Unijna pielgrzymka

Można powiedzieć, że zebrani w Rzymie premierzy i prezydenci odbyli swoistą pielgrzymkę

Można powiedzieć, że zebrani w Rzymie premierzy i prezydenci odbyli swoistą pielgrzymkę.

Unijna pielgrzymka

Stali Czytelnicy doskonale wiedzą, że Wojciech Wencel od wielu lat pisuje w „Gościu” krótkie recenzje programów telewizyjnych i raz w miesiącu felieton w rubryce „As z rękawa”. Czasem wyrażane przez niego opinie budziły kontrowersje. Mnie zawsze były bliskie z powodu jakiejś religijnej jednoznaczności i czystości. Wielu współczesnych artystów poczytuje sobie za punkt honoru pomieszanie wiary z niewiarą, przełamywanie kolejnych barier czy zakwestionowanie moralnych granic. Wencel jest inny. Na wskroś religijny, cudownie prosty mimo intelektualnych wyżyn, które prezentuje. W zeszłym tygodniu dziennikarze „Gościa” odwiedzili jego dom w Matarni pod Gdańskiem. Na ścianie pracowni poety, nad nagrodami Kościelskich i Mackiewicza, wisi krzyż. Wencel mówi: „Nadaje sens temu wszystkiemu (…). Nic z tego, co najlepsze w moich wierszach, nie pochodzi ode mnie. Pisanie to dar od Boga, jestem tylko rzemieślnikiem”. Po katastrofie smoleńskiej podczas modlitwy usłyszał słowa: „Będziesz ten krzyż smoleński niósł”. Nie spał wtedy, a w ciągu tygodnia schudł 7 kg (więcej na ss. 70–73).

Tak się złożyło, że obok tekstu Barbary Gruszki-Zych o poecie Wenclu Szymon Babuchowski przypomniał innego znakomitego poetę – Thomasa Stearnsa Eliota (ss. 64–65). On również był religijnym człowiekiem. W swoich tekstach ukazywał potrzebę odbudowania chrześcijańskiej cywilizacji. Pisał bez ogródek: „Jeżeli nie chcecie mieć Boga, to będziecie oddawać cześć Hitlerowi albo Stalinowi”. Przypomniały mi się te słowa, gdy oglądałem przywódców 27 państw UE zgromadzonych w Watykanie na spotkaniu z papieżem Franciszkiem w przeddzień obchodów 60. rocznicy podpisania traktatów rzymskich.

Nie wiem, kto bardziej zabiegał o takie spotkanie – Stolica Apostolska, kierownictwo Unii Europejskiej czy gospodarz rocznicowych uroczystości, czyli władze Włoch? Nie wiem też, jakie intencje kierowały unijnymi urzędnikami. Może tylko chcieli się ogrzać w blasku popularności papieża Franciszka? Niezależnie od tego, jaki był powód tego spotkania, ważne, że do niego doszło. Chociaż w ten symboliczny sposób szefowie unijnych państw, na co dzień, poza nielicznymi wyjątkami, ostentacyjnie lekceważący chrześcijaństwo, dali jednak wyraz temu, skąd Europa bierze początek. Można powiedzieć, że zebrani w Rzymie premierzy i prezydenci odbyli swoistą pielgrzymkę.

Jest to słowo wstępne ks. Marka Gancarczyka do "Gościa Niedzielnego" nr 13/2017

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama