reklama

WHO zwiększa presję proaborcyjną

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) aktualizuje swoje wytyczne dotyczące „bezpiecznej aborcji”. Opublikowany niedawno artykuł wskazuje, że będzie się to wiązać ze zwiększoną presją na wszystkie kraje, które w swoim prawie mają zawartą ochronę życia poczętego

MG

C-Fam

dodane 23.08.2021 11:04

Już w 2012 pojawiły się wytyczne WHO dotyczące „bezpiecznej aborcji”, które zwracały na siebie uwagę promując jako „bezpieczne” metody aborcji w regionach rozwijających się, które byłyby niedopuszczalne w krajach bardziej rozwiniętych. Ten trend w wytycznych WHO nasilił się w ostatnich latach, począwszy od delegowania przeprowadzania aborcji na pracowników służby zdrowia niższego szczebla, aż po promowanie aborcji jako „samodzielnej opieki zdrowotnej” bez angażowania pracowników służby zdrowia.

Artykuł opublikowany niedawno w BMJ Global Health przedstawia sugestie, jak można powiązać prawo aborcyjne z wynikami zdrowotnymi, aby umożliwić decydentom politycznym „stworzenie silniejszych wytycznych dotyczących aborcji”. Artykuł został zamówiony jako część procesu aktualizacji poprzednich wytycznych WHO z 2012 r.

WHO pracuje nad usunięciem prawnych, jak również medycznych ograniczeń aborcji. W 2017 r. uruchomiła bazę danych prawnych dotyczących aborcji, mającą na celu „wyeliminowanie barier, które kobiety napotykają w dostępie do bezpiecznych usług aborcyjnych”. Dokument BMJ Global Health opierając się na tej bazie danych, stara się powiązać przyczynowo ustawy pro-life oraz niekorzystne konsekwencje „niebezpiecznych” aborcji.

Jeśli chodzi o dane dotyczące konsekwencji zdrowotnych, WHO często sięga do prac proaborcyjnych grup badawczych, takich jak Instytut Guttmachera i innych, które jednoznacznie opowiadają się za liberalizacją prawa aborcyjnego.

Zaktualizowane wytyczne WHO dotyczące „bezpiecznej aborcji” nie zostały jeszcze opublikowane, ale WHO na niedawnym Generation Equality Forum w Paryżu zobowiązała się do „rozpowszechnienia zaktualizowanych wytycznych dotyczących bezpiecznej aborcji”.

W czerwcu organizacja She Decides, która została założona, aby sprzeciwić się polityce zagranicznej pro-life byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, opublikowała list otwarty, w którym stwierdza, że „każda kobieta na całym świecie ma prawo do bezpiecznej, legalnej aborcji”. W dalszej części listu czytamy: „[chcemy] zobaczyć wprowadzenie w życie nadchodzących poprawionych wytycznych WHO dotyczących bezpiecznej aborcji”, co zawiera w sobie zdecydowaną sugestię, że wytyczne te będą stanowić bardziej agresywny atak na prawa pro-life w krajach na całym świecie.

Wobec tych sugestii należy przypomnieć, że aborcja nigdy nie została uznana za prawo człowieka przez żadne globalne porozumienie, ani w żadnym wiążącym globalnym traktacie dotyczącym praw człowieka. Na przełomowej Międzynarodowej Konferencji na temat Ludności i Rozwoju uzgodniono, że prawo do aborcji leży wyłącznie w gestii państw – co nadal pozostaje w mocy po ćwierćwieczu debat ONZ.

WHO uzasadnia swoje stanowisko opierając się o niewiążące opinie członków organów monitorujących traktaty i innych ekspertów w organach ONZ zajmujących się prawami człowieka. Te grupy i osoby od dawna są krytykowane za przekraczanie swoich uprawnień w kwestii aborcji i innych kwestii społecznych, niewiele jednak zrobiono, aby pociągnąć je za to do odpowiedzialności.

1 / 1

reklama