Podsumowanie pielgrzymki Papieża Jana Pawła II do Ziemi Świętej (20-26.03.2000)
Ostatnim etapem papieskiej podróży do Ziemi Świętej były miejsca szczególnie mocno związane z historią zbawienia. Papież najpierw odwiedził maryjny Nazaret, aby niedzielę, czyli dzień upamiętniający zmartwychwstanie, spędzić w Jerozolimie. Jak wszędzie, gdzie pojawia się Jan Paweł II, i tu nie zabrakło spotkań ekumenicznych.
Wizyta w Nazarecie wypadła dokładnie w uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Miasto to jest największym ośrodkiem arabskim w Izraelu i dość dużym skupiskiem chrześcijan. Stanowią oni ponad 40 proc. wśród 60 tysięcy mieszkańców, ale od dłuższego czasu przegrywają kolejne batalie dotyczące np. spraw lokalnych. Największym problemem jest kwestia budowy meczetu w sąsiedztwie Bazyliki Zwiastowania. Najprawdopodobniej będzie ona przedmiotem kolejnych rozmów, gdyż zarówno miejscowy biskup oraz pochodzący z Nazaretu patriarcha łaciński abp Michel Sabbah, jak i nuncjusz apostolski abp Pietro Sambi jeszcze w trakcie trwania pielgrzymki zwrócili się do władz izraelskich z prośbą o zmianę wstępnej decyzji, zezwalającej — po zakończeniu Roku Świętego — na wzniesienie meczetu, którego wieża minaretu ma przewyższać kopułę Bazyliki. Na dodatek dzień przed wizytą muzułmański duchowny przestrzegł Jana Pawła II przed wypowiadaniem się w tej sprawie i zapowiedział, że „nikt i nic nie może powstrzymać naszych wiernych”. Takie stwierdzenie oburzyło miejscowych chrześcijan, bo — jak twierdzą — nie chodzi o meczet, ale o upokorzenie i zamanifestowanie wyższości islamu. Jeden z miejscowych katolików, Ghassan Abu-Nassar, nie ukrywa, że woli, żeby tego meczetu nie budowano. „Nie przemawia przez nas niechęć do muzułmanów czy meczetów, bo przecież mamy wielu muzułmańskich przyjaciół, ale w ciągu ostatniego roku ta sprawa wywołała zbyt wiele problemów. Doszło do tego, że podczas ubiegłorocznych Świąt Wielkanocnych wielu chrześcijan zostało pobitych, a inni nawet nie mogli podejść do Bazyliki”. Przy okazji papieskiej Mszy przypomniano, że Bazylika była ostatnim kościołem katolickim wzniesionym w Nazarecie (konsekrowano ją w 1969 r.); w tym samym czasie muzułmanie zbudowali 14 meczetów.
Cały świat spodziewał się, że właśnie tu Papież przypomni wartość życia i rodziny oraz zaapeluje o obronę godności każdego ludzkiego istnienia. Pozdrawiały go tłumy wiernych i pielgrzymów, którzy następnie zgotowali gorącą owację. Papież, witany okrzykami i charakterystycznym arabskim zawodzeniem kobiet, wszedł do Bazyliki Zwiastowania i udał się do znajdującej się pod centralnym prezbiterium obecnej świątyni Groty Zwiastowania, w której według tradycji miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Papież uklęknął przed ołtarzem i w skupieniu modlił się przez kilka minut na różańcu, po czym położył na tym miejscu Złotą Różę — specjalne wyróżnienie papieskie dla największych sanktuariów katolickich, głównie maryjnych.
Z Groty (czyli z miejsca, w którym zaczęła się ziemska historia Jezusa) Ojciec Święty przeszedł do świątyni górnej, nazywanej często niebem. Tam oczekiwało nań około tysiąca osób, zarówno katolików różnych obrządków, jak i chrześcijan innych wyznań, a także nieliczni muzułmanie i żydzi. Msza Święta, sprawowana w obrządku łacińskim z elementami liturgii wschodniej, w językach łacińskim i angielskim oraz z dodatkami, np. w czasie modlitwy wiernych, po arabsku, hebrajsku, włosku, a nawet po polsku, kiedy Ojciec Święty rozpoczął homilię słowami: „Oto ja, Służebnica Pańska”.
