Woła ciebie
1. Prawda o zmartwychwstaniu dociera do człowieka z trudem. Jesteśmy zamknięci w naszych doczesnych horyzontach. Próbujemy ograniczać Boga. On jednak jest większy. I stopniowo otwiera nam oczy na rzeczywistość, która nam się w głowie nie chce pomieścić. Otwiera nam najpierw serce, potem umysł.
2. Czemu płaczesz? To pytanie pada dwa razy w tekście. Jezus pozwala człowiekowi wypowiedzieć swój ból. Nazwać cierpienie. Nie mówi „nie płacz”, ale pyta delikatnie „dlaczego płaczesz?”. To ważne, aby się wypłakać, wyżalić. Żałoba musi wybrzmieć. Co mnie boli? Co jest największym moim cierpieniem? Co wyciska mi łzy z oczu?
3. „Zabrano Pana mego” – mówi Magdalena. Nie dość, że Go zabito, to jeszcze teraz zniknęło Jego ciało. Zauważmy, że Maria nie mówi „ciało”, „zwłoki”, ale mów „zabrano Pana mego”. Ona ciągle kocha Jezusa, choć umarł. Ona ciągle Go szuka, chce być blisko. Jej serce kocha. I ta miłość prowadzi ją na spotkanie, którego się nie spodziewała.
4. W pierwszej chwili nie rozpoznaje Jezusa. Bierze Go za ogrodnika. Dopiero gdy słyszy swoje imię „Mario!”, jej oczy zalane łzami zaczynają widzieć. Tak, to Jezus. On żyje. W Wielkanoc Pan woła każdego z nas. Jeśli Go szukamy, jeśli jak Maria nie ustajemy w miłości, to usłyszymy, jak zwraca się do nas po imieniu. Kochające serce rozpoznaje obecność Miłości. Słyszy jej głos.
5. „Nie zatrzymuj Mnie”. Nie da się ogarnąć tajemnicy Boga, tajemnicy życia sięgającego poza śmierć. Jezus zmartwychwstały jest ten sam, ale jednak inny. Przynależy już do rzeczywistości wykraczającej poza ten świat. Maria jakby na moment zapomniała o krzyżu; chciała, by było jak dawniej. Teraz jednak jest inaczej. My, żyjący wciąż na tym świecie, możemy dotknąć Jezusa tylko przez wiarę. Szukając Go, tęskniąc, pragnąc i podążając w Jego stronę.