Hannah chciała pomodlić się za kolegę rannego w wypadku samochodowym. Dyrektor szkoły jej zabronił. Justinowi zakazano wymawiania imienia Jezus. Lydia usłyszała, że nie wolno jej nosić maseczki z napisem „Jezus mnie kocha”.
Historie Lydii, Justina i Hanny przedstawiono podczas posiedzenia Komisji Wolności Religijnej. Przesłuchanie, które odbyło się 8 września, było drugim spotkaniem tej komisji od czasu utworzenia jej przez prezydenta Donalda Trumpa. Pierwsze, w czerwcu tego roku, skupiło się na szerszych zagrożeniach dla wolności religijnej na szczeblu federalnym, stanowym i lokalnym. Teraz postanowiono się przyjrzeć szkolnictwu. Wnioski są zatrważające.
Galopująca laicyzacja szkół publicznych
Komisarze wysłuchali kilku obecnych i byłych uczniów szkół publicznych na temat działań dyskryminacyjnych, z jakimi się spotkali, próbując publicznie okazywać swoją wiarę w środowisku szkoły publicznej. Co istotne, nie chodzi tu o manifestacyjne okazywanie wiary, ale o zwyczajne sytuacje, takie jak modlitwa za kolegę i noszenie symboli lub emblematów religijnych. Według władz szkolnych nie wolno nawet publicznie wymówić imienia „Jezus”, ponieważ rzekomo miałoby to stanowić obrazę dla osób niewierzących i niechrześcijan.
„Nie możecie modlić się za kolegę”
Hannah Allen zeznawała o przypadku z 2019 roku. Była wówczas w szkole średniej i jeden z jej kolegów został ranny w wypadku samochodowym. Uczniowie pragnęli pomodlić się razem o jego zdrowie. Dyrektor szkoły stanowczo jednak zabronił takiej wspólnej modlitwy, stwierdzając, że modlitwa dozwolona jest jedynie wtedy, gdy jest ukryta przed innymi uczniami.
"Pogwałcił nasze prawo do swobodnego praktykowania naszej religii" – zeznaje Allen.
Po uzyskaniu porady prawnej od First Liberty Institute, ostatecznie szkoła wycofała się i powiedziała uczniom, że mogą modlić się razem. To jednak nie jednostkowy przypadek – jak stwierdza Hanna Allen: „wiem, że to samo dzieje się również w innych szkołach”.
Słowo „Jezus” nie może pojawić się w szkole
Justin Aguilar, świeżo upieczony absolwent szkoły średniej, zeznał, że kiedy przesłał władzom szkolnym swoje przemówienie pożegnalne, w którym wspomniane było imię Jezusa, zostało ono ocenzurowane. „Po prostu wykreślili jego imię” i poinstruowali ucznia, aby ponownie przesłał przemówienie, które ma być pozbawione jakichkolwiek odniesień religijnych.
Aguilar nie ustąpił jednak. Uzyskał wsparcie prawne od Liberty Counsel, aby udowodnić szkole, że ma prawo publicznie wyrażać swoje przekonania religijne. Szkoła musiała ustąpić i absolwent wygłosił przemówienie w pierwotnej formie. Cała sytuacja była jednak mocno stresująca dla ucznia, który musi korzystać z pomocy zewnętrznej organizacji, aby zmusić szkołę do respektowania jego praw. Reakcja innych uczniów była jednoznaczna: jego przemówienie spotkało się z ogromnym aplauzem, a szczególnie mocne oklaski otrzymał fragment, w którym znajdowało się odniesienie do wiary w Chrystusa.
Dwuletnia batalia prawna
W sprawie Aguilara rozwiązanie przyszło stosunkowo szybko. Lydia Booth musiała jednak stoczyć dwuletnią batalię prawną, aby szkoła w końcu uznała swój błąd i odwołała decyzję zakazującą uczniowi noszenia jakichkolwiek emblematów związanych z chrześcijaństwem.
Zaczęło się od epidemii COVID-19, kiedy uczniowie zobowiązani zostali do noszenia masek na twarzach. Na tej, którą nosiła dziewięcioletnia wówczas Lydia, znajdował się napis „Jezus mnie kocha”. Niestety dla władz szkoły podstawowej w Mississippi było to rzekome naruszenie zasad „świeckości szkoły” i surowo zabroniły jej noszenia takiej maski.
„W tamtym czasie wszystko wydawało się niepewne, ale te trzy proste słowa przypominały mi, że nie jestem sama” – zeznała Booth przed komisją.
Jej rodzina uzyskała wsparcie prawne od Alliance Defending Freedom i stoczyła dwuletnią batalię prawną, która zakończyła się ugodą z okręgiem szkolnym, a władze uznały wcześniejszą decyzję za niewłaściwą.
„Nigdy nie jesteś za młody, aby twój głos miał znaczenie” – powiedziała Booth do komisji. „Gdybym milczała, nic by się nie zmieniło, ale ponieważ zabraliśmy głos, teraz inni uczniowie mogą nosić przesłania wiary i miłości bez obawy, że zostaną uciszeni”.
Szkoła narzuca wartości sprzeczne z przekonaniami rodziców
To nie jednostkowe przypadki. Zeznające osoby wyrażały głębokie zaniepokojenie tym, że szkoły publiczne próbują narzucać dzieciom wartości, które są sprzeczne z przekonaniami rodziców. W szczególności dotyczy to promocji ideologii gender.
Sameerah Munshi, która zasiada w radzie doradczej komisji, jako przykład podała odmowę szkoły publicznej hrabstwa Montgomery, która nie pozwala rodzicom na rezygnację z przedstawiania ich dzieciom materiałów promujących transpłciowość. W tym przypadku nie chodziło wyłącznie o rodziców chrześcijańskich, ale także muzułmanów i żydów. Zaniepokojeni byli zarówno rodzice, jak i uczniowie, którzy nie chcieli czytać i słuchać takich treści. Sama Munshi jest muzułmanką
„To, co wydarzyło się w hrabstwie Montgomery, nie polegało na tym, że muzułmanie i inni ludzie wiary próbowali narzucić innym swoje wartości” – wyjaśniała przed komisją. „Chodziło o to, by nie zgadzać się na to, by narzucano nam wartości innych ludzi. Chodziło o prawo do sprzeciwu bez bycia piętnowanym”.
Sprawa przeszła przez kolejne szczeble sądownictwa, aż oparła się o Sąd Najwyższy USA. Dopiero ta instancja zadecydowała, że rada szkolna musi zapewnić rodzicom możliwość rezygnacji z zajęć, które propagują ideologię LGBT, sprzeczną z ich przekonaniami.
Prezes Centrum Etyki i Polityki Publicznej Ryan Anderson, członek komisji, który jest katolikiem, zauważył, że „często naruszenia wolności religijnej są przede wszystkim wynikiem niesprawiedliwych praw”, podkreślając, że narzucanie ideologii gender jest niesprawiedliwe z samej zasady. Dlatego nie wystarczy tylko zapewnić możliwości rezygnacji z zajęć szkolnych, które ją promują, ale trzeba zrobić więcej – bezpośrednio się jej przeciwstawić.
Trump: uczniowie są indoktrynowani antyreligijną propagandą
Zwracając się w poniedziałek po raz pierwszy do komisji, Trump skrytykował niedociągnięcia systemu edukacji publicznej w tej dziedzinie i stwierdził, że „w wielu szkołach uczniowie są dziś [...] indoktrynowani propagandą antyreligijną" i karani za publiczne praktykowanie swojej wiary religijnej.
Prezydent ogłosił podczas przesłuchania, że Departament Edukacji USA opracuje nowe wytyczne mające na celu ochronę prawa do modlitwy w szkołach publicznych. Uruchomił również inicjatywę „Ameryka się modli", zachęcając Amerykanów do modlitwy za naród i jego mieszkańców przed 250. rocznicą Deklaracji Niepodległości.
Jednym z członków komisji jest kardynał Timothy Dolan. Uczestnicząc w tegorocznym konklawe słyszał z ust wielu kardynałów słowa aprobaty w odniesieniu „zdecydowanej obrony wolności religijnej" w Stanach Zjednoczonych.
„Mówili oni: Stany Zjednoczone są dla nas jak latarnia morska. To daje nam dodatkowe poczucie odpowiedzialności. Nie robimy tego tylko dla siebie. Robimy to także, aby pomóc innym, ponieważ oczekują od nas ochrony wolności religijnej.”
Tematy, które mają być rozpatrywane przez Komisję, obejmują następujące obszary:
Źródło: Catholic News Agency