Dłuższa praca? Niekoniecznie. [GN]

Czy jedynym sposobem na rozwiązanie problemu braku pieniędzy na emerytury jest podniesienie wieku emerytalnego?

Trzy czwarte Polaków nie chce podwyższenia wieku emerytalnego. Rząd już się nie upiera i szuka innych rozwiązań dla trzeszczącego w szwach systemu emerytalnego.

Miał być leżak pod palmami, ciepłe kraje i zwiedzanie świata — a to wszystko dla emerytów „po reformie”, którzy oprócz emerytury z ZUS dostaną drugą — z prywatnych funduszy emerytalnych. Teraz już wiemy, że nie będzie tak różowo. Na wyższe emerytury w przyszłości mogą liczyć jedynie ci, którzy mają wysokie zarobki i będą pracować długo powyższej wieku emerytalnego. Emerytury pozostałych nie będą wyższe od ZUS-owskich w starym systemie. Im musi wystarczyć zimny Bałtyk, i to poza sezonem.

Zreformować reformę

Nowy system emerytalny, w którym każdy zbiera na indywidualnych kontach w ZUS własną składkę, a na dodatek część tej składki daje wybranemu funduszowi emerytalnemu do inwestowania, miał być prosty, przejrzysty i przede wszystkim odporny na kryzysy i zmiany demograficzne. Po 10 latach wiadomo już, że taki nie jest.

— Nie tylko politycy się mylą. Poważni ekonomiści nie przewidzieli kryzysu ekonomicznego, przecenili rynek kapitałowy — mówi minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak.

Teraz ekonomiści i politycy myślą nad tym, jak dokończyć rozpoczętą 10 lat temu reformę systemu emerytalnego, a właściwie jak ją... zreformować. Bo mimo wprowadzenia indywidualnych kont, podziału składki emerytalnej na część dla państwowego ubezpieczyciela i inwestycyjną, mimo ograniczenia możliwości przejścia na wcześniejsze emerytury, system ciągle jest daleki od równowagi i grozi zawaleniem.

67 lat, a może 70

Do tej pory minister Fedak i wielu ekonomistów uważali, że jedynym sposobem zapewnienia godnej emerytury przyszłym pokoleniom jest jak najszybsze podniesienie wieku emerytalnego. Nawet do 70 lat. Musimy pracować dłużej, żeby unieść ciężar utrzymania niepracujących, których w starzejącym się społeczeństwie będzie coraz więcej. O takiej konieczności 10 lat temu mówili autorzy reformy. Jednak już wtedy te zapowiedzi nie spodobały się większości Polaków, a kolejne rządy nie miały odwagi ich realizować wbrew społeczeństwu. Minęło 10 lat i opinia publiczna w tej sprawie się nie zmieniła. Dla zdecydowanej większości emerytura — w wieku 60 lat dla kobiet, o pięć lat późniejsza dla mężczyzn — to święte prawo. To nic, że eksperci mówią o „dyskryminacyjnym przywileju kobiet”, a rzecznik praw obywatelskich uznał różnicę wieku w przechodzeniu na emeryturę za kolidującą z konstytucyjną zasadą równości. Kobiety wolą wcześniej kończyć pracę, nawet za cenę niższych świadczeń. Marzenie o jak najwcześniejszej emeryturze jest bardzo silne. Świadczy o tym chociażby ostatnia propozycja strażaków, którzy chcą, by w zamian za nadliczbowe godziny rząd umożliwił im przejście na wcześniejszą emeryturę.

Zdaniem prof. Tadeusza Szumilicza z Katedry Ubezpieczenia Społecznego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, zrównanie wieku emerytalnego, a następnie podniesienie go jest konieczne. Nie tylko z tego powodu, że rodzi się mało dzieci i zastępowalność pokoleń nie jest zachowana. Jak zauważa profesor, w ostatnich latach przedłużył się okres nauki, pracę zaczynamy zazwyczaj po studiach, z drugiej strony żyjemy coraz dłużej i coraz dłużej cieszymy się dobrym zdrowiem. Zmiany jednak powinny następować stopniowo.

— W warunkach panujących teraz na rynku wydłużanie lat pracy jest fikcją — mówi Tadeusz Chwałka, wiceprzewodniczący Forum Związków Zawodowych. — Chociażby z tego powodu, że pracodawcy korzystają z każdej okazji, żeby pozbyć się starszych pracowników i zastąpić ich młodszymi, z niższą pensją. W górnictwie zmuszano czterdziestolatków do przechodzenia na wcześniejszą emeryturę. W Legnicy ludzi wyrzuca się z pracy na wcześniejszą emeryturę, chociaż oni sami tego nie chcą, a w firmach są wakaty.

Wypycha się na emerytury bardzo dobrych fachowców, z dużym doświadczeniem, którzy mogliby jeszcze zrobić wiele dobrego i, co ważne, którzy chcą dłużej pracować. Jeśli rząd zamierza utrzymać starszych pracowników na rynku pracy, musi do tego najpierw przekonać pracodawców.

Musimy czy możemy?

— Nowy system emerytalny miał dać ubezpieczonemu wolny wybór, by sam decydował o swojej przyszłości — podkreśla prof. Szumilicz. — Tymczasem on te wybory ogranicza. Dlaczego nie możemy zmienić decyzji i przenieść swoich pieniędzy z OFE do ZUS? Dlaczego do OFE odprowadzanych jest akurat 7,3 proc. naszych pensji brutto? Może stawka mogłaby być płynna i może moglibyśmy decydować, jaką jej część powierzymy funduszom?

O dziwo, minister Fedak nie mówi „nie”, a nawet w tej liberalizacji systemu emerytalnego idzie jeszcze dalej. — Może w ogóle powinniśmy odejść od ustalania wieku emerytalnego — zastanawia się minister pracy. — O wysokości emerytury decydowałaby wysokość zgromadzonych składek. Każdy musiałby wypracować pewne minimum na późniejsze minimalne świadczenie emerytalne. Oczywiście z każdym kolejnym przepracowanym rokiem rosłaby wysokość przyszłej emerytury.

Zdaniem minister, można też dyskutować nad procentem składki odprowadzanej do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Wzorem dla minister jest Szwecja, gdzie inwestowanych jest tylko 2 proc. składek. Do rozważenia jest również propozycja, by część należną drugiemu filarowi pracownicy mogli sami inwestować w akcje i obligacje. Wtedy zaoszczędziliby na prowizjach funduszy, jednak nie mogliby tej części składki odpisać od podatku.

— Te same obligacje, bony skarbowe i akcje, w które inwestują OFE, każdy obywatel może dużo taniej, bo bez prowizji, kupić na najbliższej poczcie — zaznacza Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.

Inni widzą zagrożenia

— Majstrowanie przy drugim filarze jest niemoralne. To są nasze pieniądze i nie można nimi łatać dziury w ZUS — ostrzega Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ. — Boję się, że OFE podzielą los Funduszu Rezerwy Demograficznej. Rząd zabrał z niego 7,5 mld zł na łatanie dziury budżetowej, chociaż fundusz ten utworzono po to, by uzupełnić przyszłe niedobory w funduszu emerytalnym, wynikające ze starzenia się społeczeństwa.

Fundusz Rezerwy Demograficznej nie ma szczęścia do decyzji politycznych. Powstał na starcie reformy emerytalnej, by zwiększyć bezpieczeństwo przyszłych wypłat emerytur. Miał do niego wpływać 1 proc. składek emerytalnych, a oprócz tego miał być zasilany dochodami z prywatyzacji. Ale już na samym początku, kiedy w budżecie brakowało pieniędzy, politycy dziesięciokrotnie zmniejszyli odpis ze składki. Potem co roku nieznacznie go zwiększano, tak że obecnie wynosi 0,35 proc. Do FRD nie wpływały też środki z prywatyzacji. W efekcie jego zasoby są prawie dziesięciokrotnie mniejsze, niż początkowo zakładano.

Bomba w ZUS tyka

Państwo w tym roku dołoży do ZUS 66 mld zł. Jeśli nic się nie zmieni (w przypadku systemu emerytalnego trudno liczyć na szybkie zmiany), za 4 lata różnica między wpływającymi składkami a wypłacanymi świadczeniami wzrośnie do 70 mld zł, a w 2030 r. przekroczy 87 mld zł.

Oprócz podniesienia wieku emerytalnego, minister Fedak chciałaby zaktywizować Polaków w wieku okołoemerytalnym. Teraz pracuje zaledwie 28 proc. osób w wieku 55—64 lat, i jest to najniższy odsetek wśród państw Unii Europejskiej. Jej zdaniem, rozsądną polityką rodzinną trzeba zachęcić Polaków do rodzenia dzieci. Uchylając drzwi naszego rynku pracy, pozwolić obcokrajowcom na pracę i płacenie podatków w Polsce.

— Z tym otwarciem drzwi byłbym ostrożny — komentuje Cezary Mech, doradca prezesa NBP, były wiceminister finansów. — Bardziej korzystne byłoby zatrzymanie emigracji zarobkowej i powrót 2,5-milionowej rzeszy naszych emigrantów.

Wiesława Taranowska ma inny pomysł na dopięcie budżetu emerytalnego: — Trzeba przede wszystkim zwiększyć dochody ZUS przez większą aktywizację zawodową, likwidację szarej strefy, która jest rozpowszechniona w budownictwie, usługach hotelarsko-gastronomicznych i usługach świadczonych na rzecz rodzin i zlikwidować uprzywilejowane opodatkowanie rolników. Trzeba dać ludziom zarobić, żeby mogli odprowadzać wyższe składki i dodatkowo się ubezpieczyć na starość.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama