Tęsknota to nie jest zwykłe poczucie braku. To, za czym tęsknię jest przecież w jakiś sposób moim sercu. O takiej tęsknocie pisze w dzisiejszym komentarzu liturgicznym ks. Michał Kwitliński. Nie jest to zwykła tęsknota, ale głębokie pragnienie, dzięki któremu wzrastamy duchowo, otwierając się na działanie Ducha Świętego.
Tęsknota, a zarazem ciekawość. Kim jest tajemniczy Paraklet, którego zapowiedział i obiecał uczniom Jezus?
Jeżeli nie odejdę, Paraklet nie przyjdzie do was. Kiedy uczniowie słyszeli te słowa, pierwsze co ich prawdopodobnie zaintrygowało, to kim jest ów Paraklet.
Nie chodzi jednak wyłącznie o znaczenie słowa Paraklet. Zagadką jest również to, dlaczego Syn musi odejść i zrobić miejsce Duchowi Świętemu.
Świat pomieści całą Trójcę, skoro dusza każdego z nas może Ją pomieścić. W każdym z nas, jeśli jesteśmy w stanie łaski uświęcającej, mieszka Bóg w Trójcy jedyny. A jednak, Pan Jezus musi odejść, aby posłać do nas Parakleta. Odejść, to znaczy zmienić sposób, w jaki jest wśród nas obecny.
Przede wszystkim zaś my sami potrzebujemy otworzyć swe serca na tę obecność:
My jednak musimy zrobić miejsce Duchowi Świętemu, właśnie po to, żeby być blisko Pana Jezusa, który nas prowadzi do Ojca. Robimy miejsce Duchowi Świętemu, kiedy wzmagamy w sobie tęsknotę za Synem i Ojcem. Tęsknota to nie jest zwykłe poczucie braku. To, za czym tęsknię jest przecież w jakiś sposób moim sercu. A równocześnie tworzy się w nim jakaś pustka. Co ją wypełnia? Rezygnacja, smutek czy miłość? Jeśli to drugie, to tęsknota łączy się z nadzieją.
Więcej w dzisiejszym komentarzu liturgicznym.