Jutro w uroczystość zesłania Ducha Świętego kończy się okres wielkanocny, pojutrze – rozpoczyna się okres zwykły w liturgii, symbolizujący codzienne życie Kościoła. Dziś otrzymujemy dwa czytania, które są zakończeniami dwóch ksiąg Nowego Testamentu.
Najpierw słyszymy ostatnie zdania z Dziejów Apostolskich, opowiadające o św. Pawle przebywającym w Rzymie, w areszcie domowym. Słuchacz słowa może nie zdawać sobie sprawy z tego, że to całkowita końcówka księgi Dziejów Apostolskich. Opowiadanie jest jakby urwane, niedokończone. I właściwie zachęca do kontynuowania pisania dalszych dziejów. Cała historia chrześcijaństwa, w tym także nasze życie, są dalszym ciągiem tej księgi, która będzie pisana aż do powtórnego przyjścia Chrystusa. Każdy z nas jest wezwany do tego, by zapisać kolejną stronę tej historii. Czyńmy to świadomie, mając na uwadze to, że ci, którzy przyjdą po nas, będą chcieli przeczytać nowe stronice, by znaleźć na nich nasze świadectwo.
W ramach Ewangelii słyszymy z kolei ostatni fragment Ewangelii według św. Jana. Brzmi uroczyście i podniośle, jak zakończenie: „Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, jakie trzeba by napisać”. Zastosowana tu przenośnia, charakterystyczna dla wielu starożytnych epilogów, wskazuje na ogrom dzieła Jezusa Chrystusa, tego dokonanego podczas ziemskiej działalności, ale także tego, które spełnia się w historii Kościoła i świata. W tym sensie można powiedzieć, że zakończenia Dziejów oraz czwartej Ewangelii są podobne: otwierają się na przyszłość i symbolicznie obejmują dzieje Kościoła w czasach ostatecznych, czyli od wniebowstąpienia Jezusa do Jego powtórnego przyjścia.
Przed samym zakończeniem Ewangelii Jana pojawia się dość tajemnicza rozmowa Jezusa z Piotrem, pytającego o los umiłowanego ucznia, w którym tradycja widzi św. Jana: „Odpowiedział Jezus [Piotrowi]: «Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, to cóż tobie do tego? Ty pójdź za Mną!»”. Są to ostatnie słowa Jezusa zapisane w Ewangelii według św. Jana. Wskazują one na dwie ważne postawy, które mogą przyjmować poszczególni chrześcijanie. Jedni mają „iść”, drudzy „pozostać”. Ci pierwsi powołani są do wyruszania w drogę, do aktywnej misji, do działalności ewangelizacyjnej i apostolskiej. Takimi byli na pewno Piotr i Paweł, których aktywność opisały Dzieje Apostolskie. Zaś ci drudzy powołani są do postawy „pozostawania”, czyli przebywania w obecności Pana, do modlitwy i kontemplacji, która jest zapowiedzią pełnego zjednoczenia z Jezusem na końcu czasów. Dlatego to Jezus powiedział: „chcę, aby pozostał, aż przyjdę”. W historii Kościoła te dwie postawy objawiały się m.in. w powoływaniu do życia zarówno zakonów czynnych, jak i kontemplacyjnych.
Co te słowa oznaczają dla nas? Często mówimy, że w życiu należy łączyć obydwie postawy: modlitwy i aktywności. Mamy być połączeniem Piotra i Jana, albo połączeniem ewangelicznych sióstr: czynnej Marty i słuchającej Marii. I to wszystko prawda. Jednak aktualnie można odczytać wiele nowych form owego „pozostawania”, które Jezus w dzisiejszej Ewangelii mocno akcentuje. Współczesny człowiek jest bardzo mobilny, wiele podróżuje, chwyta różne doznania. Wręcz woli taki ruch niż pozostawanie na miejscu, we własnym mieszkaniu, we własnym domu. Ta niechęć do pozostawania na miejscu wyraża się często w tym, że nie chce zakładać rodziny: nie zawiera małżeństwa, nie decyduje się na rodzicielstwo. Małe dzieci utrudniają podróże, właściwie przymuszają, by pozostawać na miejscu. Niektórzy mówią, że to nudne życie. Jednak Jezus wzywa do „pozostawania”. Życie rodzinne to życie pogłębione, to miejsce realizacji miłości odpowiedzialnej i ofiarnej. W takim życiu są radości, troski i cierpienia, ale jest w tym wszystkim jakaś mistyka.
Podobnie ma się rzecz z życiem Kościoła. Czasem wydaje się, że trzeba ciągle działać, podejmować nowe aktywności: albo w świecie realnym albo wirtualnym. Rzeczywiście różne działania ewangelizacyjne są potrzebne, ale nie są one całym życiem Kościoła. Trzeba „pozostać” na miejscu: w parafii, zachowując rezydencję i oddając się całkowicie służbie swoim parafianom, we własnej kaplicy czy kościele parafialnym, by tam trwać w obecności Pana i budować lokalną wspólnotę, przy swoim biurku, by czytać i studiować, nie tylko treści internetowe, ale nade wszystko pogłębione książki teologiczne, które pozwolą zgłębić prawdę Bożą. Wszystko to staje się mistyką „pozostawania” na miejscu, w obecności Pana.