Panie, dlaczego ja?
1. „Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona… nauczał tłumy”. Powołanie Piotra zaczyna się w miejscu jego życia, pracy, w momencie zawodowego niepowodzenia. Wydaje się, że Pan Jezus nie mógł wybrać gorszego momentu na proponowanie mu podjęcia ważnych życiowych decyzji. Łódź Szymona staje się na moment amboną. Zmęczony całonocnym bezrybnym połowem ma okazję przyjrzeć się ludziom słuchającym słów Pana. Siedząc obok nauczającego Mistrza, Piotr widzi znane mu miejsce i znanych ludzi z innej perspektywy. Spogląda na twarze ludzi zasłuchanych w Jezusa. Musi dostrzec, jak świecą im się oczy, jak na ich twarzach płonie blask, jakaś nowa nadzieja. Bóg przychodzi nad brzeg mojego jeziora, do mojej codzienności, wchodzi w gorycze, zwątpienia, niepowodzenia. Próbuje pokazać mi mój świat z innej perspektywy, widziany jakby zza pleców Boga. Powołanie może właśnie tak się zaczyna, gdy ujrzę działanie Boga, siłę Jego miłości, która zmienia życie innych. Widziałeś twarze rozpromienione Bogiem?
2. „Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów”. Jezus nauczał tłumy, ale teraz zwraca się wprost do Szymona. Skoro widziałeś, jak słowo Boże zmienia innych, pozwól, by zmieniło także ciebie. Stanie się tak, gdy wypłyniesz na głęboką wodę. Pora na odpowiedź wolności powołanego. Całą noc łowił i nic. Jego rybackie doświadczenie kontra całkowite zaufanie słowu Pana. „Na Twoje słowo zarzucę sieci”. Za tą deklaracją idzie decyzja. Rusza lawina, która pociągnie Piotra za Jezusem aż do ukrzyżowania w cyrku Nerona w Rzymie. Zaufanie Bogu ma coś ze skoku na bungee. „Na Twoje słowo…” w przepaść, w nieznaną głębię, bez żadnych zabezpieczeń. Nic. Tylko Bóg! W każdym powołaniu bywają takie momenty, gdy wszystko wydaje się przeciw. Jest tylko On i Jego wezwanie.
3. „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. Znamy ten tekst bardzo dobrze. Wielokrotnie powtarzane: „Dlaczego ja, tak beznadziejny człowiek? Panie, znajdź sobie lepszych, godniejszych, zostaw mnie, popaprańca”. Źródłem każdego powołania jest Bóg, nie moje zdolności czy zasługi. Tajemnica Kościoła to między innymi właśnie to: że Bóg potrzebuje nas, słabych. Godzi się na to, że będzie przekazywany przez brudne ręce, głoszony przez nieczyste usta. Jego moc i świętość będą obecne zawsze wraz z ludzką ułomnością.
4. „I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim”. Szymon i jego wspólnicy mogli pomyśleć: „Taki wspólnik jak Jezus by się nam przydał. Obfite połowy pewne, żyć, nie umierać”. A jednak „zostawili wszystko”. Obfity połów jest znakiem hojności Boga, ale każde powołanie ma swoją cenę. Zawsze coś się zostawia i rozumiemy to lepiej niekoniecznie na początku drogi. To bywa strasznie trudne. Ale chodzi o wierność Komuś. A Jego widać wyraźnie tylko z tyłu, czyli wtedy, kiedy się idzie za Nim, naśladuje.