Temat: Post, modlitwa i jałmużna
Rozpoczęliśmy okres Wielkiego Postu. Wchodzimy w niego Środą Popielcową, jednym z dwóch dni, kiedy obowiązuje nas pod grzechem tzw. post ścisły. O ile modlitwa jest uczynkiem, który wzmaga nasz kontakt z Bogiem, aktem znanym we wszystkich religiach świata, jałmużna zaś kieruje nasze serca ku bardziej potrzebującym od nas, o tyle warto postawić sobie pytanie, w jakim celu pościmy? Dlaczego Bogu ma być miła praktyka, polegająca na odmawianiu sobie jedzenia, bez którego przecież nie może istnieć nasze doczesne życie? Czy nie podobne jest to do sytuacji, gdzie Ojciec umieściłby swoje dzieci w pokoju pełnym dziecięcych atrakcji i przyglądał się, jak próbują powstrzymywać się od sięgnięcia po nie, aby tatusiowi sprawić przyjemność? Może my sami poszliśmy za daleko w praktyce umartwienia, myśląc, co zadowoliłoby naszego Boga?
Kiedy spojrzymy na literę prawa, co znaczy w czasach nam współczesnych tzw. ścisły post, dojdziemy szybko do wniosku, że trudno nazwać go jakimś radykalnym ograniczeniem. Poza wstrzemięźliwością od pokarmów mięsnych można wszak spożyć jeden sycący posiłek, a dodatkowe dwa tzw. lekkie sprawiają, że wielu ludzi z motywów zupełnie błahych, takich jak zewnętrzny wygląd, sylwetka czy uprawiany sport odmawia sobie o wiele więcej i jakby tego było mało, ogranicza się mówiąc o tym wprost i bez cienia wstydu.
Co innego post. Szacunek dla tych katolików, którzy z motywów wiary powiedzą już nie w Środę Popielcową czy Wielki Piątek, ale w zwykły piątek roku, że dziękują, ale nie spożyją pokarmu mięsnego, którym ktoś ich częstuje z motywów religijnych, że w ów dzień wspominamy śmierć Zbawiciela i stąd ograniczamy nasze cielesne potrzeby, aby nasza dusza przybliżyła się ku Jezusowi.
SŁOWO BOŻE W PRAKTYCE
Tak się właśnie składa, że samo ograniczenie spożycia czegokolwiek postem jeszcze nie jest. Wmawianie sobie, że post dobrze działa na sylwetkę, pozwala zrzucić zbędne kilogramy jest zwyczajną hipokryzją. Kogo staramy się oszukać? Odejmujemy pokarmu ciału, aby zwrócić się ku temu co duchowe. Rezygnujemy z kulinarnych rarytasów, a nawet chcemy poczuć nieco głodu, aby nasze pragnienia cielesne przypomniały nam, że nie samym chlebem żyje człowiek. Post rozpoczynający okres pokuty ma nas kierować ku Bogu. Owszem, umartwianie siebie ma sens, bo nie jest jakimś religijnym masochizmem, ale iście ćwiczeniem Bożego wojownika, który wbrew oczekiwaniom ciała potrafi koncentrować się na duchu.
PYTANIE DLA ODWAŻNYCH
Czy odróżniam post od diety odchudzającej?