Temat: Bezpieczni w ręku Boga
Kiedy sięgamy po lekturę Pisma świętego, natykamy się w wielu miejscach na przestrogę, że złudne jest pokładanie nadziei w człowieku. Wszystko jedno, czy owym człowiekiem jest bliska osoba, władca czy sąsiednie imperium, mające zagwarantować pokój i bezpieczeństwo. Jedynym, który ma nasze losy w swojej dłoni jest Pan Świata. Dzisiejsze pierwsze czytanie pokazuje, że nawet królowa aby móc wykorzystać wszystkie swoje możliwości i przyjść z pomocą swojemu ludowi ucieka się pod obronę Najwyższego.
Jezus zachęca nas do wytrwałej modlitwy. Prośby skierowane do Boga docierają skutecznie przed Tron Jego Majestatu. Jednak Boga nie można sprowadzić do urzędnika czy nawet ziemskiego władcy, który wysłuchuje naszych próśb i trzeba koniecznie coś mu udowodnić, do czegoś przekonać, aby wygrać spór ze swoim przeciwnikiem. Jezus zaraz po słowach dotyczących modlitwy, po argumentacji, że Bóg nie jest głuchy na potrzeby swojego ludu dodaje słowa, które na pierwszy rzut oka nieco dostają od całego kontekstu. Zbawiciel zachęca bowiem do takiego postępowania, jakiego sami chcielibyśmy doświadczyć od innych.
Kontynuując jednak refleksje nad naszym ludzkim losem warto zauważyć, że znaczna część naszych próśb zanoszonych do Boga mogłaby być spełniona, gdybyśmy tylko zachowali tę jedną jedyną zasadę. Postępowali względem innych tak, jak sami chcemy aby wobec nas postępowano.
SŁOWO BOŻE W PRAKTYCE
Nasze prośby, skargi i zażalenia składane przed Obliczem Najwyższego w jakże wielkiej części dotyczą spraw związanych z innymi ludźmi. Skarżymy się na niesprawiedliwość, ale sami dalecy jesteśmy od praktykowania tej cnoty, oczekujemy miłosierdzia, domagając się w stosunku do innych surowości, wierzymy, że Bóg może wszystko, ale sprzymierzamy się z grzesznikami, aby otrzymać drobne korzyści. Ten Wielki Post jest dla nas czasem zastanowienia i refleksji.
PYTANIE DLA ODWAŻNYCH
Komu tak naprawdę ufam i w kim pokładam nadzieję?