Sól ziemi czy piasek w zębach?

„Sól ziemi”. To powiedzenie weszło do naszej kultury tak głęboko, że wielu nie wie, iż ma ono źródło w Ewangelii. Sól jest tak ważnym składnikiem naszego pożywienia, że nie musimy przeprowadzać badań historycznych, aby zrozumieć metaforę sprzed tysiącleci.

Sól nie ma żadnych wartości odżywczych, ale nasz organizm jej potrzebuje. Owszem, może żyć bez niej, ale po jakimś czasie zacznie chorować. Świat potrzebuje chrześcijan, to jest świadków prawdy o Bogu i Jego miłości do ludzi. Może funkcjonować nie znając jej, nie jest bowiem niezbędna do biologicznego przetrwania. Ale człowiek, który nie może zbliżyć się do najważniejszej prawdy o świecie i sobie samym, w jakiś sposób choruje na duszy, nawet jeśli tego nie dostrzega. Może być mądry, dobry i szlachetny, ale czegoś ważnego mu brakuje. Podobnie rzecz ma się z całymi społeczeństwami i kulturą. Sól nie jest jedną więcej przyprawą, którą można zastąpić lub się bez niej obyć. Podobnie prawda zawarta w religii chrześcijańskiej nie jest jedną więcej mądrością, lecz ma dla człowieka znaczenie fundamentalne.

W czasach Pana Jezusa sól odgrywała jeszcze większą rolę niż dziś. Stanowiła najważniejszy środek chroniący żywność przed zepsuciem. Pan Jezus prawdopodobnie chciał odnieść się również do tej funkcji soli, wskazując nam ważny wymiar misji chrześcijanina – chronić świat przed zepsuciem, przed grzechem. Sama prawda objawiona pełni taką funkcję. Choć człowiek może siłami danego przez Boga rozumu poznawać dobro i zło i dokonywać właściwych wyborów, to jednak bez nadprzyrodzonego objawienia i łaski, jest to trudne a czasami staje się niemożliwe. Nasz rozum może zostać zaślepiony i to nie na poziomie poszczególnego człowieka, ale całej kultury. Przykładem, jednym z wielu, ale wyjątkowo jaskrawym, jest przyzwolenie na zabójstwo niewinnych istot ludzkich, jakimi są dzieci nienarodzone. Z punktu widzenia rozumu sprawa wydaje się oczywista, a jednak całe zastępy naukowców, twórców kultury, ludzi mediów i polityków skutecznie próbują zakrzyczeć prawdę.

Chrześcijanin jest solą ziemi. Ale aby pełnić tę rolę, musi najpierw strzec samego siebie, aby nie utracić smaku. Oznacza to ciągłe pogłębianie naszej wiary. Nie chodzi tylko o wiedzę, choć ta jest niezbędna. Czy poświęcam czas na modlitwę, lekturę Pisma Świętego, ale także nauczania Kościoła? Tu jest dobra okazja, aby dokonać „lokowania produktu”. Portal Opoka zawiera mnóstwo wartościowych artykułów, pomagającym lepiej poznać i przeżywać prawdy naszej wiary i moralności.

Jednak sama wiedza teoretyczna jeszcze nie jest solą. Jeśli nie żyjemy naszą wiarą, tracimy smak. Słowa Pana Jezusa są bardzo surowe – chrześcijanin, który utracił smak, nie służy światu, jest bezużyteczny. Paradoksalnie, letni chrześcijanin może być łatwiej akceptowany przez tych, którzy wiarę odrzucają. Nie jest jednak solą, lecz w najlepszym wypadku pyłem, bez smaku i zapachu. Kiedy zaś żyje w sposób wyraźnie sprzeczny z tym co wyznaje ustami, bardziej przypomina piasek niż sól.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama