ŚWIĘTY PAWEŁ TO NIE DOKTOR JUDYM, CZYLI O WOLNOŚCI GŁOSZENIA EWANGELII
W dzisiejszej liturgii słowa ukazują się naszym oczom dwie osoby głoszące Ewangelię: Pan Jezus i św. Paweł. Spróbujmy z Ewangelii oraz drugiego czytania zaczerpniętego z Pierwszego Listu do Koryntian, wpatrując się w postacie Jezusa i Pawła, wydobyć wskazówki dla przepowiadania prawdy Bożej we współczesnym Kościele.
Najpierw spójrzmy na Jezusa. Pierwsza część Ewangelii opisuje Jego służbę wobec mieszkańców Kafarnaum. Jezus uzdrawia teściową Piotra, a wieczorem przebywa wśród wielu ludzi dotkniętych chorobami i zniewoleniami. Niesie im wsparcie i uzdrowienie. Następnego dnia, wcześnie rano, gdy jeszcze było ciemno, Jezus wymyka się na miejsce pustynne, aby się modlić. Prawdopodobnie znacznie skrócił swój nocny wypoczynek. Modlitwa to dla Niego czas trwania sam na sam z Ojcem. Ta właśnie więź z Bogiem Ojcem jest źródłem zaangażowania Jezusa na rzecz ludzi, jest źródłem Jego cudów i przepowiadania. Ze słów Szymona, który wraz z innymi uczniami odnalazł Jezusa – „wszyscy Cię szukają” przebija pewne nierozumienie, a nawet wyrzut wobec postawy Jezusa, odchodzącego na modlitwę. Szymonowi wydawało się być może, że trzeba się wyspać, by móc działać następnego dnia, bo tylu ludzi oczekuje słów i czynów Jezusa. Sam Jezus jednak wie, że poza wypoczynkiem potrzebne jest nade wszystko trwanie w głębokim zjednoczeniu z Bogiem Ojcem. Gdy wraca z modlitwy, udziela uczniom odpowiedzi, która niekoniecznie ich zadowala: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem”. Możliwe, że uczniowie liczyli na dalszą aktywność w Kafarnaum, tym bardziej, że właśnie tam zainteresowanie osobą Jezusa wzrastało. On jednak po pierwsze nie zważa na ten poklask (zresztą nigdy nie zważał i ostatecznie zawsze schodził na ubocze), a po drugie, wie, że Jego misją jest głosić Ewangelię szerzej niż tylko w mieście zaprzyjaźnionym, gdzie było wielu życzliwych, jak na przykład dom Szymona. W odpowiedzi Jezusa, w jej ostatniej części „na to wyszedłem”, zawarta jest jeszcze jedna bardzo ważna prawda. Jezus wskazuje, że „wyszedł” od Ojca i Jego misja ma źródło w woli Bożej. To jeszcze bardziej uzasadnia, dlaczego szukał czasu na modlitwę.
Dla głębszego zrozumienia przepowiadania Ewangelii w Kościele uwidaczniają się w tych rozważaniach następujące elementy: zakorzenienie misji głoszenia słowa Bożego w indywidualnej modlitwie, która nigdy nie jest zmarnowaniem czasu, dynamizm przepowiadania, niezwiązanego z jednym miejscem, a także wolność od względów ludzkich, szczególnie od chwały i poklasku.
A teraz spójrzmy na postać św. Pawła i jego słowa zawarte w drugim czytaniu: „Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!” Słowa te należy właściwie rozumieć. Ktoś bowiem może w nich zobaczyć jakiś wewnętrzny przymus i to o charakterze negatywnym. Nie należy ich czytać w duchu słynnej wypowiedzi Doktora Judyma z „Ludzi bezdomnych”: „otrzymałem wszystko, co potrzeba... Muszę to oddać, com wziął. Ten dług przeklęty...” Judym jako człowiek z ówczesnych nizin społecznych, zdobył wykształcenie medyczne i potem czuł się przymuszony, by spłacać zaciągnięty dług, służąc najbiedniejszym i wyrzekając się osobistego szczęścia. U Pawła nie było przymusu. Cała jego egzystencja i misja jako apostoła ukształtowały się w spotkaniu z Chrystusem zmartwychwstałym pod Damaszkiem. Tamto wydarzenie nadało kierunek całemu dalszemu życiu Pawła, które pojmował jako głęboką więź z Chrystusem. „Dla mnie żyć to Chrystus” – pisał (Flp 1, 21). Jak misja Jezusa wypływała z relacji do Boga Ojca, tak misja Pawła wynikała z jego więzi z Jezusem. Paweł świadom ogromnej łaski, jaka go spotkała, nie spłaca jakiegoś „długu przeklętego”, ale niesie światu prawdę i radość Ewangelii, którą odkrył jako najgłębszy sens ludzkiego życia. Dlatego jest „zaprogramowany” na głoszenie Ewangelii. To nastawienie na przepowiadanie nie jest przejawem przymusu, ani też znakiem zabicia wolności, ale właśnie wyrazem najgłębszej jego wolności. Słowo „obowiązek” to nie przymus, to prawdziwa realizacja wolności, imperatyw serca, to – jego, Pawła – powołanie, wypływające z więzi z Jezusem.
