Późne błogosławieństwo Sary

Księga Ognia - fragmenty

I mówił Bóg do Abrahama: „Żony twej nie będziesz nazywał imieniem Saraj, lecz imię jej będzie Sara. Błogosławiąc jej, dam ci z niej syna, i będę jej nadal błogosławił, tak że stanie się ona matką ludów i królowie będą jej potomkami”. Abraham, upadłszy na twarz, roześmiał się; pomyślał sobie bowiem: „Czyż człowiekowi stuletniemu może się urodzić syn? Albo czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może zostać matką?”.
Rdz 17,15—17

Pan nie zawsze przychodzi w ten sam sposób

„Widzimy [w tym tekście] — wyjaśnił papież — jak Pan powoli,
krok po kroku wkracza w życie Abrahama. Gdy Abraham
miał osiemdziesiąt dziewięć lat”, Bóg obiecał mu narodziny syna. „Dzisiaj czytaliśmy, że dziesięć lat później, gdy ma
już dziewięćdziesiąt dziewięć lat, obiecuje mu syna. Minęło dziesięć lat. Mędrcy mówią: jeden dzień dla Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień”, podkreślił ojciec święty. „Pan — mówił dalej papież — zawsze wybiera sposób, w jaki wchodzi w nasze życie. Często czyni to tak powoli, że możemy tracić cierpliwość: «Kiedyż wreszcie, o Panie!». Modlimy się i modlimy, ale Pan nie wkracza w nasze życie”. Bywa też tak, że „myślimy o tym, co obiecał nam Pan, ale jest to tak wielkie, że jesteśmy trochę niedowiarkami, sceptykami i tak jak Abraham, uśmiechamy się ukradkiem”. Rzeczywiście, fragment z Księgi Rodzaju „mówi, że Abraham, upadłszy na twarz, roześmiał się z powątpiewaniem: «Czyż ja, mając prawie sto lat, mogę mieć syna, a moja dziewięćdziesięcioletnia żona może zostać matką?»”. Ojciec święty zauważył, że „ten sam sceptycyzm dostrzeżemy u Sary pod dębami Mamre, kiedy to trzej aniołowie” powtórzyli zapowiedź „Abrahamowi, a ona ukryła się przy wejściu do namiotu; z pewnością po to, aby podsłuchiwać, o czym rozmawiali mężczyźni. No cóż, takie rzeczy zawsze się zdarzały... I gdy to usłyszała, roześmiała się. Roześmiała się z niedowierzaniem”.

To samo, jak zauważył papież Franciszek, dzieje się również z nami: „Ileż to razy, gdy Pan nie przychodzi, gdy nie czyni cudu i tego, czego byśmy chcieli, stajemy się albo niecierpliwi — «ależ On nic nie robi!» — albo sceptyczni: «On nie może tego zrobić!»”.

„Pan ma swoją rachubę czasu — mówił dalej ojciec święty — ale też jest w stosunku do nas bardzo cierpliwy. Nie tylko my musimy być cierpliwi. On ma dużo cierpliwości, On na nas czeka. Czeka na nas aż do końca, razem z dobrym łotrem, który właśnie na samym końcu życia rozpoznał Boga. Pan idzie razem z nami, ale często nie daje się nam poznać, tak jak w przypadku uczniów idących do Emaus”. „Pan — powiedział później papież — angażuje się w nasze życie — to pewne! Jednak my często tego nie dostrzegamy, bo to wymaga od nas cierpliwości. Tymczasem Pan, który towarzyszy nam w drodze, wykazuje wiele cierpliwości w stosunku do nas: to tajemnica cierpliwości Boga, który idąc, podąża naszym tempem”.

Poranna Msza święta, 28 czerwca 2013
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama