżem w ręku i Matką Bożą w plecaku przed cudowny obraz Świętej Rodziny dotarła siostra Assumpta, która obecnie sama przemierza kolejny etap tej drogi.

Droga Siostro, proszę przybliżyć naszym Czytelnikom, czym jest Nieustająca Pielgrzymka Zawierzenia, w której Siostra osobiście bierze udział?

S. Assumpta: Pielgrzymka ta jest pokorną próbą odpowiedzi na wołanie Matki Bożej w Fatimie o oddanie siebie i całego świata jej Niepokalanemu Sercu oraz modlitwę, ofiarę i pokutę. Pielgrzymka rozpoczęła się 3 maja 2018 roku i odtąd pątnicy indywidualnie lub w zmieniających się grupach pielgrzymują pieszo przez Polskę. W 2018 roku odbywała się ona pod hasłem „Krzyżem przez Polskę”, w 2019 roku pątnicy szli „Drogą Eucharystii” i wreszcie rok 2020 i 2021 przebiegała pod hasłem; „Przez Maryję do Najświętszego Serca Jezusa”. W tym roku papież Franciszek ogłaszając Rok św. Józefa, wskazał nam na jego ojcowskie serce. Rozpoczynając zatem kolejny etap drogi „Patris Corde — z ojcowskim sercem św. Józefa”, nie mogło zabraknąć tego właśnie miejsca, w którym czczony jest św. Józef kaliski.

Dotychczas, jak Siostra wspomniała, pątników przemierzających szlaki było wielu. Nieśli ze sobą intencje i modlitwę, zwłaszcza różańcową. Obecnie idzie Siostra sama, czy to jest spowodowane epidemią?

Tak, początkowo pielgrzymka miała charakter sztafety. Co tydzień zmieniała się osoba, bądź kilkuosobowa grupa, podejmując ikonę Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej. W sumie zaangażowanych w wędrówkę było bardzo wiele osób. W pierwszych latach pokonywaliśmy drogę w kształcie krzyża, która biegła z Helu do Zakopanego, potem z Siekierek na zachodzie, gdzie znajduje się sanktuarium Matki Bożej Pokoju, aż do Kodnia. Nota bene w Kodniu Matka Boża sobie przezimowała, gdyż przełożeni zakonni polecili, by w czasie zimy jednak nie pielgrzymować. Były plany, by kolejny etap w kształcie litery „M i serca”, rozpocząć w ubiegłym roku w marcu, jednak ze względu na obostrzenia spowodowane pandemią, wyjście zostało przesunięte na maj. Wyruszyliśmy, wymieniając się albo robiąc przerwy w odcinkach.

Natomiast od września ubiegłego roku za zgodą przełożonych, by móc pielgrzymować indywidualnie, wędruję przez Polskę kończąc literę „M”. Oczywiście z niewielkimi przerwami na czas w pustelniach i na święta. Trasa tego etapu wiodła od Wrocławia do Słupska, potem na południe do Wadowic. Później przez Warszawę do Gołdapi i Komańczy. Droga ta była związana bardzo mocno z Janem Pawłem II i Prymasem Wyszyńskim, tymi, którzy pokazali nam bardzo mocno, że zwycięstwo przychodzi przez Maryję i warto jej oddać swoje życie. Teraz rozpoczynam etap „Patris Corde — z ojcowskim sercem św. Józefa”, właśnie stąd z Kalisza, by Szlakiem Jakubowym przez Santiago dotrzeć do Fatimy, gdzie w szóstym objawieniu, po cudzie słońca, pojawił się św. Józef. Ale czas pokaże, czy to się uda w związku z pandemią.

Czy łatwo iść samej niosąc ze sobą nie tylko bagaż w postaci plecaka, ale i bagaż utrapień tego świata?

Całe pielgrzymowanie podzielone jest na trzy aspekty w czasie drogi. Pierwszy to pustynia — cisza i samotność, by móc zjednoczyć się z Bogiem w modlitwie, drugi to pielgrzymowanie - droga - wstań i idź, w której pielgrzym jest wypełniony Bogiem, jego kroki są głoszeniem Dobrej Nowiny, a on sam z wdzięcznością i pokorą przyjmuje wszystko, co przyniesie droga. I trzeci aspekt to służba — miłosierdzie — pielgrzym spotykając w drodze potrzebującego pomocy, zatrzyma się i okaże miłosierdzie.

Jeśli chodzi o intencje, to jestem nimi obdarowywana na każdym kroku, ale też na mojej drodze towarzyszy mi przede wszystkim moja osobista intencja. Od 2016 roku jestem zawierzona Matce Bożej, więc wszystkiego czego pragnie Matka Boża, pragnę i ja. Intencja stałego zawierzania Matce Bożej jest najważniejszą intencją. Kiedy szliśmy drogą Eucharystii, zrodziło się wielkie pragnienie, żeby w sposób szczególny modlitwą otaczać kapłanów, wyrażając jednocześnie wdzięczność za dar Eucharystii. Ponadto od początku towarzyszy nam zawierzanie Polski i rodzin, oczywiście też i całego świata. Kiedy jeszcze się wymienialiśmy na trasie, nieśliśmy ze sobą zeszyt, w którym ludzie wpisywali swoje intencje i te intencje były zanoszone do Boga. Teraz, kiedy idę sama, zeszytu intencji już nie niosę ze sobą, ale i tak zbieram bardzo dużo próśb o modlitwę od napotkanych ludzi. Zresztą po to też jestem i robię to z wielką radością.

Niesie Siostra ze sobą krzyż, bardzo skromny i obraz Matki Bożej Rokitniańskiej, dlaczego akurat ten wizerunek?

Tak, krzyż jest bardzo skromny, ale co ważne lekki. Jednak nie jest to istotne, krzyż to krzyż. I niosę ikonę Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej. Jest to ikona napisana specjalnie na tę drogę. Przedstawia Matkę Bożą Rokitnicką, cierpliwie słuchającą z Rokitna z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Rozważaliśmy przed rozpoczęciem tej drogi, który wizerunek nieść, czy może Fatimską, z którą ta droga jest związana. Jednak zdecydowaliśmy się na ten wizerunek Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej, która uczy nas zasłuchania w Słowo Pana i serce drugiego człowieka.

Dziś towarzyszy nam również ta sama prośba, z którą zwracał się do Pani Rokitniańskiej król Polski Michał Korybut Wiśniowiecki: „Daj pokój naszym dniom”. Pielgrzymkę i ikonę Matki Bożej pobłogosławił ks. bp Tadeusz Lityński. Matka Boża uczy nas także tego całkowitego zawierzenia, otwarcia się na Słowo, tego Fiat. Ale też, to wyciągnięte ucho Maryi mówi o tym, że jest ona zasłuchana w nasze serca. Dodam jeszcze, że niosąc ją w plecaku, jestem taką małą jej służącą i jestem szczęśliwa, że mogę jej pomagać, bo to ona niesie te wszystkie intencje. Dla mnie jest to ogromna łaska, gdy ktoś prosi o modlitwę, a ja mogę być narzędziem w ręku Boga.

Ile kilometrów zakłada sobie Siostra dziennie do przejścia i jak organizuje sobie siostra posiłki, noclegi?

Proszę codziennie Pana Boga i mojego Anioła Stróża, no i oczywiście Matkę Bożą, żebym szła tam i tędy, którędy mam iść, by móc być na Eucharystii. Oczywiście zarys drogi na dany dzień jest, ale priorytetem jest uczestnictwo we Mszy św. Czyli planując wędrówkę robię wszystko, by dojść do jakiejś parafii, gdzie będę mogła poprosić o nocleg. Z reguły są to odcinki od 25 do 30 kilometrów, ale bywało że szłam i 60 kilometrów, ze względu na brak noclegu. Powiem szczerze, że w sprawach noclegu angażuję św. Józefa, by ten zatroszczył się, pamiętając że idę z Matką Bożą, o nocleg dla Matki Bożej, a przy okazji i dla mnie (śmiech). Józef jest niezawodny. Najpierw zaczynam od parafii, proszę księży o pomoc w znalezieniu noclegu.

Bardzo często nocuję u ludzi, którzy zaczepiają mnie w drodze pytając o pielgrzymowanie albo których ja zaczepiam pytając o drogę. Bywa, że zaczyna się ironicznie, a kończy na zwierzeniach. Mogę z czystym sercem powiedzieć, że naprawdę tego cierpienia w ludziach jest ogromnie dużo, ale i nadziei pokładanej w Panu Bogu też jest sporo. Mimo tego, że ludzie mają czasami daleko do Kościoła, okazuje się, że bardziej są otwarci na pomoc, niż tacy bardzo pobożni. Nie jest to reguła oczywiście. Będąc niejednokrotnie u napotkanych ludzi na noclegu, wcześniej oczywiście jest toaleta, jedzenie, zapraszam gospodarzy do wspólnej modlitwy przed ikoną Matki Bożej. Proszę mi wierzyć, że byłam świadkiem wielu pojednań w rodzinie przy tym wizerunku, widziałam litry wylanych łez z żalu, ale i radości, że pozbyli się mówiąc kolokwialnie ciężaru z serca i duszy. Takie spotkania budują i dają siłę na dalszą drogę.

Na zakończenie, jednym zdaniem, czym jest dla Siostry osobiście ta pielgrzymka? 

Pielgrzymowanie jest dla mnie odpowiedzią na Boże zaproszenie: „Wstań i idź!”. Jest także odpowiedzią na mocno wyrytą w sercu tęsknotę za powrotem do Domu i zjednoczeniem z Trójjedynym Bogiem — Miłością. Jest w pewien sposób „dochodzeniem” do siebie, stworzonej na obraz i podobieństwo Boga. Pielgrzymowanie jest też dla mnie spotkaniem z Bogiem, drugim człowiekiem i sobą. Pielgrzymka uczy mnie ogromnego zaufania Bogu, który troszczy się o nas z wielką miłością i ma zdecydowanie lepsze pomysły na sprawy, które czasem za mocno trzymam w swoich rękach. Pielgrzymowanie wreszcie to modlitwa stopami. Zawsze pielgrzymuję z Maryją.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama