Wojciech to odważny pasterz, wkracza do akcji z ewangelią w ręku. Jego plan duszpasterski będzie ponadczasowy, jak zawsze w przypadku praktyka żywej wiary, a nie odklejonego od wspólnoty, a przyklejonego do biurka filozofa czy teologa w koloratce – pisze ks. Jarosław Tomaszewski w dzisiejszym komentarzu liturgicznym.
Życie patrona Polski, św. Wojciecha nie było bynajmniej pasmem sukcesów:
Kler praski czychał tylko jak dokuczyć mężowi Bożemu za to, że bezkompromisowo starał się podnosić obyczaje duchowieństwa. Księża nic nie robili sobie z jego napomnień i otwarcie żyli z kobietami. Chrześcijanie w czeskiej stolicy co niedziela stali pod chórem kościołów i słuchali ewangelii, ale żyli rozpustnie, nie przestrzegali żadnych zasad moralnych ani postów.
Momentem, który szczególnie zaważył na życiu Wojciecha była jego obrona kobiety niesłusznie oskarżanej o cudzołóstwo
Gdy mąż w szale usiłuje ją zabić, biskup praski udziela biedaczce schronienia w klasztorze benedyktyńskim. Miecz Werszowców w odwecie zawisł nad karkiem Wojciecha. Aby przeżyć, musiał oddać się do dyspozycji papieża.
A gdy zostanie ostatecznie odrzucony przez swój lud, Wojciech nie zraża się, ale idzie dalej głosić Ewangelię – ku Polsce.
Więcej w dzisiejszym komentarzu liturgicznym.