Wolność św. Pawła w głoszeniu Ewangelii wyraża się w jego podejściu do spraw materialnych i do relacji międzyludzkich. Apostoł pisze tak: „Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym zapłatę, lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko spełniam obowiązki szafarza. Jakąż przeto mam zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia”. Jako apostoł ma prawo do zapłaty i do utrzymania ze strony wspólnoty, której głosi Ewangelię; jako szafarz i sługa może jedynie wykonywać to, co jest jego obowiązkiem. Dobrowolnie rezygnuje zatem z praw przysługujących apostołowi. Św. Paweł ma świadomość, że w tle ewangelizacji znajdują się sprawy materialne. Wcześniej, gdy podczas drugiej wyprawy misyjnej przebywał we Koryncie, do mieszkańców którego teraz pisze list, pracował fizycznie: zajmował się wyrobem namiotów (por. Dz 18,3). Zarabiał i był niezależny. W tym samym Pierwszym Liście do Koryntian pisze o zbiórce materialnej na rzecz Kościoła w Jerozolimie. Paweł wie, że sprawy materialne trzeba uwzględnić w dziele głoszenia Ewangelii, zarówno w wymiarze pojedynczego głosiciela, jak i w wymiarze całych wspólnot. Sam równocześnie zachowuje maksymalną wolność od spraw materialnych. Wie, że głosi Ewangelię Jezusa i czyni to dla Jezusa, a nie dla własnego zabezpieczenia, a tym bardziej dla wygodnictwa życiowego.
Z kolei o swoich relacjach z ludźmi pisze tak: „nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam. Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych”. Paweł jest wolny i niezależny od ludzi. Przekazuje natomiast Ewangelię różnym grupom, solidaryzując się z ich statusem społecznym. Apostoł nie zmienia Ewangelii, aby ją złagodzić i przystosować do adresatów, lecz sam się przystosowuje do stylu życia odbiorców słowa Bożego, aby w żaden sposób nie przeszkodzić rozprzestrzenianiu się dobrej nowiny. Z jednej strony – zachowuje pełną wolność od względów ludzkich („zero” lęku przed ludźmi), a z drugiej – uwzględnia w stylu własnego życia warunki bytowe tych, wśród których działa. (Pamiętam, gdy posługiwałem w jednej z parafii, proboszcz, obecnie już nieżyjący, tłumaczył nam młodym wikariuszom sposób żywienia na probostwie, a trzeba zaznaczyć, że jedzenie było dobre, ale skromne. Mówił: staramy się tu tak jeść, jak przeciętna rodzina naszej miejscowości).
Dla rozumienia głoszenia Ewangelii we współczesnym Kościele można wydobyć następujące elementy z postawy św. Pawła: głoszenie Ewangelii wypływa z więzi z Jezusem, przepowiadanie wymaga wsparcia materialnego, ale sam głosiciel Ewangelii nie może z pieniędzy uczynić celu swego życia, one nie mogą go ani trochę zniewalać, styl życia współczesnego apostoła winien uwzględniać warunki życia tych, do których jest posłany. To wszystko pomoże mu głosić całą prawdę, bez lęku przed ludzką opinią. Niedawno kardynał Gerhard Müller przypomniał motto życiowe biskupa Münsteru Klemensa Galena: „nec laudibus, nec timore” („ani dla pochwał, ani ze strachu”). Chodziło o to, by w służbie Ewangelii nie czynić niczego dla własnej chwały, ani też nie kierować się lękiem.
Uwagi dotyczące przepowiadania, które zrodziły się z medytacji osoby Jezusa oraz te, które powstały w oparciu o analizę postawy św. Pawła, przybierają oczywiście określone kształty w zależności od tego, kto jest głosicielem słowa Bożego. Bo głoszenie nie jest zadaniem jedynie osób duchowych, ale także świeckich. Przecież to chrzest i bierzmowanie stanowią fundament więzi z Jezusem, a to z niej wypływa obowiązek przekazywania prawdy Ewangelii. Jest to obowiązek rodziców wobec dzieci, obowiązek internautów wobec innych użytkowników sieci. Oczywiście, jest to szczególny obowiązek kaznodziejów, katechetów, teologów.