Jak świętują Boże Narodzenie chrześcijanie na Zachodnim Brzegu Jordanu? W tym roku bardzo skromnie

Tegoroczna radość ze świąt Bożego Narodzenia w Ziemi Świętej jest mocno stonowana z powodu dramatycznej sytuacji w Stefie Gazy. Chrześcijanie świętują w taki sposób, aby właściwie wyrazić swój szacunek i podziw dla tajemnicy Wcielenia Pańskiego, a jednocześnie uczyć miłości do nieprzyjaciół.

„To z pewnością nie takie Boże Narodzenie jak każde inne” – wskazuje ks. Firas Abedrabbo, proboszcz z parafii w Ajn Arik niedaleko Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu. Nawiązuje tak do obecnej sytuacji w Palestynie. Zaznacza, iż zdecydowano się na brak dekoracji świątecznych i nastroju zabawy, aby pozostać zjednoczonymi z cierpiącymi rodakami w Strefie Gazy. Dla dzieci jednak jego Kościół organizuje małe prezenty.

Zamierzamy uszanować sytuację, ale jednocześnie naprawdę szerzyć radość, prawdziwą radość Bożego Narodzenia, skupioną na przyjściu na świat Jezusa, i przeżyć ten czas jako rodzina, jako jedna rodzina” – podkreśla kapłan.

W odniesieniu do najmłodszych zauważa, iż mocno dotyka ich to, co się ostatnio wydarza. „Zadają wiele pytań. Mówią: «Ale dlaczego te dzieci muszą umierać? Dlaczego ludzie muszą tak walczyć?». A potem zadają inne pytanie: «Czy to się stanie tutaj, u nas?»” – wskazuje ks. Abedrabbo. Dodaje, że kwestie podnoszone przez dzieci są egzystencjalne, choć wyrażone ich własnym językiem, dotyczą m.in. śmierci czy niesprawiedliwości.

Duchowny podkreśla również, jak Kościół próbuje mimo trudnej sytuacji uczyć dzieci miłości do każdego, w tym do nieprzyjaciół. „I wtedy oczywiście padają trudne pytania: «Ale jak możemy kochać Izraelczyka, który nas zabija?»” – mówi ks. Abedrabbo. Zaznacza, iż jego odpowiedź stanowi: „dla nas, chrześcijan, kochanie kogoś nie oznacza aprobowania wszystkiego, co robi. Tak naprawdę chodzi o to, by widzieć w nim obraz Boga i pomagać mu zobaczyć obraz Boga w sobie, modląc się za niego, okazując mu wielkie miłosierdzie, które, mamy nadzieję, nawróci jego serce”.

Kapłan wskazuje także na pogarszającą się sytuację Palestyńczyków. „Wielu młodych ludzi myśli o emigracji z kilku powodów. Głównie z racji braku wolności, izraelskiej okupacji – wyznaje ks. Abedrabbo. – Ale wielu twierdzi również, że niestety nie widzą perspektyw na pokój w najbliższej przyszłości. Mówią też, iż nie chcą, aby ich dzieci, gdy się ożenią, żyły w takiej samej sytuacji jak oni. Myślą więc o wyjeździe. Ale jest też wielu, którzy wskazują: «Nie. Chcemy zostać. To nasz kraj. To nasza sytuacja. To nasza kultura. Musimy tu zostać»”.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama