Katolicki miliarder rechrystianizuje Francję

Vincent Bolloré jest zaangażowanym katolikiem i konserwatystą przekonanym, że chrześcijańska tożsamość oraz kultura Francji są dziś zagrożone. Od lat buduje nad Sekwaną przeciwwagę dla mediów liberalno-lewicowych.

Katolicki miliarder według „Forbes” jest ósmym najbogatszym człowiekiem we Francji. Jego rodzina w XIX w. dorobiła się w Bretanii ogromnej fortuny na produkcji papieru. Kolejne pokolenia inwestowały rodzinny kapitał w nowe przedsięwzięcia. Vincent Bolloré znany był przede wszystkim ze swojej ekspansji w branży logistycznej, zwłaszcza w Afryce, gdzie interesowały go porty i terminale kontenerowe. Swój model biznesowy opierał na bliskich relacjach z afrykańskimi przywódcami. Dziś rodzina Bolloré jest największym udziałowcem francuskiego medialnego giganta Vivendi – kontrolującego grupę Canal+ oraz Prisma Media lidera na rynku pism dla kobiet i kolorowych magazynów. Na czele rady nadzorczej Vivendi stoi syn Vincenta, Yannick.

Biznesmen z misją

Bolloré jest zaangażowanym katolikiem i konserwatystą przekonanym, że chrześcijańska tożsamość oraz kultura Francji są dziś zagrożone. Za co, jego zdaniem, winę ponoszą m.in. zdominowane przez lewicę i liberałów media, w których należałoby wzmocnić konserwatywny głos. Występuje z programem rechrystianizacji Francji. Jego spowiednikiem jest ksiądz związany ze środowiskiem tradycjonalistycznym. Deklaruje się jako chrześcijański demokrata i nie ukrywa przyjaźni z byłym centroprawicowym prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. W ostatnich francuskich wyborach prezydenckich w 2022 r. spotkał się z większością prawicowych kandydatów. W trakcie kampanii prezydenckiej w jego mediach wyraźnie faworyzowany był prawicowy publicysta Éric Zemmour.

„Parias” wśród miliarderów

Miliarder jest traktowany jako odstępca wśród establishmentu lewicowo-liberalnego, a stacja CNews, której jest właścicielem, stała się obiektem zmasowanej krytyki. Większość mainstreamu zarzuca telewizji rasizm i obskurantyzm religijny. Do francuskiego miliardera przylgnęła inwektywa komplotysty, czyli zwolennika teorii spiskowych. Mimo przeszkód, konserwatywna zmiana w „wychylonych mocno na lewo” francuskich mediach, stała się faktem. Kampania hejtu nie przeszkadza CNews zdobywać nowych widzów. Wręcz przeciwnie, telewizja wysunęła się na czoło francuskiego rynku telewizyjnego. Codziennie ogląda ją ok. 8,5 mln telewidzów. Bolloré wydaje też m.in. tygodnik „Le Journal du dimanche”. Tytuł jest głosem młodej francuskiej prawicy, często wyznającej tradycjonalistyczny katolicyzm. Sam miliarder broni się, mówiąc, że kieruje wyłącznie czystym rachunkiem ekonomicznym. W te zapewnienia nie wierzą jednak dziennikarze i właściciele ze środowisk liberalno-lewicowych.

„Szczupak” w bajorze

Korespondent Radia Wnet z Francji, red. Piotr Witt relacjonuje:

„W bajorze stojącej wody pojawił się szczupak. Po raz pierwszy od wielu lat można przeczytać w gazetach i słyszeć w radiu oraz telewizji opinie różniące się mocno od głoszonych przez francuskie media prorządowe. Nowa sytuacja ośmieliła do śmielszych komentarzy wydarzeń nawet dziennikarzy z tychże środków społecznego przekazu, którzy wiedzą, że wyrzuceni za niesubordynację będą mieli dokąd się udać.  Należy zauważyć, że francuska lewica od lat zamiast debaty stosowała inwektywy. Jej repertuar prawie się nie zmienia. Kto starał się odkrywać nowe fakty i interpretację historii nazywany był rewizjonistą. Patriotów francuskich etykietkowano jako nacjonalistów albo faszystów. Z kolei powiedzenie o kimś, że jest katolikiem dyskwalifikowało go w dyskusji" – puentuje publicysta.

Źródła: wnet.fm, dorzeczy.pl, kresy.pl, krytykapolityczna.pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama