BYĆ PRZEWODNIKIEM, NIE POTYKACZEM
Dzisiejsza Ewangelia stała się inspiracją dla jednego z najwybitniejszych obrazów Petera Breughla „Przypowieść o ślepcach”. Na obrazie widzimy scenę, którą malarz mógł nieraz zobaczyć na drogach XVI-wiecznych Niderlandów – wędrującą grupę niewidomych żebraków, którzy próbują sobie nawzajem pomagać. Ale oto prowadzący grupę ślepiec przewraca się i pociąga za sobą cały korowód. Kolejni potykają się o leżącego przewodnika. Breughel wyraził w swym dziele cierpienie owych niewidomych nędzarzy, ale zarazem prawdę o każdym z nas, bo po to Pan Jezus opowiedział tę przypowieść.
Nikt z nas nie widzi dobrze to znaczy nie dociera do prawdy o sobie samym, o drugim człowieku, o świecie, wreszcie o Bogu. Nasz umysł jest ze swej natury ograniczony. Przede wszystkim nasz wzrok jest zmącony przez grzech i zawinioną ignorancję. Czy mamy więc prawo wskazywać innym co jest dobre, jak postępować? A tym bardziej, wskazywać drogę do Boga, do świętości?
Dziś częstą reakcją na nauczanie Kościoła jest stwierdzenie: „nie macie autorytetu, aby mówić nam o moralności”. Fakt gorszącego lub wręcz przestępczego zachowania niektórych kapłanów, zdaniem niektórych odbiera całej instytucji prawo do głoszenia prawdy o godności człowieka i zasadach moralnych porządkujących zachowanie w obszarze płciowości.
Inni z kolei uważają, że, żaden człowiek, żadna religia nie jest w stanie objąć tajemnicy Boga. Chrześcijanin nie powinien więc twierdzić, że zna prawdę o Nim i rościć sobie prawo do mówienia w Jego imieniu. Niektórzy krytycy Kościoła mogą nawet sięgnąć po tę przypowieść.
Nikt z nas nie ogarnie prawdy o Bogu, który jest nieskończony. Nauczyciel moralności, który nie próbuje postępować według tego, co mówi, nie jest wiarygodny. To wszystko prawda, choć nie ma żadnego logicznego uzasadnienia twierdzenie, że niemoralne zachowanie księdza X oznacza, że katolicy, duchowni i świeccy nie mogą mówić o 6 przykazaniu. Możemy i musimy przekazywać to, co otrzymaliśmy dzięki łasce wary. Ze słów Pana Jezusa wynika, że zakłada iż Jego uczniowie, a więc każdy z nas, ma rolę przewodnika. Mamy pomagać sobie nawzajem w drodze do świętości. Po to jest Kościół. Aby jednak być przewodnikiem, trzeba nieustannie oczyszczać wzrok swojej duszy., nieustannie się nawracać. Potrzebuję usunąć belkę, która może pojawić się w moim oku, albo raczej pozwolić, aby Pan Jezus ją usunął poprzez sakrament Spowiedzi. Jeśli chcę pomagać bliźnim, sam chętnie i z wdzięcznością będę przyjmować od nich upomnienia. Gdy zabraknie mi tej postawy, nie tylko nikomu nie pomogę, ale upadając innych pociągnę za sobą. Będą się o mnie potykać, jak ślepcy z obrazu Breughla.