Kto On właściwie jest?

Homilia na 12 Niedzielę zwykłą roku B

Pierwsze czytanie Hi 38,1.8-11

I z wichru Pan odpowiedział Hiobowi tymi słowami:
Kto bramą zamknął morze,
gdy wyszło z łona wzburzone,
gdym chmury mu dał za ubranie,
za pieluszki ciemność pierwotną?
Złamałem jego wielkość mym prawem,
wprawiłem wrzeciądze i bramę.
I rzekłem: „Aż dotąd, nie dalej!
Tu zapora dla twoich nadętych fal”.

W pierwszym czytaniu Bóg mówi, że można poznać Jego potęgę, obserwując świat. Każe Hiobowi spojrzeć na morze i pomyśleć, kto je stworzył i wyznaczył mu granice: czy nie On, Bóg-Stwórca? Mamy tu przypomnianą najprostszą drogę prowadzącą do poznania Boga, Jego mądrości i wszechmocy. Na tę drogę często naprowadzał w swych kazaniach abp Ignacy Tokarczuk. W Ślęzakach k. Tarnobrzega (15 IX 1969) m.in. mówił:

„Czwarty typ religijności, którego jest coraz więcej we wszystkich warstwach społecznych na wsiach i w miastach, to jest religijność z własnego wyboru. Co to znaczy? Jeśli takiego człowieka zapytamy: „dlaczego wierzysz?”, „dlaczego chodzisz do kościoła?”, „dlaczego się modlisz?” — to on odpowie nam, że nie dlatego, że tak go ojciec czy matka uczyli (on ich szanuje i kocha za to, że go tak religijnie wychowali), ale dlatego, że jest Bóg, ponieważ rozum mu o tym mówi, całe otoczenie, przyroda o Bogu świadczy i wszystko na Niego wskazuje. Taki człowiek, choć nie widział, jak murarz budował kościół, wierzy, że był murarz, który go murował. Nie musi go widzieć, ale gdy widzi cegły złożone razem w mur, tę architekturę, te kształty, to mówi o tym, że to jest dziełem rąk murarza. Nie wie, jak on się nazywa, gdzie jego kości spoczywają, ale on był. Kiedy patrzę na ten dach, to wiem, że tu pracował blacharz, choć też nie wiem, skąd on był i jak się nazywał. To dzieło rąk jego mi wskazuje. Również kiedy patrzę na to wnętrze oświetlone, to powiem, że tu był elektryk i nie muszę go wcale widzieć, bo dzieło rąk jego mi o tym mówi. Tylko człowiek o religijności z własnego wyboru, patrząc na przyrodę, na świat, ma wszystko tak przemyślane, dostrzega w tym dziele Boga. Ta przyroda jest, Najmilsi, największą potęgą i najprostszą drogą do poznania Boga. Nieraz będą wam mówili, że to przyroda istnieje sama z siebie. A blacha z czego, jak nie z rudy, z ziemi? To nie jest przyroda? A jednak gdybym wobec was wszystkich przysiągł, że tu był blacharz, były jego ręce, że tu był murarz, to na pewno uznacie, że przysięga moja będzie prawdziwa, zgodna z rzeczywistością, chociaż ja ani murarza, ani tego blacharza czy elektryka tutaj nie widziałem. I tak samo jest Drodzy Bracia właśnie ze światem. Patrzcie! Ogłaszano ostatnio wyniki badań z podróży na Księżyc, czytaliście sami. Uczeni amerykańscy stwierdzili, że Księżyc ma 3 miliardy lat. Ale to znaczy, że Księżyc ma początek tak jak ziemia. Był czas, kiedy go nie było. A więc był czas, kiedy nie istniał, podobnie jak inne ciała niebieskie. I, Bracia Drodzy, popatrzcie na te stare lipy i kiedy na wiosnę liście puszczają, zapytajcie siebie: dlaczego ta lipa czasem się nie pomyli i nie wypuści liści takich, jakie ma dąb? Przecież z tej samej ziemi soki ciągną, z tego samego powietrza czerpią, a jednak lipa ma swoje kształty, dąb ma swoje kształty, topola ma swoje kształty i budowę. A więc jest jakieś prawo, jest jakaś myśl.

Kiedy jadę szosą i widzę znaki drogowe: zmniejszenie szybkości, zakręt niebezpieczny, czy główna droga czy jakieś zwężenie na drodze, to co ja wiem? Wiem, że te drogowskazy i znaki drogowe ustawił jakiś prawodawca, ten, który dba o bezpieczeństwo, by był porządek, żeby nie było katastrofy. Bo jak jest prawo, to musi być prawodawca. Przyroda, Drodzy Bracia, wskazuje na ten najwyższy rozum, na tę najwyższą potęgę”.

Abp Ignacy Tokarczuk, Kazania pod specjalnym nadzorem, s. 192—193.

Drugie czytanie 2 Kor 5,14-17

Albowiem miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, że skoro Jeden umarł za wszystkich, to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł Chrystus po to, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał. Tak więc i my odtąd już nikogo nie znamy według ciała; a jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.

Św. Paweł w Drugim Liście do Koryntian wzywa nas do odwzajemnienia się Chrystusowi miłością: za to, że za nas umarł i zmartwychwstał. Powinniśmy więc — jak mówi św. Paweł — żyć dla Chrystusa.

Ponieważ Chrystus w swojej miłości ku ludziom posunął się aż do oddania życia na krzyżu dla ich zbawienia, dlatego m.in. nazywamy Go Sercem: czcimy Go jako Najświętsze Serce, Serce Boże, bo serce było i jest u wszystkich ludów symbolem miłości.

Bywa że i ludziom dajemy to miano. W roku 1912 zmarł nasz największy, obok Henryka Sienkiewicza, powieściopisarz i nowelista Bolesław Prus — człowiek niezwykle szlachetny, oddany walce o sprawiedliwość społeczną, wrażliwy na ludzkie cierpienie, pełen troski o polskie dziecko, o jego los. Ze względu na te zalety, na jego grobie na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie umieszczono napis: Bolesław Prus — serce serc.

Ewangelia Mk 4,35-40

Gdy zapadł wieczór owego dnia, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary!»

Dzisiejsza Ewangelia kończy się pytaniem pod adresem Chrystusa: „Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?” Wielu stawia sobie to pytanie. Stawiali je sobie znani konwertyci. Stawiał je sobie, wśród wielu innych, G. K. Chesterton, pisarz angielski, urodzony w Londynie, żyjący w latach 1874—1936. Oficjalnie przeszedł na katolicyzm w roku 1922, ale już na długo przedtem wiele wysiłku wkładał w poszukiwanie pełnej prawdy, którą odnalazł w Kościele katolickim. Był człowiekiem nastawionym chrystocentrycznie. Wszystko mówiło mu o Chrystusie. Dał temu wyraz w swoim dzienniku, w którym czytamy:

„Wiele stuleci temu żył na Wschodzie tajemniczy Człowiek (Chrystus). I nie mogę patrzeć na stado owiec, na latające jaskółki, na lisa, na pola pokryte zbożem, na winnice, na góry, aby nie myśleć o Nim...”

Convertis du XX-e siecle, Paris 1966, t. IV, s. 74.


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama