Osobisty wróg Pana Boga

Stephen Hawking był nie tylko naukowcem, ale również celebrytą. Skąd brało się jego obsesyjne wręcz twierdzenie o nieistnieniu Boga?

Stephen Hawking był nie tylko naukowcem stawiającym kontrowersyjne hipotezy, ale również celebrytą, którego historia życia musiała przyciągać uwagę mediów. Błyskotliwy, kierujący się intuicją, rzucał w świat teorie, które potem czasami sam falsyfikował. Całkowicie sparaliżowany geniusz był dla mas guru wyjaśniającym czym jest wszechświat i skąd się wziął?

Hawking, który udowadniał konieczność istnienia osobliwości we wszechświecie, sam był wielką osobliwością. Jego choroba jest tajemnicą nie mniej wielką niż tajemnica wszechświata, którą próbował odkryć. Dlaczego właśnie on zachorował, on wielki mózg, czy raczej komputer za jaki sam siebie (i innych ludzi) uważał? Tajemnica cierpienia jest większą tajemnicą niż to co się kryje w czarnej dziurze. Czy Hawking tą osobistą tajemnicę zgłębił? Nie wiem, Bóg wie.

Wielki naukowiec był konsekwentnym, a nawet można by powiedzieć, fanatycznym ateistą. W jego wypowiedziach czuło się obsesję na punkcie, „zabicia” Boga, udowodnienia tego, że Pierwsza Przyczyna nie istnieje. Pytanie tylko czy coś takiego można udowodnić? Czy stwierdzenie, że wszechświat przypomina węża zjadającego własny ogon było teorią naukową, czy bardziej wypowiedzią ideologiczną, motywowaną chęcią udowodnienia, że wszechświat nie musi mieć początku, czyli Stworzyciela?

Niesamowita jest odpowiedź jakiej w ostatnim swoim telewizyjnym wywiadzie udzielił na pytanie: Co było przed Wielkim Wybuchem ? — Nic. — krótko uciął Hawking. Bardzo możliwe, że jak wielu współczesnym naukowcom, brakowało mu wykształcenia filozoficznego, ponieważ uważają oni, że tylko nauki ścisłe dają odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące naszego świata. Otóż stwierdzenie, że przed Wielkim Wybuchem nie było niczego jest niczym innym jak creatio ex nihilo, czyli twierdzeniem o stworzeniu świata z niczego. Być może tymi słowami Hawking chciał jeszcze raz wyrazić swoją awersję do poglądu o istnieniu Stworzyciela, ale bezwiednie powiedział coś zupełnie odwrotnego.

Nauki ścisłe: fizyka, chemia, astronomia, to dzisiaj tak naprawdę tylko matematyka. Matematyka zaś to stałe, niezmienne zasady, logika, liczby jednoznaczne i wieczne. Nie są to jednak prawa lub teorie stworzone na podstawie obserwacji otaczającego nas świata, lecz na odwrót to zasady, wieczne fundamenty, na których nasz świat jest zbudowany. To dlatego matematyka tak blisko jest tego, co ten świat przekracza, transcendencji i w końcu Zasady Pierwszej, od której cała rzeczywistość pochodzi. Czy zgodziłby się z tym Hawking, który był piewcą czystego rozumu? Nie wiadomo, czasami wolał tworzyć teorie anty-racjonalne, lecz bliższe jego uczuciom jak np. wąż, który pożera własny ogon.

Wiele lat temu było mi dane opiekować się człowiekiem, który chorował na stwardnienie rozsiane. Konsekwencje tej choroby są takie same jak w stwardnieniu zanikowym bocznym: stopniowy paraliż układu nerwowego i w konsekwencji mięśni. Chory nie może wykonać najmniejszego ruchu, w końcu umiera, gdy przestają pracować mięśnie serca i płuc. Chory, którym się opiekowałem, by właśnie w najgorszym okresie: dochodził do momentu pełnego paraliżu. Taka choroba prowadzi do buntu wobec Boga, do negacji jego istnienia. Wydaje mi się, że każdy chory na tę i podobną chorobę przechodzi przez taki duchowy mrok: albo Bóg musi być okrutnym potworem, albo po prostu go nie ma.

Uczeni tacy jak Hawking są głęboko przekonani o potędze ludzkiego rozumu. Sam Hawking nazywał człowieka komputerem i konsekwentnie twierdził, że dla zepsutych komputerów nie ma ani nieba, ani piekła. Taki hiperracjonalizm nie dopuszcza myśli o istnieniu czegoś innego jak rozum: uczuć, emocji, duszy, ducha. Człowiekowi wydaje się, że kieruje się w swoim życiu wyłącznie intelektualnymi przesłankami. Że to mózg jest motorem i centrum życia. Tymczasem jest zupełnie na odwrót — motorem życia są pragnienia, uczucia, relacje i w końcu dusza, która ożywia ciało. Mózg i intelekt są tylko na usługach naszego serca. Serce kieruje nami, a mózg wypełnia jego polecenia. Jest w tym paradoks, że czym bardziej człowiek wierzy we wszechpotęgę rozumu, tym bardziej staje się nieświadomie niewolnikiem swoich ukrytych pragnień i emocji. Czysty racjonalista kieruje się w życiu o wiele mniej swoim rozumem, niż inny człowiek, który ma jakąś choćby minimalną świadomość istnienia sfery duchowej i uczuciowej. Jestem przekonany na postawie wielu wypowiedzi Hawkinga i historii jego życia osobistego (niezbyt zresztą udanego), że był on właśnie takim racjonalistą odrzucającym cokolwiek poza „szkiełkiem i okiem”, co musi prowadzić do uzależnienia od własnego świata uczuciowego.

Stephen Hawking musiał się w życiu zmierzyć z największą tajemnicą, którą zawsze jest nasze własne życie. Cierpienie jest centrum tej tajemnicy. Tajemnicą Boga jest to, dlaczego właśnie Stephena dotknęła tak ciężka choroba i dlaczego żył z nią tak długo — najdłużej w historii medycyny. Dlatego też myślę, że Stwórca nie obraził się, że Hawking tak uporczywie odrzucał Jego istnienie.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama