reklama

„Boże, widzisz i nie grzmisz”. Na czym polega królowanie Chrystusa? – wyjaśnia ks. Jastrzębski

Często dostrzegając coś trudnego, powtarzamy: „Boże, widzisz i nie grzmisz”. A Jego potęga polega na tym, że On czeka do ostatniej chwili. On jest i sprawiedliwy, i miłosierny – tłumaczy ks. dr Jerzy Jastrzębski, wykładowca i tutor w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Warszawie, autor książek, członek komisji badającej kult Serca Jezusa w Milejczycach.

AS

dodane 02.12.2025 18:52

Agnieszka Wawryniuk: Księże Doktorze, w tym roku mija 100 lat od ustanowienia uroczystości Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. Co zadecydowało o jej wprowadzeniu?

Ks. dr Jerzy Jastrzębski: O ustanowieniu uroczystości zadecydowało odczytanie znaków czasu w kontekście ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej. 100 lat temu na cały świat rozpędzał się pochód komunizmu. Komuniści walczyli z Bogiem, mówili, że religia to opium dla ludu, a moralność chrześcijańską uważali za przeżytek. 

Wydaje się, że przez ustanowienie nowego święta papież Pius XI i biskupi chcieli podkreślić dwie kwestie. W sensie symbolicznym chodziło o przypomnienie światu, że Jezus jest Panem historii oraz całego wszechświata i że do Boga zawsze należy ostatnie słowo. W sensie praktycznym było to przynaglenie, aby z większą gorliwością wprowadzać Ewangelię w życie. Dlatego też około 100 lat temu dynamicznie zaczęła się rozwijać katolicka nauka społeczna.

Czym jest to Boże królestwo? 

Według św. Łukasza (Łk 17,20-25) Żydzi ciągle oczekiwali na przyjście królestwa Bożego, na zjawienie się politycznego Mesjasza. Jezus tłumaczył im, że Boże królestwo nie przyjdzie w sposób dostrzegalny. Mówił, że jest ono w nas. Chciał pokazać, że nie ma ono charakteru sojuszu społeczno-politycznego, militarnego czy finansowego, nie jest też odwzorowaniem królestwa ziemskiego. Królestwo Boże jest rzeczywistością duchową, wspólnotą ludzi, która żyje Ewangelią i płynącymi z niej zasadami. Będzie się urzeczywistniać, kiedy Dobrą Nowinę wprowadzimy w zasady życia społecznego, aczkolwiek musimy mieć też świadomość, że na ziemi nigdy nie będzie raju.

Umiejscowienie uroczystości Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata na zakończenie roku liturgicznego jest bardzo symboliczne…

To umiejscowienie ma nam przypominać o przyjściu Chrystusa na końcu czasów, czyli o paruzji. W ciągu wieków wielu było takich, którzy mówili, że stanie się to niedługo. Takie przekonanie było żywe także pośród pierwszych chrześcijan, co widać w 2 Liście do Tesaloniczan. Św. Paweł z jednej strony zachęcał do czuwania na przyjście Pana, a z drugiej do solidnego wypełniania swoich obowiązków, co świadczy o tym, że mamy być zaangażowani w sprawy ziemskie, ale też z nadzieją patrzeć w niebo. 

Z umiejscowienia uroczystości Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata na końcu roku liturgicznego płynie bardzo wychowawczy komunikat: pamiętaj człowieku, że na końcu spotkasz się z Chrystusem. On spojrzy na całe twoje życie. On jako Król ma prawo cię ocenić i osądzić, więc żyj ze świadomością odpowiedzialności za czas i dary, które otrzymałeś. Co powiesz Chrystusowi, gdy staniesz przed Nim twarzą w twarz? 

Tu nie chodzi o straszenie, choć teksty z ostatniego tygodnia roku liturgicznego są dość przerażające. Pokazują nie tylko wizje apokaliptyczne, ale też przypominają, że tu, na ziemi, jesteśmy tylko przez jakiś czas. W tę uroczystość warto zadać sobie pytanie: a co, jeśli to dziś jest ostatni dzień mego życia? Niech ta niedziela natchnie nas do konkretnych decyzji i działań. Może powinniśmy komuś za coś podziękować? Może wreszcie pójść do spowiedzi? A może z kimś się pojednać albo oddać dług? Jezus powiedział do s. Faustyny: „Zanim przybędę jako Sędzia Sprawiedliwy, najpierw przyjdę jako Król Miłosierdzia”.

Proszę Księdza, jak budować królestwo Boże na ziemi?

Po pierwsze, nie można go utożsamiać z królestwem ziemskim. Po drugie, jego zasady należy stosować w sprawach tego świata. Jeśli np. prezes firmy uważa się za chrześcijanina, to powinien on respektować nie tylko prawo państwowe, unijne i branżowe, ale też zasady ewangeliczne, bo jego przedsiębiorstwo to małe pole do budowania królestwa Bożego. To, jak zwraca się do pracowników, czy wypłaca im pensje na czas, wymaga od nich, ale też okazuje miłosierdzie, świadczy o tym, jak realizuje królestwo Boże.

Podobnie może być w życiu politycznym. Polityk deklarujący się jako człowiek wierzący ma dotrzymywać obietnic, być odpowiedzialny za swoje słowa, szanować prawo innych do życia, własności, katechizacji, bo tylko tak może budować Królestwo Niebieskie, a jednocześnie tymi zasadami budować bezpieczeństwo i dobrobyt państwa. Do jego tworzenia jesteśmy zaproszeni też w naszych rodzinach. Zasady Ewangelii trzeba wcielać wszędzie tam, gdzie jesteśmy i czym żyjemy.

A do czego prowadzi odrzucenie Chrystusa jako Króla?

Wspólnoty, państwa, rodziny i pojedynczy ludzie, którzy nie szanują Chrystusa, porzucają dialog i zaczynają używać przemocy - w wersji twardej bądź miękkiej. Budując królestwo Boże, mamy naśladować Chrystusa. On rozmawiał z każdym i nikogo do niczego nie przymuszał. Nie stosował wobec nikogo przemocy, intryg, szlakowania, nieszczerości i kłamstwa. Jego królestwo opiera się na prawdzie o wiecznym Bogu i śmiertelnym człowieku. Władza sprawowana na ziemi zawsze jest tylko czasowa. Im ktoś ma ją większą, tym bardziej będzie rozliczany w wieczności. Pamiętajmy o tym. Odrzucając zasady Ewangelii, generujemy nieszczęście, walkę, zazdrość i łzy. Wtedy ludziom wokół nas żyje się gorzej. Ten, kto sam jest przemieniony przez Ewangelię, będzie przemieniał na lepsze także otaczający go świat.

Zasiada Ksiądz w komisji badającej kult Serca Pana Jezusa w Milejczycach. Czy to, co się tam dzieje, mówi nam o królowaniu Chrystusa?

W Milejczycach dzieją się cuda, co jest dowodem na to, że Bóg ukochał to miejsce. Król ma prawo zbudować swoje miasto tam, gdzie chce. Bóg miał prawo wybrać Milejczyce, by tam rozlewać ogromne ilości łask. Do tej malutkiej parafii, liczącej 370 wiernych, rocznie przybywa ponad 50 tys. osób. Przed tamtejszym obrazem - jak zapewnia miejscowy proboszcz - wymodlono już poczęcie ponad 40 dzieci, a także masę uzdrowień z wielu różnych chorób, w tym nowotworowych.

Jezus w Milejczycach króluje i tym samym przekonuje, że w tym świecie pełnym lęku, niepewności i przemocy On potrafi okazać łaskę. To najpotężniejsze prawo króla! Bóg wybrał maleńkie Milejczyce po to, żeby powiedzieć, że jest Bogiem potężnym, czułym i miłosiernym. Tamtejszy wizerunek przedstawia Jezusa z odsłoniętym sercem, niosącego owieczkę na swoich ramionach. To nam przypomina, że On każdego z nas chce nieść przez czas i różne przestrzenie naszego życia.

Jezus wiedział, że będzie Królem odrzuconym i wzgardzonym. Tak dzieje się do dziś. Dlaczego ludzie gardzą Chrystusem?

Jesteśmy dotknięci skutkami grzechu pierworodnego i mogą nas opanować różne słabości i grzeszne myśli. One ciągną nas w złą stronę. Jeśli nie podejmujemy pracy nad sobą, czyli nie pozwalamy Bogu królować w naszych myślach, potrzebach i pragnieniach, tylko po swojemu próbujemy budować szczęście, to sprowadzamy na siebie nie-szczęście. Żyjemy w nieustannym pośpiechu, brakuje nam głębszej refleksji i cierpliwości. Często dostrzegając coś trudnego, powtarzamy: „Boże, widzisz i nie grzmisz”. A Jego potęga polega na tym, że On czeka do ostatniej chwili. Tak nas kocha, że nie chce naszej śmierci i czeka, dając więcej czasu na przemianę myślenia i decyzji. On jest i sprawiedliwy, i miłosierny.

My nieraz mylnie interpretujemy potęgę Boga, sądząc, że nie wygląda On jak potężny siłacz. Popatrzmy jeszcze raz na obraz z Milejczyc: Jezus nie ma na nim żadnej broni, w rękach trzyma owieczkę, jest poraniony. Tym samym wskazuje na swoją łagodność. Przypomnijmy sobie wjazd Jezusa do Jerozolimy. On nie opanował jej przy użyciu anielskich wojsk czy broni. Serca mieszkańców Jerozolimy zdobył swoją łagodnością, wjeżdżając do niej na osiołku. 

Jezus Chrystus króluje przez łagodną miłość. Św. Franciszek Salezy pisał, że Bóg nie pociąga nas ku sobie łańcuchami, jak bawoły, ale łagodnymi i delikatnymi ponętami i natchnieniami, że swoją moc okazuje łagodnie i cierpliwe. Tak będzie do pewnego momentu. Na końcu czasów swoją potęgę może pokazać zgoła inaczej. Jak? Nie wiemy. Mamy zapewnienie, że On będzie z nami do końca świata, że Kościół nie upadnie, ale przetrwa, bo jest zaczątkiem Jego królestwa. Jednocześnie Chrystus zachęca do wytrwałości, bo godzina Jego przyjścia i definitywnego królowania nie jest znana. Stójmy twardo na ziemi, wprowadzając w życie Ewangelię, a jednocześnie patrzmy z nadzieją w niebo i wypatrujmy Króla królów, który na końcu czasów zakróluje przez swoją sprawiedliwą i miłosierną miłość. Jest to miłość nie z tego świata!

Źródło: Echo Katolickie 47/2025 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

1 / 1

reklama