WYRACHOWANY DWULICOWIEC I REFLEKTUJĄCY SIĘ BUNTOWNIK

WYRACHOWANY DWULICOWIEC I REFLEKTUJĄCY SIĘ BUNTOWNIK
Ojciec kochał obydwu synów tak samo. Do obydwu zwracał się tak samo; mówił do nich: „dziecko”. Jednak zachowania i postawy synów były bardzo różne. Pierwszy – gdy usłyszał polecenie ojca, by pracować w winnicy – odpowiedział: „idę, panie”, ale nie poszedł. Nic nie wskazuje, że w trakcie całej tej sytuacji nastąpiła jakaś refleksja, czy zmiana decyzji. Wygląda na to, że w momencie wypowiadania słów zapewniania o pójściu do pracy już istniało postanowienie niezrealizowania polecenia. Na zewnątrz (dziś powiemy: wizerunkowo) syn chciał uchodzić za posłusznego, poprawnego. Jednak jego słowa nie pokrywały się ani z jego wewnętrznym nastawieniem ani tym bardziej z jego czynami. Był wyrachowanym dwulicowcem.
Drugi syn miał naturę buntownika. Gdy usłyszał polecenie ojca odpowiedział krótko (dziś powiemy: asertywnie): „nie chcę”. Jednak później opamiętał się i poszedł. Grecki czasownik metalelomai, tutaj przetłumaczony jako opamiętał się oznacza także: żałować, zmienić zdanie, odczuwać wyrzuty. Wszystkie one ukazują wewnętrzną refleksję, jaka dokonała się w sercu drugiego syna. Przy samym ojcu jego postawa nie wyglądała dobrze. Jawił się jako nieposłuszny buntownik; zupełnie inaczej niż wizerunek pierwszego syna, na pierwszy rzut oka: układnego i posłusznego. Jednak ostateczne zachowanie drugiego syna okazało się dobre i właściwe. Bo był to buntownik, który potrafił dokonać refleksji nad swoim życiem i postępowaniem.
Pytania nasuwają się same: czy w naszym życiu nie jest tak, że często zachowujemy się jak dwulicowcy, którzy na zewnątrz chcą wyglądać ładnie i poprawnie, a wewnątrz myślą zupełnie inaczej? czy nie jest tak, że co innego mówimy (by przypodobać się otoczeniu), a robimy co innego? Taką niebezpieczną postawę możemy przyjmować zarówno wobec otoczenia, szczególnie wobec przełożonych, ale także – może próbujemy ją stosować wobec Pana Boga: z jednej strony spełniając religijne praktyki i udając w ten sposób pobożnych, a z drugiej strony – w sposób skryty, postępując nieuczciwie i grzesznie.
Ewangelia ewidentnie staje po stronie tego drugiego syna. Nie tyle popiera postawę buntowniczą, ile cały wewnętrzny proces przemiany, który dokonał się w tym synu. Choć można powiedzieć, że nawet w samym tym buncie była jakaś uczciwość. Bo przynajmniej drugi syn wypowiedział w tamtej chwili dokładnie to, co czuł i myślał. Był szczery, a nie dwulicowy i przebiegły. Jego postawa wzywa nas do szczerości i uczciwości, a przede wszystkim do umiejętności refleksji nad własnym życiem, do odwagi zmiany życia i przyznania się przed samym sobą (i otoczeniem) do swoich niewłaściwych wcześniejszych decyzji i zachowań.
Choć w Ewangelii akcent położony jest na postawy synów, to jednak przynosi ona także wiele światła tym, którzy pełnią w społeczeństwie funkcje przełożonych dla innych, a zatem stoją po stronie ojca z przypowieści. Czy nie jest czasem tak, że przełożony woli bardzo układnych i posłusznych poddanych, którzy zgadzają się we wszystkim ze swoim szefem? Czy na pewno jest to postawa oddania, a może po prostu skrajna obłuda? Czy zbuntowany podwładny, który powie szefowi, co naprawdę myśli, nie jest czasami bardziej wartościowy, tym bardziej, że swoje powiedziawszy i tak polecenie wykona? Na pewno czymś niewłaściwym w postawie szefa byłoby wytwarzanie takiej atmosfery i takich relacji, w których cenieni byliby jedynie zewnętrznie układni podwładni, od których szef oczekiwałby jedynie potakiwania. A przecież zbuntowany, a równocześnie umiejący reflektować nad własnym życiem pracownik może okazać się o wiele bardziej wartościowy, bo pokaże jakiś inny aspekt rzeczywistości, do tej pory przez przełożonego nie zauważany.

« 1 »

reklama

reklama

reklama