Czas sesji

Przed studentami czas maksymalnego sprężenia się i wytężonej pracy


Marcin Gomółka

CZAS SESJI

Styczeń to dla studentów wszystkich kierunków czas gorączkowych przygotowań do sesji. Tymczasem...

Błędem byłoby twierdzić, że student uczy się cały czas. Robi to tylko wtedy, kiedy zmusza go do tego sytuacja, a więc albo przed kolokwium w trakcie semestru, albo przed egzaminem.

Od przypadku do przypadku

Komfort mają ci studenci, którzy od początku października sumiennie uczęszczają na wykłady i wiedzą, jaki jest zakres literatury do egzaminu. Nieco gorzej wygląda to w przypadku osób, które na zajęcia chodzą od przypadku do przypadku albo wcale. W połowie stycznia zaczynają poszukiwać notatek, zdarza się, że pokażą się na ostatnim wykładzie. Często osiągają efekt odwrotny od zamierzonego, gdyż prowadzący skojarzy... ale fakt, że nigdy wcześniej ich nie widział.

Niezależnie od wykładowej frekwencji czy posiadania notatek przedsesyjna gorączka udziela się wszystkim. - Sesja to jakby probierz, barometr tego, czego nauczyliśmy się w ciągu semestru. Dla niektórych jest okazją do sprawdzenia swej odporności na stres, a także tego, czy potrafią dobrze kombinować i prześlizgnąć się przez sito egzaminacyjne, czy też nie. Każdy ma coś do udowodnienia. Jednym słowem totalny targ rozmaitości - mówi Agnieszka, studentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim.

Narkotyki i cudze prace

Studenci różnie przygotowują się do sesji. - Jedni uczą się systematycznie, inni, niestety, nie. Mam takich kolegów, którzy twierdzą, że jedna noc wystarczy im na przeczytanie grubego skryptu. W jaki sposób to robią? Nietrudno zgadnąć. Dopalacze lub coś mocniejszego - podkreśla studiujący w Lublinie Mariusz. Niektórzy spośród studentów twierdzą wręcz, że po zażyciu narkotyków materiał staje się bardziej interesujący. No a jakie jest samopoczucie już po sesji? - Oj, ciężko. Senność, bóle głowy, jakby czegoś brakowało - zdradza Krzysztof, student informatyki.

Bardzo negatywnym zjawiskiem jest też oddawanie na zaliczenie semestru prac napisanych przez inne osoby albo żywcem skopiowanych z Internetu. - Nie mam czasu siedzieć nad pracą tydzień lub dłużej. Operacja „kopiuj - wklej” wszystko załatwia. Jeśli komuś nie chce się zrobić nawet tego, może zlecić napisanie pracy wyspecjalizowanej firmie albo komuś, kto się na tym zna i szuka gotówki - stwierdza Artur, przyszły biolog.

Ile kosztuje napisanie pracy? Ceny są różne. Za zwykłą zaliczeniową, a więc referat bądź esej o objętości pięciu stron, trzeba zapłacić w przedziale 80-200 zł. Termin realizacji zamówienia trwa około tygodnia. Licencjat bez badań i obliczeń, napisany tylko na podstawie dostarczonych materiałów, kosztuje ok. 1500 zł, zaś z badaniami 1800 zł. Inne usługi to: plan pracy - 200 zł, wykonanie ankiety badawczej - 300 zł, redakcja pracy, czyli poprawki stylistyczne - 600 zł.

System punktowy

Już od kilku lat na polskich uczelniach wyższych upowszechnił się tzw. system punktowy. Polega on na tym, że w ciągu semestru, roku bądź całego okresu kształcenia student musi zgromadzić określoną liczbę punktów. Ich uzyskanie związane jest z faktem zaliczenia przedmiotu, nie ma natomiast nic wspólnego z oceną. - Studenci otrzymują oceny, które potem są przeliczane na punkty. Nie jest tak, że ocen nie ma. Służą jako podstawa wyjściowa do przyznania określonej liczby punktów - wyjaśnia dr Mirosław Matosek z Wyższej Szkoły Gospodarki Euroregionalnej w Józefowie. Kiedy student otrzymuje punkty? - Jest to możliwe tylko wtedy, gdy uzyska pozytywną ocenę z danego przedmiotu. Czy jest to ocena dobra, bardzo dobra lub dostateczna, nie ma w tym przypadku większego znaczenia - dodaje dr Matosek. Każdemu przedmiotowi przyporządkowana jest określona liczba punktów, w zależności od skali jego trudności. Pod uwagę bierze się również tzw. całkowity nakład pracy, wymagany do zaliczenia przedmiotu, a więc zajęcia na uczelni pod okiem pracownika naukowego, pracę własną studenta w szkole oraz w domu.

Jak oceniają ten system studenci? - Nie jest zły. Punkty dokumentują postępy, nie należy utożsamiać ich z ocenianiem w ujęciu tradycyjnym, które istnieje niezależnie od systemu punktowego. Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że jeśli student będzie maksymalnie zainteresowany określonym przedmiotem, zdobędzie tych punktów jak najwięcej - zaznacza student psychologii Tomasz.

Przed studentami czas maksymalnego sprężenia się i wytężonej pracy. Ci, którzy przebrną przez sesję, za jakiś czas będą ją miło wspominać. Ci, którym się nie powiedzie, trochę się pozłoszczą, dłużej posiedzą w książkach, i też zaliczą. Krótko mówiąc, nie ma to jak życie studenta.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama