Terlikowski, papież i „techniczny punkt widzenia” w sprawie aborcji

Odnosząc się do wywiadu, jakiego papież udzielił Reutersowi, Tomasz Terlikowski wyraża swoje zaniepokojenie niejasnym stanowiskiem Franciszka w sprawie ostatniego wyroku Sądu Najwyższego USA obalającego konstytucyjne prawo do aborcji. Czy słusznie?

 

W tekście „Zaskakujący papież” opublikowanym na łamach Rzeczpospolitej Tomasz Terlikowski próbuje interpretować długi, dziewięćdziesięciominutowy wywiad, którego niedawno udzielił Papież Franciszek agencji Reutersa. W świecie anglojęzycznym jednym z najistotniejszych newsów ostatnich tygodni było obalenie przez Sąd Najwyższy USA słynnego wyroku z 1973 r. w sprawie Roe przeciw Wade, na mocy którego zalegalizowano aborcję w całych Stanach Zjednoczonych. Nic więc dziwnego, że kwestia ta została także poruszona w rozmowie z papieżem.

Odpowiadając na pytanie, Papież zaznaczył, że nie ma wystarczających informacji, aby wypowiadać się na ten temat z prawnego punktu widzenia. Skąd taka ostrożność? Przede wszystkim trzeba sobie zdać sprawę, że amerykański system prawny jest dość zawiły, a relacja prawa stanowionego na poziomie federalnym do prawa stanowego jest w wielu przypadkach niejasna. W praktyce oznacza to odmienną interpretację przepisów w poszczególnych stanach i inny stan prawny – w jednych aborcja jest dostępna niemal bez żadnych ograniczeń, w innych istnieją ograniczenia co do możliwości dokonania aborcji w zależności od tygodnia ciąży, w innych zaś aborcja jest nielegalna.

Stan ten ilustruje dobrze najnowsza mapa zamieszczona w Wikipedii: https://en.wikipedia.org/wiki/File:Abortion_availability_in_the_US_by_fetal_gestational_age.svg

Decyzja Sądu Najwyższego USA, choć jednoznaczna sama w sobie, może powodować różne implikacje prawne i niekoniecznie oznacza delegalizację aborcji w całych Stanach Zjednoczonych.

Zaniepokojenie Terlikowskiego wzbudza fakt użycia przez Papieża sformułowania, że nie rozumie tego wyroku z „technicznego punktu widzenia”. Według Terlikowskiego „kwestie techniczne są akurat dość proste”. Tyle, że Papież nic takiego nie powiedział. W oryginale angielskim nie ma słowa „techniczne”, ale „jurydyczne”, czyli prawne. Krótko mówiąc, Papież nie uznaje się za eksperta w kwestii prawa amerykańskiego i nie chce się wypowiadać w tej materii. Dalszy wywód Terlikowskiego zasadza się na nadinterpretacji słów Papieża, jakoby ten chciał uniknąć jednoznacznej wypowiedzi na temat zła aborcji, podczas gdy w rzeczywistości Papież mówi jedynie, że nie jest ekspertem w kwestii amerykańskiego prawa.

Jest w wywiadzie Papieża jednak i inna kwestia, powiązana w pewnym stopniu z poprzednią. Chodzi o rozłam istniejący od lat w amerykańskim episkopacie dotyczący tego, jak traktować polityków i osoby publiczne, które uznają się za katolików, a jednocześnie popierają aborcję. Obecnie najbardziej prominentnymi przypadkami takich osób są prezydent Joe Biden i przewodnicząca Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi. Zazwyczaj oznacza to uznanie prawa do aborcji dla innych, przy jednoczesnym zaznaczeniu, że osobiście polityk przeciwny jest aborcji.

Część amerykańskich biskupów podkreśla, że poparcie aborcji oznacza automatyczną ekskomunikę – i z tego względu osoby takie nie powinny przystępować do komunii. Do tej grupy zalicza się m.in. abp Salvatore Cordileone, metropolita archidiecezji, do której należy Pelosi. Kwestia nie jest nowa – już w 2008 r. proaborcyjne poglądy Pelosi poddał mocnej krytyce ówczesny metropolita Waszyngtonu, abp Donald Wuerl. W międzyczasie Pelosi spotykała się z papieżem Benedyktem XVI i ówczesnym metropolitą San Francisco George Niederauerem, ale do dzisiaj nie zmieniła swojego stanowiska, według którego Kościół nie określa wyraźnie, kiedy zaczyna się życie człowieka. W 2021 r. Pelosi poparła Women’s Health Protection Act, obejmujący rozszerzenie praw aborcyjnych w USA. Nie chodzi tu więc jedynie o opinie, ale o czyny. Decyzja abpa Cordileone o nieudzielaniu komunii Pelosi, upubliczniona 20 maja 2022 r.,  ma więc mocne podstawy. Niestety pewna część amerykańskich biskupów uważa, że tego rodzaju decyzje są błędne, ponieważ naruszają delikatną granicę między wiarą a polityką. Należy do nich m.in. obecny metropolita Waszyngtonu, kard. Wilton Gregory. Z jednej strony nie pozostawia on wątpliwości co do nauczania Kościoła w kwestii, kiedy zaczyna się życie ludzkie, z drugiej jednak – kierując się względami duszpasterskimi, nie uważa za stosowne odmawiać komunii katolickim politykom, którzy w swych publicznych wypowiedziach i działaniach prezentują stanowisko niezgodne z nauczaniem Kościoła.

Papież z całą pewnością zdaje sobie sprawę z tego rozłamu w amerykańskim episkopacie. Nancy Pelosi, która otrzymała oficjalny zakaz przyjmowania komunii, wydany przez jej ordynariusza z San Francisco, przystępuje do niej w parafii na terenie diecezji waszyngtońskiej. Taka niespójność rodzi zamęt. Czy problem ten mógłby rozwiązać Papież jedną autorytatywną wypowiedzią? Zapewne tak. I tu prawdopodobnie rację ma Terlikowski, zwracając uwagę na brak takiej wypowiedzi. Zamiast zająć jednoznaczne stanowisko, Franciszek mówi: „Kiedy Kościół traci swoją duszpasterską naturę, kiedy biskup traci swoją duszpasterską naturę, powoduje to problem polityczny. To wszystko, co mogę powiedzieć”.

Jakie racje kierują Papieżem, który unika zaangażowania swojego autorytetu w tej ważkiej kwestii? To wie zapewne tylko sam Franciszek. Możemy się jedynie domyślać, że napięcia wśród amerykańskich biskupów są tak wielkie, że nie chce on ich zaogniać jeszcze bardziej, obawiając się, że mogłoby to doprowadzić do schizmy. Oczekuje więc raczej, że amerykańscy biskupi we własnym gronie rozwiążą problemy i wypracują wspólne stanowisko i nie chce wkraczać z mocą autorytetu. Dokument wydany przez Konferencję Episkopatu 16 października 2021 r. w Baltimore może wskazywać na to, że zdanie w kwestii nieudzielania komunii proaborcyjnym politykom zaczyna się klarować i zdecydowana większość biskupów uważa, że przyjmują oni komunię niegodnie.

Świadczyć mogą o tym zawarte w nim słowa: „Jak konsekwentnie naucza Kościół, osoba, która przyjmuje Komunię Świętą będąc w stanie grzechu śmiertelnego, nie tylko nie otrzymuje łaski sakramentu, ale popełnia grzech świętokradztwa, nie okazując czci należnej Ciału i Krwi Chrystusa”. Być może więc tym, co dzieli amerykańskich biskupów, nie jest więc samo pytanie, czy proaborcyjny polityk może godnie przystępować do komunii, ale – czy ekskomunika wobec takiej osoby powinna być oficjalnie ogłaszana przez Kościół.

Czy to o tę właśnie kwestię chodzi Papieżowi, gdy mówi o duszpasterskiej naturze biskupa? Czy ma na myśli to, że ogłaszając ekskomunikę niejako ucina możliwość dialogu z danym politykiem i wpływania na zmianę jego stanowiska? Prawdopodobnie tak. Jednak, jak pokazuje przykład Nancy Pelosi, ani dialog z własnym biskupem, ani nawet z samym papieżem, nie prowadzi do zmiany proaborcyjnych poglądów polityka. Być może więc właśnie ze względów duszpasterskich konieczne jest jasne nazwanie zła po imieniu, aby dać politykowi impuls do nawrócenia, aby przestał żywić się iluzją, że można być katolikiem, a jednocześnie głosić poglądy jawnie sprzeczne z nauczaniem Kościoła w tak ważnej kwestii jak grzech aborcji?

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama