Świeccy i ich zadania w parafii

Fragmenty książki "Kościół światłem świata"

Świeccy i ich zadania w parafii

Kazimierz Kucharski SJ

KOŚCIÓŁ ŚWIATŁEM ŚWIATA

Nauka wiary i życia chrześcijańskiego

ISBN: 83-7318-331-0

wyd.: WAM 2006



ŚWIECCY I ICH ZADANIA W PARAFII

Kościół święty to Lud Boży pielgrzymujący ku ostatecznej pełni zbawienia. Kościół stanowią ludzie świeccy razem z hierarchią, z duchowieństwem i osobami zakonnymi. Wszyscy ludzie są wezwani do życia w bliskości Pana Boga, powołani do świętości. Wszyscy są i mają być świadkami i nosicielami całej misji zbawienia

Na wstępie trzeba wyjaśnić pewne pojęcia. Greckie słowo hierarchia pochodzi od hieros — święty, poświęcony, oznacza urząd naczelnego kapłana. Gdy mówimy o hierarchii kościelnej mamy na myśli duchownych, którzy na rozmaitych stopniach święceń wyposażeni zostali w odpowiednią władzę kościelną. W Kościele istnieje równość wszystkich wiernych, jednak z racji pełnienia przez nich rozmaitych funkcji struktura widzialna Kościoła jest hierarchiczna. Hierarchię tworzą biskupi, kapłani i diakoni.

Jedynym Kapłanem w ścisłym znaczeniu i Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi jest Jezus Chrystus. Biskupi, kapłani i diakoni uczestniczą w jedynym kapłaństwie Jezusa, chociaż z różną postacią władzy i uprawnień. W kapłaństwie Jezusowym na mocy chrztu świętego i bierzmowania uczestniczy też cały Lud Boży, uzdolniony do uczestniczenia w liturgii, do dawania świadectwa chrześcijańskiego życia. To kapłaństwo wspólne wszystkim. Natomiast kapłaństwo na mocy święceń nazywamy kapłaństwem posługi. Istotnym zadaniem posługi w Kościele jest ciągłe gromadzenie ludu we wspólnocie wyznawców Chrystusa, troska o jedność tej wspólnoty, odpowiedzialność za głoszenie i nauczanie wiary.

A ludzie świeccy? „Wierni, którzy są w pełni włączeni w Kościół przez chrzest, bierzmowanie i Komunię św. (1 P 2, 9-10), ale nie otrzymali święceń wyższych i nie stali się duchownymi”. Konstytucja soborowa o Kościele powiada tak: „Przez pojęcie „świeccy” rozumie się tutaj wszystkich wiernych, którzy nie są członkami stanu duchownego i stanu zakonnego prawnie ustanowionego w Kościele. Są to wierni, którzy wcieleni przez chrzest w Chrystusa, ustanowieni jako Lud Boży, stawszy się na swój sposób uczestnikami kapłańskiej, prorockiej i królewskiej misji Chrystusa, sprawują właściwe całemu ludowi chrześcijańskiemu posłannictwo w Kościele i w świecie”. Są również apostołami, bo życie każdego wiernego jest naznaczone rysem misyjności. „Rzeczywiście prowadzą oni apostolstwo przez działalność skierowaną ku ewangelizacji i uświęcaniu ludzi oraz ku przenikaniu i kształtowaniu porządku rzeczy doczesnych zgodnie z duchem ewangelicznym, tak by ich działanie w tym porządku stanowiło w sposób widoczny świadectwo o Chrystusie i służyło do zbawienia ludzi”.

Dzieje Apostolskie powiadają: „Jedno serce i jeden duch ożywiały wszystkich wierzących” (Dz 4, 32); „Trwali oni w nauce apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i na modlitwach” (Dz 2, 42). O wszystkich wierzących pisze św. Piotr: „Wy jednak jesteście potomstwem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem wykupionym” (1 P 2, 9).

