NIEPOSŁUSZNI NIKOMU CZY POSŁUSZNI BOGU?
Swego czasu jedna z gazet propagowała medialną kampanię pt. „Nieposłuszne nikomu”. Na plakacie było zamieszczone owo hasło reklamowe oraz kobieca dłoń, trzymająca nadgryzione jabłko, a na nadgarstku widniała bransoleta w kształcie węża okalającego rękę. Kampania miała charakter feministyczny i promowała kobiecą niezależność od jakichkolwiek wpływów i nacisków. Nadgryzione jabłko i „wężowa” bransoleta wyraźnie przywoływały scenę kuszenia w raju, a kampanijne hasło „nieposłuszne nikomu” ostatecznie oznaczało nieposłuszeństwo samemu Bogu. Paradoksalnie plakat ten przekazywał dwie ważne prawdy. Po pierwsze, że istotą grzechu pierwszych rodziców (nie tylko Ewy, ale i Adama) było nieposłuszeństwo Bogu. Po drugie, że nieposłuszeństwo Bogu związane jest z posłuszeństwem szatanowi.
Dokładnie odwrotną postawę przyjął w swoim życiu Pan Jezus. Był posłuszny Bogu Ojcu. Przez całe ziemskie życie pełnił wolę Bożą i pozostał wierny tej postawie aż do końca. Szczególnie trudne było wytrwanie w posłuszeństwie podczas męki. Dzisiejsze drugie czytanie z Listu do Hebrajczyków nawiązuje do modlitwy Jezusa w Ogrójca, kiedy to nasz Pan, doświadczając skrajnego lęku przed męką, drżąc i pocąc się krwawym potem, prosił Ojca o uchronienie go przed męką, a równocześnie wyraził gotowość do wypełnienia woli Ojca do końca. Autor Listu do Hebrajczyków pisze: „z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci”. Z dzisiejszej Ewangelii dowiadujemy się z kolei, że Jezus już wcześniej tego lęku doświadczał: „teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę”. Jezus czuł wielki lęk, ale równocześnie wiedział, jakie otrzymał od Ojca zadanie do wypełnienia. Autor Listu do Hebrajczyków tak opisuje relację Jezusa do Ojca: „chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają”. O ile grzech przyszedł na świat przez nieposłuszeństwo Bogu, o tyle zbawienie dokonało się przez pełne posłuszeństwo Jezusa Ojcu. Można zatem powiedzieć, że zbawienie ma strukturę posłuszeństwa.
Dziś w dobie promowania indywidualizmu i niezależności człowieka (nie tylko kobiety), wydaje się, że posłuszeństwo jest jakimś przeżytkiem. Dużej części ludzi kojarzy się ono z ograniczeniem wolności, a nawet z przemocą. Postawa Jezusa potwierdza i przypomina, że posłuszeństwo nie tylko nie straciło na znaczeniu, ale że jest kluczowe na drodze do zbawienia. Najogólniej tę postawę potwierdza chrześcijanin, gdy z wiarą i przejęciem wypowiada słowa Modlitwy Pańskiej: „bądź wola Twoja”. Wyraża gotowość do zachowania takiej postawy, jaką Jezus przyjął w Ogrójcu.
Ta ogólna gotowość do pełnienia woli Bożej przybiera różne formy i kształty. Związane są z życiowymi powołaniami. Jeżeli ktoś został powołany do życia małżeńskiego, to ma być posłuszny Bogu wypełniając zadania i obowiązki wypływające z przysięgi małżeńskiej. W praktyce wyraża się to m.in. w tym, że mąż ma być posłuszny żonie (nie na zasadzie pantoflarza), a żona – mężowi (nie na zasadzie niewolnicy); posłuszni sobie nawzajem: to znaczy słuchający siebie nawzajem. Obecność współmałżonka przypomina bowiem o zadaniach, jaki Bóg dał do zrealizowania w małżeństwie. Jeśli z kolei ktoś został wezwany do życia w kapłaństwie czy w życiu konsekrowanym, to jego posłuszeństwo Bogu będzie polegało na wierności przyrzeczeniom i ślubom złożonym w dniu przyjmowania święceń czy też w dniu składania profesji zakonnej. Posłuszeństwo Bogu w kapłaństwie czy w zakonie wyraża się posłuszeństwem przełożonym kościelnym.
Zarówno w małżeństwie jak i w kapłaństwie oraz życiu zakonnym postawa posłuszeństwa jest weryfikowana, a nawet wypróbowywana w różnego rodzaju przeciwnościach i cierpieniach. Wtedy do chrześcijanina można odnieść słowa, które Autor Listu do Hebrajczyków wypowiedział pod adresem Jezusa: „nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał”. Trudne jest posłuszeństwo woli Bożej, gdy pojawiają się trudności w życiu małżeńskim. Posłuszeństwem Bogu jest wierność przysiędze małżeńskiej. W 1999 r. Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Polski wypowiedział następującą myśl: „Małżeństwo jest drogą świętości, nawet wtedy, gdy staje się drogą krzyżową”. Na te słowa często powołuje się wspólnota Sychar, która wspiera małżeństwa w trudnych doświadczeniach i kryzysach. Obecnie przy naszych ulicach trwa kampania medialna, promująca działania wspólnoty Sychar. Na bilbordach pojawia się hasło, będące życzeniem ze strony dziecka: „kochajcie się, mamo i tato”. Można śmiało powiedzieć, że słowa dziecka, są wyrazem woli Bożej, a przyjęcie tych słów jest posłuszeństwem Bogu ze strony małżonków.
Do posłuszeństwa Bogu, wyrażonego w woli przełożonych kościelnych wezwani są duchowni i osoby konsekrowane. Czasem księża czy osoby zakonne psioczą na swoich przełożonych, czasem są mocno niezadowoleni z ich decyzji. Jednak ostatecznie każdy ksiądz, zakonnik i zakonnica winni pamiętać, że składali uroczyste przyrzeczenia i śluby posłuszeństwa swoim przełożonym, winni pamiętać, że zbawienie ma strukturę posłuszeństwa i że mimo, iż posłuszeństwo nieraz wyciska „krwawy pot” z człowieka, to jednak jest ono jedyną drogą. Gdyby wszyscy księża i osoby konsekrowane w pełni realizowali posłuszeństwo, to Kościół byłby silniejszy.
Oczywiście postawa posłuszeństwa nie może być ślepa. Wiara i wymagania wiary są zawsze powiązane z rozumową refleksją. I tak, wezwanie do posłuszeństwa nie oznacza zgody na przemoc. Choć miłość małżeńska wymaga wielu ofiar oraz wyrzeczeń i czasem jest prawdziwą drogą krzyżową, to jednak osoba narażona na przemoc ma prawo do ochrony. Jedną z form takiej ochrony jest uznawana przez Kościół separacja. W tego typu skrajnych sytuacjach wyrazem posłuszeństwa Bogu i wierności przysiędze małżeńskiej będzie to, że osoba żyjąca w separacji lub samotnie po rozwodzie, nie będzie wiązać się z kimś nowym. Innym przejawem racjonalnego posłuszeństwa jest zasada, że jego granicę wyznacza grzech. To znaczy, gdyby jakiś przełożony świecki lub kościelny namawiał swojego podwładnego do czynu o charakterze niemoralnym, powołując się na posłuszeństwo, to wówczas podwładny ma prawo do zdecydowanego sprzeciwu. Sprzeciw sumienia należy okazać także w obliczu niesprawiedliwego prawa. Bo o ile nauka chrześcijańska mobilizuje do respektowania prawa cywilnego i jest to wręcz kolejne oblicze posłuszeństwa, o tyle przypomina o prawie do sprzeciwu wobec prawa niesprawiedliwego. Czasem tę postawę nazywa się obywatelskim nieposłuszeństwem i uznaje się ją za moralnie godziwą.
A wracając na koniec do samego posłuszeństwa, warto pokreślić, że jego realizacja mimo, iż nieraz wymaga „krwawego potu” prowadzi ostatecznie do zwycięstwa. Czasem to zwycięstwo objawia się jeszcze w życiu doczesnym, kiedy to np. małżonkowie po wielu latach małżeństwa i przezwyciężeniu wielu przeciwności, mówią sobie: „wygraliśmy życie”. Podobnie postrzega się kapłanów i zakonników, którzy wytrwali w powołaniu do końca życia. Ostatecznie jednak zwycięstwo wynikające z posłuszeństwa Bogu okaże się w chwili śmierci i w wieczności. W życiu Jezusa sam krzyż stał się Jego zwycięstwem nad szatanem i ostatecznym wywyższeniem. Miał tego świadomość Pan Jezus już przed swoją męką. Wypowiedział słowa, które słyszeliśmy dziś w Ewangelii: „Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”. Hasło reklamowe „Nieposłuszne nikomu” prowadzi do posłuszeństwa szatanowi, a to droga do porażki. Posłuszeństwo Bogu prowadzi do zwycięstwa. Trzeba zatem wybrać.