Odwołując się do Nazaretu jako miejsca zamieszkiwania Świętej Rodziny, Papież Jan Paweł II zaapelował o szacunek dla godności życia ludzkiego. Homilię poświęcił Maryi — wielkiej Matce Boga, rodziny, Ziemi Świętej i całego świata. „Proszę Świętą Rodzinę, aby natchnęła wszystkich chrześcijan do obrony rodziny przeciwko wielorakim zagrożeniom, które godzą w jej naturę, stabilność i posłannictwo” — modlił się Ojciec Święty. Świętej Rodzinie powierzył też „wysiłki chrześcijan i wszystkich ludzi dobrej woli, podjęte dla obrony życia oraz poszanowania godności każdego istnienia ludzkiego”.
W czasie całej liturgii obrzędom towarzyszyły śpiewy w różnych językach, ale szczególnie melodyjnego brzmienia nabrały pod koniec Mszy, gdy nie miały już charakteru liturgicznego, ale po prostu wyrażały pobożność i radość. Sporo pracy miała też papieska ochrona — nie dość, że w Grocie wierni dosłownie wisieli na barierce odgradzającej zejście do Groty, to na końcu Mszy Świętej chórzystki i chórzyści, w większości młode osoby, podbiegli do tronu papieskiego, łamiąc protokół i prosząc Ojca Świętego o błogosławieństwo. Prowadzący Papieża abp Sabbah w pewnym momencie trzymając Następcę św. Piotra za rękę, swoją musiał podawać wiernym, chcącym choćby dotknąć tak długo oczekiwanego Gościa. Wielu pielgrzymów po zakończeniu Mszy wręcz płakało ze szczęścia, a setki tych, którzy stali na ulicach, biegły za papamobilem, aby jak najdłużej towarzyszyć Papieżowi.
Przedostatni wieczór Papież spędził na spotkaniu ekumenicznym z przedstawicielami Kościoła prawosławnego. Przypomniał, że „tylko pojednani między sobą chrześcijanie mogą wnieść pełny wkład w uczynienie Jerozolimy Miastem Pokoju dla wszystkich narodów”. Ponieważ Jerozolima to miasto 13 biskupów różnych obrządków i wyznań, sprawa kontaktów ekumenicznych wydaje się szczególnie ważna i aktualna. Nic więc dziwnego, że w ostatnim dniu odbyło się spotkanie w katedrze św. Jakuba Młodszego, pierwszego biskupa tego miasta, w dzielnicy ormiańskiej. Ormianie, stanowiący osobną grupę wyznaniową, przybyli tu w IV wieku. Chociaż nie pozostają w łączności ani z ortodoksami, ani z katolikami, Ojciec Święty cieszy się wśród nich niezwykłą popularnością, czego najlepszym dowodem były oklaski i spontaniczne śpiewy, jakimi witano go na ulicach i w katedrze.
Trzeci patriarchat, który odwiedził Jan Paweł II (obok greckiego i ormiańskiego), stanowi mała wspólnota wiernych Kościoła rzymskokatolickiego, czyli łacinników. Warto zaznaczyć, że w ponad 600-tysięcznej Jerozolimie — gdzie 1/3 stanowią Arabowie, a ok. 400 tysięcy Żydzi — chrześcijanie to tylko mała grupka (ok. 12 tysięcy), z tego łacińskich katolików jest 3,5 tys. Jednak to właśnie tu znajduje się centrum świata chrześcijańskiego i źródła wiary, a sami katolicy prowadzą bardzo aktywną działalność charytatywną i wychowawczą. Na to spotkanie przybyli także wszyscy biskupi katoliccy Ziemi Świętej, także spoza Izraela.