Świeccy stoją na tej granicy, na której Kościół spotyka się ze światem, stąd ich szczególna misja. Zadanie wiernych to szukanie Królestwa Bożego pośród spraw świeckich, przez kierowanie nimi po myśli Bożej. Aby mogli żyć duchem ewangelicznym muszą znać i poznawać Objawienie Boże, Jezusa Chrystusa. Jan Paweł II powiedział kiedyś w homilii: „Ludzie świeccy „żyją w świecie, to znaczy pośród wszystkich razem i poszczególnych spraw i obowiązków świata, i w zwyczajnych warunkach życia rodzinnego i społecznego, z których niejako utkana jest ich egzystencja” (Lumen gentium, 31)... Świecki jest zatem obecny w całej historii: w rodzinie, kulturze, w świecie pracy, ekonomii, polityki, wiedzy, techniki i środków masowego przekazu, uczestniczy w wielkich problemach życia, solidarności, pokoju, etyki zawodowej, praw osoby ludzkiej, wychowania, wolności religijnej”.

Kościół dzisiaj liczy ponad miliard wierzących. Opiekę nad wiernymi sprawuje 4 420 biskupów, ponad 404 200 księży, 24 400 stałych diakonów. Na całym globie jest 819 200 zakonnic. Rośnie liczba stałych diakonów. Popatrzmy jeszcze na dane z terenu Polski. Ochrzczonych w Kościele katolickim w Polsce jest 34 881 000. Księży mamy 26 911 i 4 614 seminarzystów (dane z 1998). Te wszystkie dane wskazują na olbrzymią liczbę wiernych świeckich w porównaniu z hierarchią. Przy okazji, jest mało precyzyjne mówienie w środkach przekazu czy pismach katolickich na biskupa —hierarcha. Prościej i jaśniej jest mówić: ksiądz biskup).

Po co te wszystkie dane? Aby lepiej zrozumieć ten olbrzymi potencjał wiernych jeszcze nie rozruszany. W polskim Kościele płyną jakby dwie rzeki: jedna to duchowni, a druga to świeccy. Płyną raczej obok, chociaż wypływają z jednego źródła.

Przez wiele wieków świeccy byli przez duchownych spychani do drugiego szeregu. Zbyt łatwo chodzimy utartymi torami duszpasterskimi, za mało jest poszukiwań nowych form docierania do ludzi z Ewangelią. Niezrozumiały dla zdecydowanej większości język łaciński stanowił także istotną przeszkodę. Były i inne czynniki obiektywne. Z chwilą ogłoszenia „Edyktu mediolańskiego” w 313 r. Konstantyn dał całkowitą wolność chrześcijanom. Teodozjusz (379-395) uczynił chrześcijaństwo religią państwową. Był to rok 392. Do Kościoła weszły olbrzymie masy ludzi, których nie udało się szybko przystosować duchowo do nowego dla nich wyznania. Potem przyszły najazdy barbarzyńców. To wszystko odbiło się fatalnie na jakości chrześcijan. Podkreślam to zjawisko, bo ono daje znać o sobie i dzisiaj. Mamy sporo katolików tylko z imienia. Nie wiedzą, co z sobą zrobić w czasie Mszy św. np. pogrzebowej czy ślubu.

Były czasy odchodzenia od praktykowania — przyjmowania Eucharystii, bo taki był prąd. Im dalej od ołtarza, tym lepiej. Zapominano o życzeniu Chrystusa: „Bierzcie i jedźcie” (por. Mt 26, 26). Były też czasy, gdy duchowością zakonną i jej formami „częstowano” wiernych. Coś tam ze stołu zakonnego spadało na wiernych.

Dopiero w tym wieku, szczególnie w okresie posoborowym rodzi się duchowość ludzi świeckich, choć prekursorzy byli już w odległych czasach, żeby przypomnieć choćby „Devotio moderna” z XIV wieku, czy świętych, którzy jeszcze jako świeccy budzili się duchowo, jak św. Ignacy Loyola, św. Filip Nereusz czy współczesny nam Edmund Bojanowski, człowiek do końca życia świecki, założyciel Sióstr Służebniczek i inni.

Świeccy żyją na granicy, na której Kościół spotyka się z ludźmi innych przekonań. Stąd ich szczególne zadanie i misja. Ludziom świeckim dzisiaj potrzeba głębokiej formacji duchowej. Chrześcijaństwo buduje się na człowieczeństwie. Świeccy muszą rozumieć i podejmować swoje powołanie, umacniać naukę Kościoła i rozwijać życie wewnętrzne. Duchowość ich rozwija się na fundamencie trzech sakramentów świętych: chrztu świętego, bierzmowania i Komunii świętej. Powołanie i posłannictwo świeckich w Kościele trzeba mierzyć i ugruntowywać udziałem w Eucharystii.

Najlepszymi miejscami, w których formacja ludzi świeckich się realizuje są: rodzina, parafia, szkoły i uniwersytety, ośrodki odnowy duchowej, stowarzyszenia i ruchy oraz środki masowego przekazu. Bez głębokiej formacji duchowej, dokształcania (i to stałego) nie będzie ludzi zdolnych do przekazywania życia Ewangelią, do dawania świadectwa wiary i głębokiego poczucia odpowiedzialności i za Kościół lokalny i za Kościół powszechny. Wiemy, jakie spustoszenia duchowe rodzi ignorancja religijna, którą należy nazwać prawdziwą trucizną.

Naukę soborową najlepiej przyjęły młode Kościoły misyjne. Praktycznie ją realizowały. Zostały poniekąd do tego zmuszone z powodu braku własnych kapłanów, z powodu braku napływu misjonarzy z zewnątrz. Stąd na terenach misyjnych ogromną rolę odgrywają katechiści świeccy. Dzisiaj na terenach Ukrainy, Białorusi i Rosji oraz innych krajów byłego Związku Radzieckiego taką rolę ewangelizacyjną pełnią siostry zakonne. One, podobnie jak i bracia zakonni, należą również do laikatu. Stare Kraje Europy i Ameryki po soborze dotknął kryzys religijny. Między innymi spadek powołań. Osiągnięciem jest natomiast stały diakonat i rozwój ruchów charyzmatycznych.

Istnieje od lat potrzeba deklerykalizacji Kościoła. To znaczy, że trzeba stworzyć szersze pole działalności ludziom świeckim, aby odciążyć kapłanów i aby zrezygnowali z tych funkcji, których nie muszą pełnić. Na Soborze Watykańskim II dokonała się zmiana panującego przez wieki porządku.

Współcześnie nie znajduje podstaw myślenie, że świeccy nie są potrzebni działalności Kościoła, że to prowadziłoby do wyręczania funkcji duchownych. Owszem czasem z braku solidnej formacji, laicy napierają zbyt mocno na zakrystię, na ołtarz i dążą do wywalczenia sobie możliwie największych praw i upoważnień wokół ołtarza, jednak świadectwo człowieka świeckiego potrzebne jest tam, gdzie on pracuje i żyje, a więc i w Kościele. Tak mówił bp Jan Pietruszko w rocznicę śmierci Jerzego Ciesielskiego, który zginął tragicznie wraz z córką i synem. Dzisiaj ten polski inżynier jest kandydatem na ołtarze.

Do pewnych napięć przyczyniło się i swoiste zapotrzebowanie na demokrację i problem dowartościowania roli kobiety w Kościele, a także wymogi ekumenizmu.

Spójrzmy bliżej na sytuację w Polsce. Obserwujemy dwie skrajne postawy świeckich: uniżoność lub ostra krytyka Kościoła, przede wszystkim kapłanów i biskupów. Oni działali i działają w oparciu o tradycyjny schemat duszpasterstwa, w którym duchowieństwo spełnia rolę kluczową. Czy kapłani, siostry lub katecheci świeccy winni uczyć dzieci w przedszkolach i szkołach rzeczy podstawowych z dziedziny religii, czy też pacierza, zachowania w kościele, uczestniczenia we Mszy św., wierności pewnym zasadom. Czy tego nie powinna nauczyć rodzina?

Przeżyliśmy ateistyczny system państwowy, który przez tyle lat ośmieszał sprawy wiary i ludzi Kościoła, usiłował zamknąć duchowieństwo w zakrystii. Przed wojną nie mieliśmy elity katolików świeckich. Nie ma jej jeszcze i dzisiaj, ale różnica jest ogromna. Pewnie po zapaści lat dziewięćdziesiątych, gdy ludzie Kościoła pogubili się, dzisiaj pojawia się wiosna w Kościele. Wzrosła świadomość wspólnoty, potrzeby bycia razem. Rodzą się małe wspólnoty podstawowe. Rozwija się większe włączenie ludzi świeckich w życie Kościoła. Mam na myśli szafarzy Eucharystii obecnych już w wielu diecezjach. Obserwuje się potrzebę stwarzania małych parafii. Wielkich molochów nie da się dobrze obsłużyć. Problem nie jest prosty. Z tym związane są ogromne koszty budowy świątyń i całego zaplecza.

Krótko. Istnieje potrzeba, aby we wszystkich diecezjach byli szafarze Eucharystii, by mogli udzielać Komunii św. i zanosić Ją chorym. Trzeba intensywniej włączyć świeckich do katechizacji, solidnie ich przygotować. To muszą być ludzie szczerze wierzący. Można i trzeba świeckich włączać w dziedzinę administracji w parafii i kuriach diecezjalnych. Wreszcie uruchomić wiernych do zaangażowania się w akcje charytatywne. Ludzie nie czują jeszcze odpowiedzialności za misje, parafie czy innych ludzi. Pozytywnym przejawem budzenia się wiosny w Kościele jest wzrost organizacji katolickich. Nie będzie jednak owoców pozytywnych bez praktycznego włączenia ludzi młodych w różne postacie działalności Kościoła. Powstały szkoły katolickie, internaty, które młodzi i starsi cenią. Najważniejsza bowiem jest jakość ludzi. Klęską są ci, którzy do Kościoła należą nominalnie. Synod postuluje potrzebę katechizowania ludzi starszych. Uderza niestety defensywna postawa księży, na których spoczywa dzisiaj zbyt dużo pracy i odpowiedzialności. Nie są przyzwyczajeni do wsłuchiwania się w głos ludzi, poszukiwań nowych dróg działalności.

Wciąż istnieje duży dystans księży do świeckich, choć już wiele się w tej materii zmieniło. Potrzeba spotkań, szczerych rozmów, wymiany zdań. Ale też nie może to być postawa reformowania wszystkiego. Potrzebna jest sztuka dialogu, wspólne poszukiwanie dobra i woli Chrystusa, dróg ewangelizacji, nowych form pracy kapłańskiej.

Ludzi świeckich wiele rzeczy razi u duchownych, ale nie mają odwagi mówić o tym bezpośrednio. W wielu wypadkach winna interweniować kuria. Trzeba rozmawiać, mobilizować kapłanów do lepszej pracy, bo mamy słabe kaznodziejstwo, powierzchowne nauki rekolekcyjne, tematy zastępcze, pohukiwania. Kapłan potrzebuje dobrej rozmowy, oparcia, podpowiedzi i zdobycia umiejętności dostrzegania pozytywów, gdy zło silniej napiera. Z tym złem trzeba się uporać i w konfesjonale i w każdym miejscu parafialnej pracy. Parafia winna być centrum misyjnego zaangażowania świeckich chrześcijan. Oni nie mogą stać na uboczu, nie mogą być bierni. Wszędzie powinny zostać powołane rady parafialne. Istnieje przecież obowiązek ich tworzenia i respektowania. Rada parafialna daje możliwość rozwijania współpracy księży ze świeckimi. W niej powinni się znaleźć ludzie, którzy reprezentują całą parafię, różne zawody, grupy wiekowe i tereny. Kościół hierarchiczny uważa, że taka rada powinna mieć do 30 członków, żeby mogła dobrze funkcjonować. Spotkania winny odbywać się raz w miesiącu. Rada ma głos doradczy, decyzje podejmuje ksiądz proboszcz. W razie odstąpienia od zdania większości, winien to uzasadnić.

Duszpasterska Rada Parafialna zalecona przez sobór ma na celu: „badanie i rozważanie tego wszystkiego, co odnosi się do działalności duszpasterskiej, oraz wyciąganie z tego praktycznych wniosków”. Taka rada winna mieć charakter apostolski, jej działanie zasadniczo nie dotyczy spraw materialnych i bytowych. Ma troszczyć się o życie religijno — moralne w parafii, wskazywać na potrzeby duchowe środowiska, wysuwać wnioski, pobudzać inicjatywę apostolską w parafii. Ma szukać skutecznych form oddziaływania, np. na polu katechetycznym w przygotowaniu wiernych do sakramentu małżeństwa i życia religijnego w rodzinie, rozwijać działalność charytatywną. Winna także zastanawiać się, jak przeciwdziałać procesom negatywnym: rozwodom, zaniedbaniom w wychowaniu, alkoholizmowi, wreszcie myśleć jak docierać do ludzi stojących daleko od Kościoła. Mamy dzisiaj w rękach wiele wspaniałych narzędzi służących komunikacji między ludźmi.

W tym wszystkim najważniejszy jest stan duchowej i ludzkiej formacji. Wszelkie zauważone problemy winny nas wszystkich skłaniać do podstawowej refleksji: „Czego tutaj oczekuje od nas Pan Bóg”.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama