Obok Jezusa Chrystusa nie można przejść obojętnie. On sam i Jego nauczanie u jednych wywoływało i wciąż wywołuje zdumienie i zachwyt, u innych lęk i przerażenie. Co więcej, we wnętrzu jednego i tego samego człowieka te odczucia mogą się przedziwnie splatać.
Słowo z mocą nie było wypowiadane przez Jezusa tylko podczas Jego ziemskiego życia. Jest głoszone nadal przez Kościół, który w mocy Ducha Świętego jest posłany do świata, aby kontynuować misję Jezusa. Nadal więc przychodzi On do Kafarnaum i wszędzie tam, gdzie wybrzmiewa Jego słowo i sprawowane są sakramenty.
Duch nieczysty opanował bohatera dzisiejszej Ewangelii. Spowodował, że tego, który może go wyzwolić traktuje jako agresora. Ciekawe, że zniewolony człowiek przebywa w synagodze – miejscu nauczania, medytacji słowa i modlitwy. Ale dopiero obecność Jezusa powoduje manifestację zawartości jego serca. Jakież to aktualne. Współcześni niewolnicy ducha nieczystego, podobnie jak ten z synagogi, krzyczą wniebogłosy pod adresem Jezusa: „Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić?”. A przecież Jezus i Jego Kościół nie idą do świata po to, aby powodować zniszczenie, lecz wręcz przeciwnie, aby ocalać, przynosić pokój serca i miłosierdzie. Może ich doświadczyć każdy, jeśli tylko stanie wobec Boga i własnego stanu w prawdzie.
Jesteśmy niejednokrotnie świadkami, że misja Jezusa i Kościoła budzi sprzeciw. Największy jest on ze strony niewolników ducha nieczystego. Ich krzyk i agresja nie są przekonujące, choć mogą budzić niepokój. Dlatego tym bardziej potrzebujemy wsłuchania się w Słowo Boga, aby napełnić własne serce łaską, a jeśli zachodzi taka potrzeba, to również odważnie i z mocą powtórzyć za Jezusem: „milcz i wyjdź z niego!”
«
‹
1
›
»