Na spotkanie z wielkim muftim Jerozolimy obserwatorzy czekali nie tylko z zainteresowaniem, ale i z niepewnością, ponieważ ostatnie opinie wygłaszane przez środowiska muzułmańskie miały raczej charakter polityczny niż religijny (np. w trakcie spotkania międzyreligijnego). Podobnie było także w czasie wizyty na Wzgórzu Świątynnym, która została zdominowana przez wygłaszane w obecności Papieża żądania muzułmanów, dotyczące ponownego uznania Jerozolimy za święte i niepodzielne miasto islamu. Papież, nie wdając się w dyskusję, przypomniał, że Jerozolima to miasto święte dla wszystkich religii, bo „to miasto obecności Boga”. Przy okazji warto zaznaczyć, że funkcja muftiego, tak jak kiedyś była uzależniona od decyzji króla Jordanii, a wcześniej od woli sułtana, tak dziś podlega kontroli Arafata. Nikt zatem nie miał wątpliwości, że wizyta nieopodal Kopuły Skały, zwanej najczęściej (błędnie) Meczetem Omahra, będzie interpretowana politycznie, mimo słów Papieża, które miały wymiar jedynie religijny. Nie było także zaskoczenia i Papież nie wszedł do meczetu, ale skierował się od razu na plac przed Zachodnią Ścianą świątyni.
„Żydzi przychodzili tu zawsze” — przypomniał rabin Michael Melchior, minister ds. kultu w Izraelu, i dodał, że Zachodnia Ściana zawsze była miejscem „obecności Boga, nawet w czasach inkwizycji, prześladowań i Holokaustu”. Prosił jednocześnie, aby nigdy nie posługiwać się Jerozolimą w rozgrywkach politycznych. Papież zaczął od modlitwy po hebrajsku, ale po pierwszym wersie zaczął odczytywać Psalm 122, a następnie jedynie w towarzystwie bpa Dziwisza podszedł do Ściany Płaczu i modlił się w ciszy. Na końcu, w załomie muru, pozostawił podpisaną własnoręcznie kartkę z modlitwą — przeprosinami za grzechy chrześcijan. Gest błogosławieństwa nadał temu wydarzeniu dodatkowego wymiaru.
Kiedy zapytano min. Melchiora, czy to nie stanowi dla Żydów problemu, ten spokojnie odrzekł, że „krzyż zawsze stanowi dla Żydów gest, który jest odbierany emocjonalnie, ale w tym przypadku ważniejsze było samo przybycie Papieża właśnie na to miejsce i słowa modlitwy pozostawione w murze”. Kartka z prośbą o wybaczenie grzechów chrześcijan skierowaną do Boga została przekazana do Instytutu Yad Vashem.
Nieoczekiwanie, jeszcze przed odjazdem na lotnisko, Papież zażyczył sobie powtórną wizytę w Bazylice Grobu Bożego. Tradycyjna procesja franciszkańska już przygotowywała się do wyruszenia, gdy do Bazyliki weszli pospiesznie funkcjonariusze ochrony i wyprosili wszystkich. Choć budynek Patriarchatu (gdzie kończyło się spotkanie z katolikami) od Bożego Grobu dzieli zaledwie kilkaset metrów, wąskie uliczki i schody, a także rozłożone wzdłuż kramy uniemożliwiają swobodne i szybkie poruszanie się. Niemniej już po chwili biały, terenowy samochód z Ojcem Świętym zbliżył się do Bazyliki. Zaskoczyło to niemal wszystkich, zwłaszcza licznych pielgrzymów i turystów, którzy zaczęli skandować najpopularniejsze w Jerozolimie zawołanie: „John Paul II, we love you”.
Nie mniej zaskoczony był Waseeh Nuseibeh, którego rodzina od wielu pokoleń posiada przywilej otwierania i zamykania drzwi Bazyliki. Wprawdzie, jak opowiadał przejęty, rano specjalnie zamknął i otworzył dla Papieża drzwi, ale nie wiedział, po co wezwano go jeszcze po południu. Okazało się, że obok duchownych pełniących służbę w Grobie Bożym dostąpił zaszczytu spotkania z Janem Pawłem II, a na koniec, kiedy już dostał papieski różaniec (jestem muzułmaninem, więc chyba poślę go mojemu katolickiemu przyjacielowi, który mieszka w Stanach” — powiedział), jeden z biskupów („poznałem go, to ten, co zawsze koło Papieża stoi”— opowiadał potem), ściskając dłoń zaskoczonemu klucznikowi, wręczył mu studolarowy banknot.
Ojciec Święty chciał odwiedzić Kalwarię, gdzie w Kaplicy Ukrzyżowania zapalił świecę i modlił się przed obrazem Matki Boskiej Bolesnej. Dotknął też skały Golgoty, a co było dla wszystkich największym zaskoczeniem, sam osobiście pokonał 20 wysokich schodów, wchodząc na miejsce upamiętniające śmierć Chrystusa.
Niemal wszyscy izraelscy politycy podkreślali, że wizyta Papieża powinna stać się momentem przełomowym w uznaniu zasług Jana Pawła II dla dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Chaim Ramon, najbliższy współpracownik premiera Baraka, ujął to następująco: „Wizyta Papieża w Yad Vashem i to, co uczynił pod Ścianą Płaczu symbolizują pojednanie pomiędzy żydami i chrześcijanami (...) Uważam — dodał — że kiedy obserwując, jak Papież podszedł dzisiaj do Ściany Płaczu, jak modlił się w najświętszym miejscu Żydów w Jerozolimie, stolicy Państwa Izrael, Żydzi nie mogą już żądać niczego więcej od Jana Pawła II”.
Podobny był ton pożegnania Ojca Świętego. Niektórzy żartowali, że pierwszym jej owocem była panująca na lotnisku atmosfera: izraelscy politycy rozmawiali z katolickimi biskupami, dostojnicy watykańscy wymieniali opinie z przedstawicielami innych Kościołów i religii, a orkiestra armii — przygrywając skoczne melodie — skracała czas oczekiwania na papieski śmigłowiec. Choć nie było specjalnych, pożegnalnych przemówień (bo to tylko polski zwyczaj i przywilej), na płycie lotniska w Tel Awiwie pojawił się zarówno prezydent Weizmann, jak i premier Barak. Nie zabrakło przedstawicieli rządu i korpusu dyplomatycznego. Wszyscy stwierdzali, że takiej oprawy nie miało nawet pożegnanie prezydenta Clintona.
Jeszcze zanim Papież odleciał do Rzymu, w pierwszych komentarzach otwarcie twierdzono, że zadowoleni są wszyscy. Podkreślano największy sukces Ojca Świętego, jakim było przełamanie większości uprzedzeń i zahamowań. Przewodniczący Knesetu Avraham Burg w najpopularniejszej tu rozgłośni radiowej, Kol Israel, stwierdził wprost: „Nasi rabini mogą uczyć się od Papieża, jak można stanąć ponad podziałami religijnymi”. Ron Kronish, dyrektor Międzyreligijnej Rady Koordynacyjnej, uznał wizytę Papieża pod Ścianą Płaczu za symboliczne utożsamienie się Jana Pawła II z losem narodu żydowskiego. Swego zadowolenia nie kryli także katoliccy współorganizatorzy wizyty. Komentując jej polityczne aspekty, o. Peter Vasco z Kustodii Ziemi Świętej potwierdził wcześniejsze informacje, że rząd Izraela spodziewał się zdecydowanego opowiedzenia się za sprawiedliwością dla Palestyńczyków. „Tymczasem Papież przybył tutaj, by przyjąć i zrozumieć cierpienia wszystkich — Żydów i Palestyńczyków, chrześcijan i wyznawców islamu — a to, co mówił o prawach Palestyńczyków, to nic innego, jak treść Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka” — powiedział o. Vasco.
Historyczna pielgrzymka — jak ją określono, zanim się jeszcze rozpoczęła — okazała się wielkim sukcesem Jana Pawła II, „człowieka pokoju i pojednania”.
Jerozolima, 27 marca 2000
opr. mg/mg