Zachód nie jest chory. Jest martwy. Co należy robić? Przede wszystkim modlić się

Peter J. Leithart w felietonie „Chrześcijaństwo: ani rewolucyjne, ani konserwatywne” przytacza diagnozę Paula Kingsnortha – brytyjskiego pisarza i publicysty na temat upadku zachodniej cywilizacji.

Brytyjski pisarz, Paul Kingsnorth pisze, że topniejący od czasów Oświecenia Zachód jest dziś „niespokojnym światem”, w którym „pogląd, że Zachód podupada, upada, umiera, a nawet popełnia samobójstwo, osiąga apogeum”.

„Wielu proponuje wzmocnienie sytuacji, ale Kingsnorth uważa te wysiłki za powierzchowne: „Kurczaki nowoczesności, które Zachód stworzył i wyeksportował, wróciły do domu na grzędę, a my wszyscy jesteśmy coraz bardziej pokryci ich guanem”. Nasz postludzki, postnaturalny, postprawdziwy, postchrześcijański świat uległ pokusie węża. W takim świecie Kingsnorth pyta, co należy chronić? Jego otrzeźwiająca odpowiedź brzmi: „Nic”. Musimy „kopać aż do fundamentów”, a przede wszystkim modlić się” – pisze na łamach „First things” Peter J. Leithart.

Felietonista zauważa, że trudno jest dziś zidentyfikować pojedynczy sektor zachodniego społeczeństwa, w którym przetrwałyby chrześcijańskie przekonania i instynkty, które Kingsnorth słusznie identyfikuje jako rdzeń Zachodu.

„Nawet znaczna część Kościoła dostosowała się do prądów kulturowych. Nie unosimy się jednak w dwuznacznej przestrzeni granicznej. Nasze instytucje i normy kulturowe są kształtowane przez celowo niechrześcijańską, często antychrześcijańską wizję rzeczywistości. W 1948 r. T. S. Eliot miał uzasadnione powody, by twierdzić, że Zachód jest nadal chrześcijański, ponieważ społeczeństwo nie przestało być chrześcijańskie, dopóki nie stało się czymś zupełnie innym. Już dawno przekroczyliśmy ten punkt. Staliśmy się czymś innym, czymś potwornym” – pisze.

Zwraca także uwagę, że historyczny moment, w jakim znalazł się cywilizacja Zachodu, obnaża granice konserwatyzmu. „Jak konserwatyzm może nas prowadzić, skoro nie ma już czego chronić?” – pyta. „Dlatego właśnie Kingsnorth ma rację, kierując nas poza konserwatyzm ku Pismu Świętemu. Wiara biblijna może stawić czoła kulturowemu rozpadowi w sposób, w jaki nie może tego zrobić żaden konserwatywny program” – pisze Peter J. Leithart.

Dalej zwraca uwagę, że w historii Kościoła wielokrotnie były momenty kryzysu: „Izrael przetrwał niewolę egipską, chaos sędziów, koniec monarchii Dawidowej, wygnanie babilońskie i Antiocha Epifanesa. Kościół prosperował podczas upadku Rzymu, nawracając najeżdżających barbarzyńców i zachowując te fragmenty starożytności, które udało mu się wydobyć z gruzów”. „Europa pozostała chrześcijańska po rozpadzie reformacji, a nowoczesny ruch misyjny rozwinął się w okresie rozkwitu oświecenia i sekularyzacji. Kiedy światy popadają w ruinę, Kościół jest katalizatorem odrodzenia. Obietnica Jezusa okazała się prawdziwa: siły węża robią co mogą, ale bramy piekielne nie przemogą kościoła” – pisze. „Zesłanie Ducha Świętego jest tajemnicą Kościoła” – konstatuje na koniec Peter J. Leithart.

źródło: firstthings.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama