Potem Lewi wydał dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu… W czwartym dniu Wielkiego Postu słuchamy Ewangelii, w której widzimy uczniów Jezusa bawią się z Nim na uczcie. Wydawać by się mogło, że ten fragment nie pasuje do czasu, gdy Kościół wzywa nas do pokuty. Czwarte przykazanie kościelne mówi: „w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach.” Może ze względów „wychowawczych” należałoby przeczytać inny fragment, bardziej pokutny?
Ten kto decydował o takim a nie innym doborze czytań, wiedział czym jest Wielki Post. To czas, w którym chcemy mocniej odczuć potrzebę nawrócenia i podjąć bardziej zdecydowane kroki w tym kierunku. Historia, którą dziś słyszymy na Mszy jest historią nawrócenia. Lewi, którego znamy jako apostoła Mateusza, pod wpływem spotkania z Jezusem chce radykalnie zmienić swoje życie. Ściśle rzecz biorąc pozwala, aby to On je zmienił. Podejmuje konkretne działanie – zostawia urząd celny i staje się uczniem Chrystusa. Wchodzi na drogę nawrócenia, przenośnie i dosłownie, bo pierwszy gest Lewiego to wstać i iść z Nauczycielem. Ten gest wyraża rzeczywistość głębszą – chce iść przez życie, słuchając i naśladując Pana Jezusa.
Lewiego przepełnia radość i wdzięczność, którą wyraża w naturalny w swoim środowisku sposób – urządza ucztę. W ten sposób chce się odwdzięczyć. Bóg nie chce od nas zapłaty za swoje dary, ale, owszem, oczekuje wdzięczności. I oczekuje, że będziemy umieli cieszyć się ze swojego nawrócenia. Jeśli nie odczuwam radości z decyzji o zmianie jakiegoś aspektu swego życia, aby być bliżej Boga, to znaczy, że jeszcze się nie nawróciłem. Być może coś się we mnie zmienia, ale nie widzę celu, a zarazem motoru tej zmiany, jaką jest miłość. Dlatego okres Wielkiego Postu, choć pełen powagi, jest czasem radosnym.
Tu może pojawić się wątpliwość: a co z postem czyli umartwieniami? Czy pozostaną tylko w tradycyjnej nazwie tego okresu liturgicznego? Radość nie podważa sensu umartwień, które podejmujemy w Wielkim Poście. W Środę Popielcową usłyszeliśmy radę Pana Jezusa: Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Pan przede wszystkim chce, aby nasz żal za grzechy był autentyczny, a więc skierowany ku Bogu, który widzi w ukryciu. Ale równocześnie mówi o namaszczeniu głowy, co było znakiem świętowania. Świętowanie na pokaz też byłoby obłudą. Musi być powód do świętowania. Tym powodem jest właśnie decyzja o nawróceniu, która przekłada się między innymi na podjęcie uzdrawiającego postu i ożywiającego umartwienia. Lewi, gdy ruszył za Jezusem, dopiero rozpoczął proces swojej przemiany. Czeka go wiele trudu, ale jest szczęśliwy, bo wie, że ten wysiłek otwiera go na Miłość.