Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak



Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Dłuższa wersja dzisiejszej Ewangelii rozpoczyna się od genealogii Jezusa. W wielu kościołach opuszcza się ją, przechodząc od razu do narodzin Jezusa, bo długi ciąg dziwnie brzmiących imion niewiele wiernym mówi. Dla pierwszych odbiorców Ewangelii św. Mateusza, czyli nawróconych z judaizmu chrześcijan, genealogia była jednak czymś niezwykle ważnym, ponieważ potwierdzała ich tożsamość i stanowiła rodzaj dowodu osobistego. Poza tym, zakotwiczenie w rodzie, pokoleniu, grupie dawało zawsze poczucie bezpieczeństwa. Dla nas dzisiaj rodowód Jezusa dalej jest ważny, ale podkreślamy w nim inne momenty. Po pierwsze, człowieczeństwa Jezusa. Byli bowiem w historii Kościoła ludzie, którzy to negowali, uważając, że Bóg nie mógł przyjąć słabego, grzesznego ludzkiego ciała. Rzeczywiście przyglądając się bliżej niektórym postaciom wymienionym przez św. Mateusza zauważamy, że nie wszystkie przynosiły Jezusowi chwałę, bo są tam i grzesznicy i poganie. Nie jest to więc jakaś wyidealizowana genealogia, ale dzięki niej właśnie widzimy, że Jezus, był synem nie tylko narodu wybranego, ale i całej grzesznej ludzkości, i że przyszedł zbawić wszystkich, nie tylko Żydów.

Anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie. Niektórzy, nazywają ten fragment Pisma Świętego drugim Zwiastowaniem. W odróżnieniu od Zwiastowania Maryi, które odbyło się „na jawie” i w ciągu dnia, Zwiastowanie Józefowi, czyli powiadomienie go o Bożych planach, odbyło się w nocy, podczas snu. Jeszcze dwukrotnie najważniejsze decyzje swego życia Józef będzie podejmował w nocy i jak się wydaje nie chodzi tu tylko o porę dnia. Noc, w tamtym czasie, kojarzona była bowiem z działaniem złych mocy i szczególną aktywnością pokus. Noc, byłaby więc także opisem stanu jego ducha, szarpanego wątpliwościami. Józef trzykrotnie jednak pokonał siły nocy, trzykrotnie okazał się mocniejszy niż „ciemna noc”, która ogarnęła jego duszę. Był więc nie tylko ostatnim patriarchą, ale i pierwszym „prawdziwym mężczyzną”, dla którego miłość i odpowiedzialność za innych, były ważniejsze niż osobiste urażone ambicje.

Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus. W święto narodzenia Najświętszej Maryi Panny słyszymy w Ewangelii o … narodzeniu Jezusa. Czy to nie jest jakiś nieporozumienie? Nie. Po pierwsze, dlatego, że Ewangelie nie przekazały nam żadnych wiadomości o narodzeniu Maryi, stąd całą naszą wiedzę na ten temat musimy czerpać z apokryfów, pism nawiązujących do Ewangelii, ale nie uznanych za natchnione. Po drugie, wszystko co tradycja, a więc i wspomniane apokryfy, przekazały nam o narodzeniu i dzieciństwie Maryi (długo wyczekiwana, wymodlona, od maleńkości bojąca się Boga, pracowita i nad wyraz dojrzała, pobożna, święta), odnosiło się ostatecznie do Tego, który dopiero miał się narodzić – do Jezusa, jej Syna. Narodziny Maryi i jej dzieciństwo były więc zapowiedzią narodzin i dzieciństwa Jezusa. Mówiąc inaczej, opisując nam cudowną jutrzenkę, aurorę (Narodziny Maryi), apokryfy chciały tylko powiedzieć jak wspaniały będzie ów dzień, gdy zajaśnieje światu „Słońce Sprawiedliwości” (Narodziny Jezusa).
« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama