Konklawe to nie konkurs na nowego Bismarcka czy Talleyranda. Ojciec Święty ma być świadkiem i obrońcą wiary. Sam Benedykt XVI mówił, że dobrze się stało, iż zlikwidowano Państwo Kościelne. Jednak chcemy tego, czy nie chcemy, dyplomacja kościelna jakaś musi być – brak działań też nią jest.
Niezależnie od tego, kto zostanie wybrany papieżem, Kościół nie będzie polityczną i militarną potęgą, jak kiedyś. Jednak mimo braku dywizji, o które kiedyś pytał Stalin, Stolica Apostolska ma przecież swoją dyplomację i znaczenie na świecie. Jan Paweł II korzystał z niego i to, że na pierwszy rzut oka nie miał szans z Sowietami nie przeszkodziło mu w zniszczeniu komunizmu w Europie. Franciszek trochę się z dyplomacji wycofywał, angażując w przedsięwzięcia kojarzone raczej z ONZ czy organizacjami pozarządowymi, ale też nie do końca.
Gdyby mocno lansowany przez włoskie media kard. Pietro Parolin rzeczywiście został wybrany, pewnie ta linia byłaby kontynuowana – to on ją w dużej mierze tworzył.
A jeśli wygra ktoś inny?
Antykomuniści
Największym błędem kard. Parolina była ugoda z chińskim reżimem. Kto umiałby po niej posprzątać? Na konklawe nie ma chyba kogoś, kto już dał się poznać jako twardy przeciwnik komunistów. Nie chodzi o to, że nikt nie potrafi sobie z nimi radzić, ale po prostu większość nie miała dotychczas takiej okazji. Miał ją kard. Leopoldo Brenes z Nikaragui i kard. Chow z Hongkongu (ten drugi nie sprawia wrażenia bojownika). Kto jeszcze?
W Kaplicy Sykstyńskiej nie ma np. Kubańczyka czy Wenezuelczyka. Ale pamiętajmy, że i kard. Wojtyła nie uchodził za antykomunistycznego fightera.
Konieczność?
Czy jednak Kościół musi w ogóle działać w dyplomacji? Przyznam, że sam mam problem z odpowiedzią na to pytanie. Na pewno nie to jest głównym zadaniem papieża. To jasne. Konklawe to nie konkurs na nowego Bismarcka czy Talleyranda. Ojciec Święty ma być świadkiem i obrońcą wiary. Sam Benedykt XVI mówił, że dobrze się stało, iż zlikwidowano Państwo Kościelne. Z drugiej strony,
katolicy żyją i działają na ziemi i nawet jeśli trochę inne są zadania wierzących świeckich, a inne duchownych (w tym papieża), to i duchowni (w tym papież) wpływają i powinni wpływać na to, jak wygląda świat.
Chcemy tego, czy nie chcemy, dyplomacja kościelna jakaś musi być – brak działań też nią jest. I natchnienie Ducha Świętego jest tu potrzebne, choć może trudniej uwierzyć, że zajmuje się On czymś takim jak polityka.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.