Konferencja dzień po. Dlaczego premierowi tak zależy na sprzedaży ellaOne?

Skutki uboczne zażywania tabletki „dzień po” to m.in. krwotoki i poronienia. Taki środek będzie mogła dostać 15-latka, choć nie mogłaby ona legalnie kupić napoju energetycznego. Pigułka „dzień po” będzie dostępna bez recepty – zapowiedział premier Donald Tusk.

Już po raz drugi premier rozpoczął konferencję prasową od tej informacji, jakby przywiązywał do sprawy wyjątkowo dużą wagę. Tym razem ogłosił, że przepisy są już gotowe – co oczywiście oznacza, że czeka je jeszcze cała procedura legislacyjna. Aby kupić tabletkę ellaOne nie będzie konieczna pełnoletność. Wystarczy mieć ukończone 15 lat.

Trudno powiedzieć, czy Donald Tusk ma jakieś powody, dla których naprawdę zależy mu na powszechnej dostępności ellaOne, czy raczej chodzi o zajęcie czymś opinii publicznej. Bądź co bądź konferencja odbywała się, nomen omen, dzień po – uwolnieniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. A cała ich sprawa nie jest, jak sądzę, szczególnie korzystna dla rządu, nawet jeśli wzbudza zachwyt jego szalikowców. Za tezą o odwracaniu uwagi przemawiałoby też to, że przy okazji premier zapowiedział złożenie w sejmie projektu ustawy legalizującej aborcję na życzenie do 12. tygodnia ciąży. Nie wszyscy koalicjanci popierają pomysł (co zresztą Donald Tusk od razu przyznał), więc szansa, że projekt ugrzęźnie jest na szczęście duża. Jednak nawet jeśli motywacją premiera jest wywołanie innego konfliktu niż ten o szefów CBA czy o media publiczne, to pomysł sprzedaży ellaOne niemal bez ograniczeń brzmi niebezpiecznie, a jego realizacja jest niestety całkiem prawdopodobna.

Tabletka „dzień po” działa poronnie. Można to zakrzykiwać i przekonywać – to ostatnio dość modna internetowa teza – że dopóki zarodek się nie zagnieździ, kobieta nie jest w ciąży, ale fakt jest faktem: jeśli doszło już do połączenia plemnika z komórką jajową, ellaOne utrudnia implantację. Takie jest działanie tej pigułki. I taki jest powód, dla którego nie powinna ona być w ogóle sprzedawana. Zresztą jak pokazuje raport Ministerstwa Zdrowia, po jej zażyciu zdarzały się też poronienia – widocznie niektóre kobiety zażyły pigułkę będąc już w dość zaawansowanej ciąży.  

Ministerialne dane dotyczą odnotowanych w Polsce skutków ubocznych zażycia ellaOne. Jak się dowiadujemy, najczęściej zdarzał się krwotok z pochwy, albo niechciana ciąża. Ministerstwo nie precyzuje, czy w tym drugim przypadku chodzi o to, że pigułka nie zadziałała, czy o sytuacje, kiedy tabletka tak rozregulowała cykl kobiety, że zaszła ona w ciążę w niespodziewanym momencie. Możliwe, że to drugie, bo brak skuteczności odnotowano osobno, ale osobno zapisywano też nieskuteczność antykoncepcji postkoitalnej, więc wykaz nie jest tak czytelny, jak powinien być, a zatem i skutki zażywane ellaOne nie są zbadane w stu procentach. Samo ministerstwo przyznało zresztą, przekazując swoje informacje, że na ich podstawie nie da się ocenić bezpieczeństwa stosowania pigułki. W zupełności jednak wystarczają, by uznać, że „tabletka po” nie jest środkiem, który należy sprzedawać bez ograniczeń.

Według pomysłu premiera, ma istnieć ograniczenie, ale w zasadzie fikcyjne. W sklepie czy aptece można sprawdzić, czy ktoś jest pełnoletni, bo wystarczy dowód osobisty, ale jak miałaby potwierdzić swój wiek 15-latka? Pokaże legitymację szkolną? Dziewczyna w takim wieku nie może dziś legalnie kupić napoju energetycznego, za to lada chwila będzie mogła dostać środek, który może spowodować krwotok. Nie będzie potrzebowała nawet zgody rodziców.

 

Godło i barwy RPProjekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama